Yosleyder Cala nie jest już siatkarzem PGE Skry Bełchatów!

Krótko trwała przygoda kubańskiego przyjmującego z wicemistrzem Polski. Zawodnik za porozumieniem stron rozwiązał umowę z prowadzonym przez Jacka Nawrockiego zespołem.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk

Od początku sezonu Yosleyder Cala większość czasu spędzał w kwadracie dla rezerwowych. Nie pomogło mu na pewno przekwalifikowanie na przyjmującego Mariusza Wlazłego. Rywalizację o miejsce w składzie zdecydowanie przegrywał nie tylko z kapitanem PGE Skry Bełchatów, ale również Michałem Winiarskim - jednym z najlepszych polskich siatkarzy na swojej pozycji w ostatnich latach.

Kubańczyk długo czekał na swoją szansę i, gdy tylko miał okazję do gry, potrafił pokazać się z bardzo dobrej strony, jak chociażby w meczu z Zenitem Kazań podczas Klubowych Mistrzostw Świata. Jacka Nawrockiego jednak do siebie nie przekonał. Szkoleniowiec bełchatowian posyłał Calę do boju tylko w ostateczności. I to właśnie brak gry zdecydował o opuszczeniu Skry przez zawodnika.

- Ustaliliśmy, że dla wszystkich lepiej będzie, jeśli się rozstaniemy. Cala nie akceptował swojej pozycji w zespole, a dla mnie zawsze najważniejsze jest dobro grupy i całej drużyny, a nie jednostki. To zawsze dotyczyło i będzie dotyczyć każdego w PGE Skrze - przyznał prezes klubu Konrad Piechocki.

Podczas kilku miesięcy pobytu w Bełchatowie Kubańczyk zdobył Superpuchar Polski i brązowy medal KMŚ.

Już w czwartek osłabiona Skra zagra w Rosji z Dynamem Moskwa o awans do fazy pucharowej Champions League. Miejsce Cali w samolocie zajął 20-letni Jędrzej Maćkowiak.
Kubańczyk nie miał wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Trudno było mu pogodzić się z taką sytuacją Kubańczyk nie miał wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Trudno było mu pogodzić się z taką sytuacją
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×