Anita Kwiatkowska: Wynik meczu nie jest dla nas satysfakcjonujący

Atom Trefl Sopot nie dał rady w starciu z mistrzyniami Azerbejdżanu we wtorkowym pojedynku Ligi Mistrzyń, jednakże zawodniczki z Sopotu są zadowolone ze swojej postawy.

Anna Kossabucka
Anna Kossabucka

Mecz w Ergo Arenie na pewno nie poszedł po myśli zawodniczkom Atomu Trefla Sopot, jednakże styl gry podopiecznych Jerzego Matlaka był miły dla oka kibica. - Mecz na pewno mógł się podobać publiczności. Przeciwnik wiadomo, był z najwyższej półki, ścisła światowa czołówka, ale myślę, że my stanęłyśmy na wysokości zadania i zagrałyśmy na dobrym poziomie, na takim, na jaki obecnie jest nas stać - twierdzi atakująca Atomu, Anita Kwiatkowska. Zawodniczka także pokazała się z niezłej strony, dając dobrą zmianę w tym spotkaniu. - Szkoda było, że zaczęłyśmy tak wolno to spotkanie, potem w drugim secie dla odmiany prowadziłyśmy, no i trochę żałujemy, że nie udało się ugrać czegoś więcej - dodała Kwiatkowska.

Atomówkom do szczęścia zabrakło niewiele. - Trochę za dużo w końcówce błędów własnych, potem w trzecim secie przegranym na przewagi także nieco zabrakło szczęścia, no i niestety nie udało się wyrwać choćby jednej partii. Ale podkreślam jeszcze raz - uważam, że zagrałyśmy dobrze, a przeciwnik jest z wysokiej półki i na pewno będzie w Final Four, tak więc z pewnością cieszy to, że nie oddałyśmy łatwo pola - komentowała postawę drużyny atakująca. Ponownie jednak można było zobaczyć przestoje w grze sopocianek, ale także punkty zdobywane seriami. Z czego one wynikają? - No tak, przy tym stanie 16:12 pojawiły się nasze błędy, autowe ataki, które przeciwniczki wykorzystały i dogniły. A my w trzecim secie poderwałyśmy się do walki, chciałyśmy się pokazać z jak najlepszej strony i to się udało, ale na pewno wynik nie jest dla nas satysfakcjonujący - podsumowała to spotkanie Kwiatkowska.

Trener Matlak przed meczem mówił, że Atom nie będzie chwytał dwóch srok za ogon i skupiać się będzie na rozgrywkach ligowych. Czy Atomówki odpuszczą więc walkę o wyjście z grupy? - Wiadomo, że wychodzimy na boisko po to, by wygrać, by wyjść z grupy. Damy z siebie wszystko - przekonuje zawodniczka. Czy można więc powiedzieć, że o bezpośrednim awansie może zadecydować mecz z Włoszkami, który w Sopocie zostanie rozegrany za miesiąc? - To może mieć wpływ, ale na pewno każdy kolejny mecz jest istotny i pojedynki z zespołami z Prościejowa czy Baku mogą okazać się kluczowe - zakończyła Anita Kwiatkowska.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×