Top 10 najgorszych transferów sezonu w PlusLidze
Koniec rundy zasadniczej zbliża się wielkimi krokami, można więc pokusić się o pierwsze podsumowania. Przedstawiamy subiektywny ranking przedstawiający zawodników, którzy póki co po transferach do PlusLigi zawodzą najbardziej.
10. Lukas Tichacek
Spodziewano się po nim wiele, w końcu to zawodnik z Top 10 najlepszych rozgrywających świata. A do największych sukcesów może zaliczyć chociażby wygranie Ligi Mistrzów z VfB Friedrichshafen, w barwach którego przez lata regularnie ogrywał wielką Skrę Bełchatów i inne polskie drużyny. Z reprezentacją Czech radził sobie gorzej, ale kadra naszych południowych sąsiadów choć silna, nie należy do ścisłej światowej czołówki. Póki co, Resovii nie wprowadził na wyższy poziom, a z atakującymi (oprócz Georga Grozera) nie rozumie się jeszcze tak, jak z zawodnikami Frierdrichshafen, w którym występował przez lata. Ostatnio nawet przegrał rywalizację z Maciejem Dobrowolskim.
Brazylijczyk z polskim paszportem miał być odpowiednim opcją na wypadek kiepskiej dyspozycji Zbigniewa Bartmana lub Michała Kubiaka. Miał całkiem ciekawe CV, w którym zapisał występy we francuskim Tourcoing Lille oraz włoskich Mate&Volley Forli i Pallavolo Pineto. Jak na razie nie potrafi się dostosować do poziomu polskich przyjmujących. Gra niewiele, a nawet jak pojawia się na boisku, nie zachwyca.
Kolejny obcokrajowiec w naszym rankingu niezasłużonych. Hietanen jest kolejnym potwierdzeniem tezy, że przeciętni obcokrajowcy nie mają czego szukać w PlusLidze. Dobrze wpasowuje się w obraz Lotosu Trefl, który jest zdecydowanie najgorszym zespołem PlusLigi. Tymczasem przed rozpoczęciem sezonu wydawało się, że jeśli zespół z Gdańska będzie wygrywał, to właśnie dzięki Finom: Hietanenowi i Mikko Oivanenowi. Ten drugi też zresztą nie zachwyca.
Po Amerykaninie, który trafił do Polski z ligi francuskiej, spodziewano się znacznie więcej. Wydawało się, że to właśnie Thornton będzie rozgrywającym numer jeden z Jastrzębskim Węglu. W końcu nie zawodził grając w kadrze USA w Lidze Światowej. Przegrał jednak rywalizację z Brazylijczykiem Raphaelem Vinhedo, a gdy pojawiał się na boisku, był nieco zagubiony i nie potwierdzał, że jest talenem, za jaki się go uważa.
4. Pierre Pujol
Miał być zbawieniem AZS Olsztyn na pozycji atakującego, częściej grał jako przyjmujący, a i tak ostatecznie rozwiązano z nim kontrakt, po tym, gdy nie potrafił wrócić do gry po kontuzji (rehabilitacja zawodnika przedłużała się bez końca). Australijczyk rosyjskiego pochodzenia graczem jest niezwykle utalentowanym, niestety, nie potrafił tego faktu pokazać przez ostatnie dwa sezony. Jak się okazało, bezrobotnym nie był długo, bo jego nowym pracodawcą został podobno grający w rosyjskiej Superlidze Jarosławicz Jarosław. W każdym razie po Yudinie z pewnością nie płaczą w Olsztynie rzewnymi łzami.
Jeden z najlepszych środkowych świata i najlepszych blokujących Serie A w ostatnich sezonach. W bełchatowskiej Skrze wieczny rezerwowy, a nawet gracz, który ma problemy ze znalezieniem się w meczowej dwunastce. Częściej od niego grają nie tylko Daniel Pliński i Marcin Możdżonek, ale też i Karol Kłos, który chociaż utalentowanym zawodnikiem bezapelacyjnie jest, to sławy i sukcesów byłemu siatkarzowi tak znanych klubów jak Modena, M. Roma Volley i Trentino może pozazdrościć. Co prawda, trener Skry Jacek Nawrocki uważa stwierdzenie, że Kooistra to największe rozczarowanie sezonu, za bzdurne, ale fakty mówią same za siebie. 209-centymetrowy olbrzym zagrał w bieżącym sezonie w 17 setach, w których zdobył ledwie 30 punktów (dla porównania, Andrzej Wrona z Delecty Bydgoszcz ma 133 oczka na koncie).