Kipiało od emocji - relacja ze spotkania Tytan AZS Częstochowa - Asseco Resovia Rzeszów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Spotkanie częstochowskich Akademików z Resovią Rzeszów w pełni zasłużyło na miano hitu kolejki. Po dwóch stronach siatki stanęły ambitne i waleczne drużyny, które w hali Polonia zgotowały wspaniałe widowisko.

Walka na siatkarskie ostrza pomiędzy AZS-em a Resovią momentami przypominać mogła dramaturgię rodem z westernu "W samo południe". Tyle, że bez podziału na dobrych i złych. Nic dziwnego, że siatkarze walczyli o każdy punkt walczyli zawzięcie, wszak stawką są miejsca w czołowej czwórce, która w fazie play-off grać będzie o medale.

W roli pierwszego egzekutora wystąpił Łukasz Wiśniewski - dwukrotnie Fabian Drzyzga posłał do niego krótką piłkę, a częstochowski środkowy precyzyjnie posyłał ją pod nogi rywali. Rzeszowianie długo nie pozostawali dłużni i uruchomili blok (Ryan Millar i Michał Baranowicz), na który nadział się Dawid Murek. Zawodnicy obydwu drużyn często ryzykowali w polu zagrywki, a także nie zwalniali ręki w ataku, skutkiem czego zdarzało im się popełniać błędy. Początkowo to gospodarze utrzymywali niewielką przewagę, jednak wystarczała chwila dekoncentracji, aby role się odwróciły, a działo się tak często. Akademicy nie byli w stanie odskoczyć od rywala na kilka punków, ale przełom nastąpił przy stanie 17:16, kiedy to w miejsce Piotra Nowakowskiego pojawił się Michał Żuk. Zadaniem przyjmującego biało-zielonych było odrzucenie od siatki rywali. W pierwszej akcji po jego zagrywce udało się to znakomicie, Bartosz Janeczek mógł bez problemu zaatakować. Kolejne dwa punkty dla gospodarzy były już bezpośrednim dziełem zagrywki Żuka (20:16). Żadna passa nie trwa jednak wiecznie, dlatego do głosu ponownie doszli podopieczni Ljubo Travicy. Po bloku Oliega Achrema i Grzegorza Kosoka stan rywalizacji został wyrównany (21:21), a walka rozpoczęła się na nowo. Punktem z serwisu Wiśniewskiego częstochowianie zapewnili sobie piłkę setową, którą Resoviacy obronili. Podobnie jak cztery następne. W kluczowym momencie, przy stanie 28:29, arbiter prowadzący spotkanie uznał, iż Dawid Murek zaatakował bez bloku w aut, a pierwszą i ostatnią piłkę setową wykorzystali rywale.

Dwa asy na swoim koncie do pierwszej przerwy technicznej drugiej partii zanotowali częstochowianie, a konkretnie Fabian Drzyzga i Dawid Murek , a swoje "trzy grosze" z ataku dokładał Bartosz Janeczek (dzięki temu ostatniemu biało-zieloni na przerwę schodzili prowadząc 8:5). Po wznowieniu gry rzeszowianie chcieli skomplikować sytuację na boisku, ale ponownie to Akademicy mieli na swoim koncie trzy oczka przewagi. Po drugiej przerwie technicznej podopieczni Marka Kardoša zaczęli stopniowo zwiększać dystans, jaki dzielił ich od rywali, jednak, gdy set zaczął wkraczać w decydującą fazę, zawodnicy z Rzeszowa postawili dwa skuteczne bloki, a po chwili wyrównali stan rywalizacji na 23:23. Tym razem to goście mieli w rękach piłkę setową, którą obronili częstochowianie. Decydujący punkt Akademikom zapewnił blok Miłosza Hebdy, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku, na Oliegu Achremie. Warto tutaj wspomnieć o niesamowitej obronie z trybun w wykonaniu Michała Dębca, dzięki której udało się wyprowadzić ostatnią akcję.

Trzecią partię częstochowianie rozpoczęli od prowadzenia 3:1, ale ten stan rzeczy wkrótce uległ zmianie. Wyrównana i obfitująca w mocne zagrywki (Murek, Georg Grozer) część gry miała miejsce do stanu 13:14. Od tego momentu w przyjezdnych wstąpiły nowe siły, jakby dwóch poprzednich, rozegranych na przewagi setów, po prostu nie było. Bardzo dobrze w tej fazie trzeciej odsłony zaczął się spisywać blok, a do tego świetną zmianę dawał Rafał Buszek, który od momentu wejścia na boisko za Mateja Černicia (w pierwszej partii), nie opuszczał placu gry. Gdy 25. punkt zbliżał się coraz szybciej, szkoleniowiec gospodarzy do gry desygnował Michała Żuka. A ten, ponownie zrobił swoje w polu zagrywki, czyli posłał serwis niemożliwy do odbioru. Ljubo Travica nie zwlekał i postanowił wytrącić z równowagi częstochowskiego przyjmującego, co odniosło pożądany efekt. I chociaż Akademicy zniwelowali straty do dwóch punktów, to ostatnie słowo należało do Ryana Millara.

Zawodnicy ze stolicy Podkarpacia w czwartym secie od pierwszej piłki rozpoczęli marsz po zwycięstwo. Na boisko powrócił Matej Černić, który punktował dla swojej drużyny atakiem oraz zagrywką. A przewaga Resovii nad AZS-em rosła wraz z każdą kolejną akcją. Moment przebudzenia w szeregach częstochowian nastąpił w połowie partii, wówczas Wiśniewski posłał asa serwisowego tuż przed Georgiem Grozerem, a stan rywalizacji na 12:12 wyrównał Janeczek. Druga taka sytuacja w tej odsłonie miała miejsce w kulminacyjnej fazie seta (24:24). Akademicy doprowadzili do remisu po bloku na Černiciu, ale w kolejnych akcjach nie byli w stanie zatrzymać Grozera i Buszka, którzy szalę zwycięstwa przechylili na korzyść Resovii.

Tytan AZS Częstochowa - Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (28:30, 26:24, 22:25, 24:26)

AZS: Drzyzga, Wiśniewski, Murek, Janeczek, Nowakowski, Gierczyński, Dębiec (libero) oraz Oczko, Hebda, Gradowski, Żuk

Resovia: Baranowicz, Millar, Černić, Grozer, Kosok, Achrem, Ignaczak (libero) oraz Grzyb, Perłowski, Buszek

MVP: Michał Baranowicz (Resovia)

Źródło artykułu: