Igor Yudin: To byłoby super

Podopieczni Dariusza Daszkiewicza pokonali w Jastrzębiu wicemistrzów Polski po tie-breaku. Bardzo dobrą dyspozycję pokazał jednak atakujący miejscowych, Igor Yudin, który po przewlekłej kontuzji wraca do znakomitej formy.

Marek Knopik
Marek Knopik

- Po kontuzji nie ma już śladu i bardzo się cieszę, że otrzymałem szansę gry w większym wymiarze. Do tej pory wchodziłem na pół seta, ewentualnie na jednego całego. Często też po kilku błędach musiałem ponownie wracać do kwadratu dla rezerwowych - mówi atakujący Jastrzębskiego Węgla, Igor Yudin po przegranym spotkaniu swojej drużyny z ekipą Farta Kielce. Australijczyk nie rozpoczął spotkania z kielczanami w pierwszej szóstce, a po zastąpieniu na boisku Mitji Gaspariniego nie wiodło mu się najlepiej. Wraz z upływem czasu jego poczynania na parkiecie stawały się jednak coraz pewniejsze i skuteczniejsze. - Każdy zawodnik potrzebuje trochę czasu, by poczuć rytm gry. Jeśli się wchodzi na jedną lub dwie akcje, trudno o pewność w wykonywaniu poszczególnych elementów siatkarskiego rzemiosła. Uważam, że inni siatkarze też powinni dostać szansę gry na dłuższym dystansie, ale to tylko moja opinia. Ostateczna decyzja należy do trenerów, bo oni wiedzą najlepiej, co jest korzystne dla zespołu - wyjaśnia siatkarz ekipy z Jastrzębia.

Igor Yudin, mimo iż nie rozegrał meczu z podopiecznymi Dariusza Daszkiewicza w pełnym wymiarze, był najlepiej punktującym zawodnikiem zespołu Lorenzo Bernardiego. 44 ataki zamienił na 20 punktów i kolejne dwa zdobył blokiem. - Bardzo ciężko pracuję na treningach i staram się pokazać trenerowi, że potrafię grać. Niestety nie dostawałem wcześniej takich szans, jaką otrzymałem w pojedynku z Fartem Kielce - komentuje Australijczyk. Znakomitą postawę Yudina w tym meczu podkreślił podczas pomeczowej konferencji prasowej również szkoleniowiec kielczan. - Igor Yudin pokazał znakomitą formę - stwierdza Daszkiewicz.

Drużyna Jastrzębskiego Węgla po porażce w pięciu setach z zespołem Farta musi się szybko zregenerować zarówno fizycznie, jak i psychicznie, bo już w najbliższy wtorek podopiecznych Bernardiego czeka rewanżowe spotkanie w Lidze Mistrzów z niemiecką ekipą Generali Unterhaching. - Fizycznie jesteśmy bardzo dobrze przygotowani i o to nie należy się obawiać. Większy problem mamy z własną mentalnością. Drużyna niemiecka jest do ogrania, a wszystko rozstrzygnie się w naszych głowach. To dla nas ostatnia szansa na sukces w tym sezonie. Uważam, że to będzie dobry dzień dla nas. W meczu wyjazdowym przegraliśmy, bo graliśmy tak jak w lidze. Prowadząc, popełniamy jeden, dwa błędy i gra się "sypie". Mam nadzieję, że kibice będą z nami, bo to jest bardzo przyjemne - podkreśla atakujący Jastrzębskiego Węgla.

Australijczyk nigdy nie ukrywał, że jego marzeniem jest gra w lidze włoskiej. Po tym sezonie Yudinowi kończy się kontrakt i nasuwa się pytanie, co dalej? - Do tej pory jeszcze nie rozmawiałem o kolejnym kontrakcie ani z moim menadżerem, ani z klubem. Niewiele grałem w tym sezonie. Jeśli się nie gra, to nie ma się gdzie pokazać. Jestem w trudnej sytuacji, ale na razie chce mi się bardzo, bardzo grać - wyjaśnia atakujący ekipy Bernardiego.

Niekoniecznie trzeba się zgodzić ze słowami zawodnika, że nie ma się gdzie pokazać. "Wystarczy" awansować do Final Four Ligi Mistrzów, w którym to Igor Yudin zostaje MVP turnieju. - To byłoby super - kończy rozmowę z portalem SportoweFakty.pl Igor Yudin.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×