Jarosław Stancelewski: Ta drużyna nie zna samej siebie

Podczas meczu pomiędzy AZS-em UAM Poznań i Stalą Nysa kluczowy był pierwszy set. Gospodarzy zjadła trema, a goście próbowali przystosować się do nowej hali. Szczęście uśmiechnęło się do Stali.

Magdalena Gajek
Magdalena Gajek
To jest naturalna rzecz, że po tak dramatycznie przegranej partii trudno się pozbierać, szczególnie tak młodemu i niedoświadczonemu zespołowi jak mój - podsumował trener AZS UAM Damian Lisiecki. - Potrzebujemy czasu, żeby nabrać pewności siebie. Zabrakło doświadczenia. Od strony psychologicznej nie poradziliśmy sobie ze stresem, od strony sportowej zawiodło przyjęcie - dodał.

Mistrzowie ligi niespodziewanie całą pierwszą partię gonili beniaminka z Poznania. Na prowadzenie wysunęli się dopiero w decydującym momencie. - Nerwowość w naszej drużynie była spowodowana zmianą hali. Musieliśmy się przystosować do dużo większej sali w Poznaniu, co było widać przede wszystkim w przyjęciu, które w kolejnych partiach było zdecydowanie lepsze - tłumaczy zespół trener Stali Jarosław Stancelewski.

Końcówkę inauguracyjnej odsłony zawodnicy Damiana Lisieckiego przegrali głównie przez własne błędy. - Można powiedzieć, że ta partia wygrała się sama - podsumował Stancelewski. - Mój zespół grał słabo i odnieśliśmy zwycięstwo trochę niesprawiedliwie, ale taka jest siatkówka.

Pojedynek ze Stalą był dla zawodników z Wielkopolski debiutem na zapleczu ekstraklasy, stąd postawa AZS może być dla rywali zagadką. - Wcześniej mieliśmy okazję zagrać z tą drużyną turniej w Nysie. Wiedzieliśmy, czego się możemy spodziewać, ale tak do końca nie możemy powiedzieć, że znamy ten zespół. Ta drużyna nie zna samej siebie. Ci zawodnicy nie wiedzą, na co ich stać, bo skład był budowany bardzo szybko - ocenia przeciwników Stancelewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×