Ostateczna rozgrywka - przed spotkaniami AZS Białystok - KPSK Stal Mielec

Żarty się skończyły. W weekend poznamy zespół, który pożegna się w rozgrywkami PlusLigi Kobiet. Po rozegraniu pięciu meczów bliżej spadku z siatkarskiej ekstraklasy jest ekipa AZS-u Białystok.

Anna Jawor
Anna Jawor

- Musimy zrobić wszystko, aby dalej być w grze i przyjechać na kolejne spotkania do Białegostoku - mówiła po ostatnich pojedynkach w stolicy Podlasia kapitan AZS-u Białystok, Joanna Szeszko. Białostoczanki dotrzymały obietnicy i z dwóch wyjazdowych starć ze Stalą Mielec przywiozły jedną wygraną, która wciąż pozwala im myśleć o pozostaniu w PlusLidze Kobiet.

Sytuacja Akademiczek nadal jednak nie jest kolorowa. Podopieczne Czesława Tobolskiego w rywalizacji do czterech zwycięstw przegrywają 2:3. Sobotni mecz może okazać się dla nich tym najważniejszym w całym sezonie. Jeżeli go wygrają, to utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej będzie bardzo realne. Porażka natomiast oznacza automatyczny spadek do I ligi.

W o wiele bardziej komfortowym położeniu są zawodniczki Stali Mielec. Mielczanki będą miały aż dwie szanse, by pozytywnie zakończyć rywalizację z AZS-em. Zespół z Podkarpacia będzie chciał wykorzystać już pierwszą z nich. - Zrobimy wszystko, by uniknąć niedzielnego meczu. To na pewno byłby horror - przekonuje na łamach serwisu plusligakobiet.pl trener Stali Jacek Wiśniewski. Bez dramaturgii raczej się jednak nie obejdzie. Obie drużyny udowodniły już w dotychczasowych pięciu pojedynkach, że są specjalistkami od stanów przedzawałowych. Dla nich nie istnieje przewaga, której nie można byłoby roztrwonić czy też strata, której nie można byłoby odrobić. Na pewno więc powinniśmy spodziewać się wielkich emocji w Białymstoku.

Swoją rolę do spełnienia w weekend mają oprócz zawodniczek także szkoleniowcy zespołów. Po rozegraniu serii spotkań obie ekipy znają się jak łyse konie i trenerzy będą musieli się mocno nagłowić, aby zaskoczyć czymś swojego rywala. Taka sztuka udała się w ubiegłym tygodniu opiekunowi białostoczanek Czesławowi Tobolskiemu, który podjął ryzykowną decyzję o powierzeniu odbioru serwisu przeciwniczek tylko dwóm siatkarkom - Agacie Durajczyk i Aleksandrze Kruk. Miało to na celu zwiększenie siły ognia Akademiczek, gdyż na parkiecie pojawiły się również dwie atakujące Dominika Sieradzan i Channon Thompson. Istna zagrywka va bangue zdała egzamin i być może w tym samym składzie AZS wybiegnie na boisko w sobotę.

W weekend jednak nie zdolności czysto siatkarskie będą odgrywać główną rolę. Najważniejsza będzie chłodna głowa u siatkarek. - W pewnym momencie kończą się umiejętności i zaczyna się psychika - mówi szkoleniowiec białostoczanek Czesław Tobolski.

Sobotnie spotkanie odbędzie się w hali Szkoły Podstawowej nr 50 przy ul. Pułaskiego 96 w Białymstoku. Początek starcia o godz. 17.00. Ewentualny niedzielny pojedynek (w wypadku wygranej AZS-u w sobotę) rozpocznie się o tej samej porze. Wstęp na oba mecze jest wolny. W trakcie spotkań będą zbierane pieniądze na leczenie byłej siatkarki białostockiego klubu - Katarzyny Możdżeń. U młodej zawodniczki niedawno wykryto nowotwór.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×