Widowisko godne miana hitu kolejki - relacja z meczu Cuprum Lubin - RCS Czarni Radom

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zgodnie z oczekiwaniami, spotkanie w Lubinie, pomiędzy miejscowym Cuprum a Czarnymi Radom, przyniosło wiele emocji. Trwało ponad dwie godziny i rozstrzygnęło się dopiero po tie-breaku.

Radomianie przystąpili do sobotniego starcia podrażnieni porażką sprzed tygodnia, gdy przed własną publicznością ulegli Stali AZS PWSZ Nysa. W porównaniu z tym spotkaniem, trener Wojciech Stępień zdecydował się na dwie zasadnicze zmiany w wyjściowym składzie - na pozycji atakującego Krzysztofa Ferka zastąpił Robert Prygiel, zaś w miejsce Rafała Pszennego na libero powrócił Paweł Filipowicz.

Premierowa odsłona padła łupem gospodarzy, którzy w pewnym momencie objęli czteropunktowe prowadzenie. Jakub Oczko zatrzymał wówczas atak rywali i wynik wynosił 18:14. Jednak radomianie się nie poddali, mozolnie odrabiając straty. Przy stanie 19:20 szansę na wyrównanie miał Kamil Gutkowski, ale nie skończył kontry. Wykorzystali to przeciwnicy i zwyciężyli 25:21.

Wydarzenia na parkiecie przybrały zupełnie inny obrót w drugiej partii. Trudne i mocne zagrywki słał na drugą stronę Prygiel, jego koledzy świetnie spisywali się na siatce i zbudowali dystans na tyle duży, że Cuprum nie było w stanie już go zmniejszyć.

Najbardziej wyrównany przebieg miał trzeci set. Walka punkt za punkt trwała od początkowych wymian do samego końca. Decydujące momenty należały do przyjezdnych - szczelnym blokiem popisał się Bartłomiej Neroj (22:24), a szalę zwycięstwa na stronę Czarnych przechylił Jakub Wachnik.

Kolejna część była nierówna, obie drużyny grały "falami". Żadna z nich nie prezentowała na tyle ustabilizowanej siatkówki, aby zbudować sobie "bezpieczną" przewagę. Lubinianie kilkukrotnie uzyskiwali trzy punkty różnicy na swoją korzyść, by w mgnieniu oka je tracić. Gdy RCS "odskoczył" na dwa "oczka" (22:20), wydawało się, że z trudnego terenu wywiezie pełną pulę. Nic bardziej mylnego - seria podopiecznych Pawła Szabelskiego przesądziła o losach tej odsłony.

O końcowym rozstrzygnięciu zadecydował więc tie-break, w którym swoje doświadczenie i ogranie wykorzystali Prygiel i Marcin Kocik. Kapitan Czarnych nie wybiegł w pierwszej "szóstce", lecz pojawił się na boisku w międzyczasie. Ta decyzja Wojciecha Stępnia okazała się świetnym posunięciem.

Robert Prygiel został najlepszym zawodnikiem meczu. Dzięki temu zwycięstwu radomianie awansowali na drugie miejsce w tabeli. Mają na koncie 21 punktów i tracą 5 do lidera z Bielska-Białej. Z kolei Cuprum spadło na piątą lokatę. Pojedynek tych drużyn był dla nich ostatnim w pierwszej rundzie. Nie oznacza to jednak, iż oba zespoły zakończyły już ligowe zmagania przed przerwą świąteczno-noworoczną. W przyszły weekend rozegrają bowiem awansem spotkania dwunastej kolejki - Czarni podejmą MKS Banimex Będzin, zaś do Lubina przyjedzie Kęczanin Kęty.

Cuprum Lubin - RCS Czarni Radom 2:3 (25:21, 18:25, 22:25, 25:23, 11:15) Cuprum:

Michalski, Buniak, Dykas, Kordysz, Żuk, Oczko, Tylicki (libero) orazAntosik, Łapszyński, Węgrzyn, Wilk

Czarni: Gutkowski, Neroj, Kałasz, Wachnik, Prygiel, Grzechnik, Filipowicz (libero) oraz Kocik, Gonciarz, Gałązka, Pszenny (libero).

Źródło artykułu: