Marcin Olczyk: Na "Katar" Przedpełski

Organizacja czterech kolejnych turniejów o tytuł Klubowego Mistrza Świata w Katarze to zdecydowanie za wiele. Czy zmiany we władzach FIVB pomogą?

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk

Niedawno mój redakcyjny kolega w swoim publicystycznym cyklu pt. "Markowa zagrywka" poruszył jakże aktualny temat sensowności organizowania Klubowych Mistrzostw Świata w dalekim Katarze, zwracając między innymi uwagę na wiele niedorzeczności z tym związanych. Wpisując się w tok rozumowania Marka chciałbym pójść o krok dalej…

Marzy mi się, żeby ktoś w końcu znalazł lekarstwo na "Katar" włodarzy światowej siatkówki. Z powodu ich dolegliwości ucierpiał już prestiż KMŚ, traktowanych przez kibiców w Europie jako niepotrzebny dodatek do sezonu. Poszkodowanych jest jednak znacznie więcej.

Tracą nie tylko kibice, którzy nie mogą na żywo oglądać swoich ulubieńców w akcji. Organizowanie turnieju na Półwyspie Arabskim zmusza najlepsze zespoły świata do uciążliwych podróży i to już na początku sezonu. Fakt ten nie może pozostać bez wpływu na formę i dyspozycję siatkarzy i postawę całego zespołu (jeśli nie podczas turnieju to na pewno po powrocie do kraju).

Polak powstrzyma arabską epidemię?

Światowa Federacja Piłki Siatkowej właśnie wybrała nowe kierownictwo. Prezesem FIVB został Brazylijczyk Ary Graca, a jego zastępcą ds. marketingu mianowano Mirosława Przedpełskiego. Sternik polskiej siatkówki o takim scenariuszu informował jeszcze przed wyborami, tak więc jego pozycja we władzach musi być mocna. Warto byłoby ją wykorzystać nie tylko z korzyścią dla naszego kraju, ale także całego kontynentu, a w dalszej perspektywie dla rozwoju całej dyscypliny. Marketing to w końcu nic innego jak aktywna sprzedaż produktu poparta rynkowym rozeznaniem i rozpoznaniem potrzeb (oczekiwań) klienta. Teraz więc teraz za sprzedaż siatkówki odpowiadać będzie właśnie Przedpełski. On - jak mało kto - wiedzieć powinien doskonale, że Europa może być znakomitym rynkiem zbytu dla volleya. O ile jeszcze wyprowadzanie imprez typu World Grand Prix do dalekiej Azji można jakoś logicznie wytłumaczyć (tłumy fanatycznych kibiców i stały udział 2-3 przedstawicieli kontynentu w ścisłym finale), o tyle organizowanie kolejnych edycji KMŚ w Katarze trudno zrozumieć.

Oczywiście, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, ale czy poprzez tygodniowy turniej odbywający się niemal bez udziału kibiców FIVB aż tak się wzbogaci? Warto zadać pytanie: czy o katarskich eskapadach nie decydują przypadkiem prywatne interesy i napełnianie konkretnych kieszeni petrodolarami? Daleki jestem od wysuwania jakichkolwiek oskarżeń, ale czy światowa federacja nie byłaby w stanie zarobić podobnych pieniędzy zapełniając po brzegi łódzką Atlas Arenę lub jej trójmiejską "koleżankę"? Czy już sam fakt, że dotychczas klubowym mistrzem świata zawsze był zespół z Europy, a w trzech katarskich edycjach tylko jeden brązowy medal padł łupem ekipy spoza starego kontynentu nie wystarczy, by poważnie pomyśleć o zmianie gospodarza tego turnieju? Jeśli do tego dodać, że dzikie karty dostają zwykle ekipy z Europy (co jest chyba mocnym dowodem na to, że kibice właśnie te zespoły oglądać chcą najbardziej), jeszcze trudniej zrozumieć, że PGE Skra Bełchatów, Trentino Volley czy Zenit Kazań, mając niezwykle rozbudowany terminarz rozgrywek, muszą zaplanować sobie jeszcze wycieczkę do Kataru.

Polowanie na szejka

Zawsze do tematu podejść można od innej strony. Może warto byłoby obrzydliwie bogatym szejkom pokazać Sopot, Łódź czy Katowice? A nuż postanowią wykupić sobie któryś lokalny klub sportowy lub wybudować hotel… Skorzystają na tym wszyscy. Zapewne ekipy  z Kataru, obu Ameryk czy Afryki nie miałyby nic przeciwko grze przed kilkunastotysięczną widownią i promocją swoich nazwisk na oczach najbardziej żywiołowych fanów na świecie. Zresztą samych agentów i przedstawicieli najbogatszych klubów Europy w Polsce pojawi się prawdopodobnie znacznie więcej niż w Katarze.
Skra w ojczyźnie zdobywała już medale Ligi Mistrzów. Pora na polskie KMŚ? Skra w ojczyźnie zdobywała już medale Ligi Mistrzów. Pora na polskie KMŚ?
Przedpełski - zwłaszcza w otoczeniu międzynarodowym - politykiem jest niezwykle skutecznym. Co rusz zdobywa dla Polski imprezy rangi mistrzowskiej. Ma zresztą silne argumenty w ręku, z możnymi partnerami (Plus, Orlen) i zapleczem telewizyjnym (Polsat) na czele. O najwyższej jakości siatkarskich imprez organizowanych w Polsce wie już cały świat. Teraz, kiedy prezes PZPS znajduje się już w ścisłym kierownictwie federacji światowej, powinien mieć jeszcze większą siłę przebicia. Może warto więc pomyśleć o organizacji Klubowych Mistrzostw Świata w Polsce, zwłaszcza, że niemal co roku powstaje tu nowa piękna hala. Gdyby jeszcze tak w piątek siatkarze Skry Bełchatów podarowali Przedpełskiemu kolejny argument w postaci czwartego polskiego medalu KMŚ przełom w poszukiwaniu lekarstwa na "Katar" mógłby być już naprawdę blisko…

Marcin Olczyk

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×