Krzysztof Wierzbowski: W Kielcach nie będzie łatwo

- W przyjęciu wyraźnie widać było brak Damiana Wojtasza. No szkoda, gdyby grał Mały mecz może potoczyłby się inaczej - mówił po przegranym starciu z AZS Olsztyn przyjmujący AZS Politechniki Warszawskiej Krzysztof Wierzbowski.

Piotr Stosio
Piotr Stosio

- Nie oszukujmy się, w starciu z AZS Olsztyn powinniśmy zdobyć jakieś punkty. Nie udało się i niestety dalej pozostajemy bez żadnego oczka w bieżących rozgrywkach. Problemem jest fakt, że jesteśmy młodym zespołem i brakuje nam nieco ogrania. Z zespołem z Olsztyna graliśmy fajne zawody, całkiem niezłą siatkówkę, ale zabrakło konsekwencji. W przyjęciu natomiast wyraźnie widać było brak Damiana Wojtasza. No szkoda, gdyby grał "Mały" może mecz potoczyłby się inaczej. Nie chciałbym jednak winić zastępującego go Maćka Olenderka za porażkę. Zapisał po swojej stronie kilka niezłych obron, a mecz przegrała cała drużyna - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Krzysztof Wierzbowski, który w trakcie gry zmienił będącego kompletnie bez formy Słoweńca Vida Jakopina i wniósł wiele świeżości w poczynania Inżynierów. To głównie dzięki jego skutecznym atakom (64 procent przez cały mecz) udało im się wygrać trzeciego seta.

W sobotę Politechnika zmierzy się na wyjeździe z Fartem Kielce. Trudno jednak liczyć na przełamanie warszawskiego zespołu, bo zdecydowanym faworytem będą rywale. - Chcemy w końcu zdobyć jakieś punkty. Przed sezonem graliśmy z Fartem dwa mecze sparingowe i w obu dostaliśmy lanie. Mam jednak nadzieję, że zagramy lepiej niż ostatnio i w końcu zapiszemy po naszej stronie kilka oczek - dodał optymistycznie przyjmujący warszawskiej drużyny.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×