Nie nawiązaliśmy walki z gospodarzami - komentarze po spotkaniu Tytan AZS Częstochowa - Fart Kielce

Tytan AZS Częstochowa pewnie pokonał Farta Kielce w 9. kolejce PlusLigi. Beniaminek nie nawiązał walki z wyżej notowanym rywalem, a główną przyczyną porażki podopiecznych trenera Dariusza Daszkiewicza była słaba skuteczność w przyjęciu zagrywki.



Arkadiusz Dziublak
Arkadiusz Dziublak

Maciej Dobrowolski (kapitan Farta Kielce): AZS był dziś zdecydowanie lepszym zespołem i zwyciężył zasłużenie. Nie nawiązaliśmy z nim walki w żadnym elemencie gry. Po ostatnich całkiem dobrych spotkaniach w naszym wykonaniu liczyliśmy na to, że podejmiemy walkę z gospodarzami i wygramy przynajmniej jednego seta. Niestety, nie udało nam się tego dokonać. Nie możemy zakładać, że w każdym spotkaniu będziemy zdobywać po 2-3 punkty i będziemy wygrywać z ligowymi potentatami.

Dawid Murek (kapitan Tytana AZS Częstochowa): Do meczu z Fartem przystąpiliśmy bardzo skoncentrowani. Spodziewaliśmy się znacznie większego oporu z ich strony. Duże słowa uznania należą się naszym trenerom, którzy doskonale rozpracowali przeciwnika i już od początku pierwszego seta mogliśmy zdobywać wiele punktów blokiem. To była nasza silna broń i mam nadzieję, że tak zostanie na dłużej. Cieszymy się z kolejnych trzech punktów i z dobrej pozycji na półmetku pierwszej części rozgrywek.

Dariusz Daszkiewicz (trener Farta Kielce): Przyłączam się do słów kapitana zespołu, że AZS był zdecydowanie lepszym zespołem w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. W mojej drużynie bardzo słabo wypadło przyjęcie zagrywki, a zespół z Częstochowy wykorzystał to bezlitośnie. Wynikiem błędów w przyjęciu była bardzo słaba skuteczność w ataku. Gra zespołu dziś wyglądała bardzo źle. Serie błędów, jakie nam się przytrafiały, nie pozwalały nam na nawiązanie walki z gospodarzami. W osiągnięciu lepszego rezultatu nie pomagały również zmiany w składzie.

Marek Kardoš (trener Tytana AZS Częstochowa): Bardzo się cieszę z wyniku jaki dziś osiągnęliśmy, choć nie ustrzegliśmy się również błędów. Szczególnie rażące były proste pomyłki w zagrywce, których popełniliśmy zbyt wiele. Gdybyśmy trafili na silniejszego rywala, to mogłoby się to dla nas źle skończyć. W grze mojego zespołu widać było sporo nerwowości, ale na szczęście nie odbiło się to na końcowym rezultacie spotkania.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×