Pierwszoligowiec ćwierćfinalistą - relacja z meczu RCS Czarni Radom - Lotos Trefl Gdańsk

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Czarni Radom pokonali, występujący w mocno rezerwowym składzie, Lotos Trefl Gdańsk i awansowali do ćwierćfinału Pucharu Polski siatkarzy. Ich kolejnym rywalem będzie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

Choć premierową odsłonę lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po ataku ze środka siatki w wykonaniu Michała Ostrowskiego prowadzili 4:2, to ta część padła łupem gdańszczan. - Być może trochę przestraszyliśmy się nazwy Trefl i tak wielkiego sponsora, jakim jest Lotos - przyznał po zakończeniu meczu drugi trener Czarnych, Robert Prygiel. Jego podopieczni i zarazem koledzy z drużyny przez długi czas co prawda utrzymywali przewagę, ale w końcówce więcej "zimnej krwi" zachowali goście. Poradzili sobie z problemami w przyjęciu, zaś czas wzięty przez pełniącego, pod nieobecność Dariusza Luksa, obowiązki pierwszego szkoleniowca Wojciecha Serafina wybił z rytmu rywali. Ciężar gry wziął na swoje barki doskonale znany w Radomiu Wojciech Żaliński i to jego zespół mógł się cieszyć z wygranej 25:23.

Druga partia miała podobny przebieg, z tym że role się odwróciły. Przez dłuższy fragment ekipa z Trójmiasta prowadziła jednym, dwoma punktami. W końcówce wynik oscylował wokół remisu, z lekkim wskazaniem raz na jedną, raz na drugą drużynę. W decydującym momencie w aut uderzył Żaliński.

Od początku kolejnego seta na parkiecie dzielił i rządził już tylko RCS. Trzypunktowa przewaga z czasem została powiększona, przede wszystkim dzięki dużo lepszej postawie na siatce oraz w przyjęciu. Po jednym z kontrataków różnica wzrosła do pięciu "oczek" (12:7), zaś gdy asem serwisowym popisał się Krzysztof Ferek, czas wziął Serafin. Po przerwie szkoleniowiec zdecydował się na zmianę. W miejsce Patryka Szczurka wszedł Przemysław Stępień.

Te zabiegi na niewiele się zdały. Przewaga radomian stopniała do czterech punktów, lecz świetna seria zagrywek Jakuba Wachnika rozwiała wszelkie wątpliwości, komu należało się zwycięstwo w tej odsłonie.

Otwarcie czwartej partii miało podobny przebieg. Janusz Gałązka skończył przechodzącą piłkę i przewaga jego drużyny wzrosła do trzech "oczek". Trener gdańszczan próbował odmienić losy spotkania, wykorzystując przerwę na żądanie. Jego podopieczni popełniali sporo błędów. Najpierw Moustapha M’Baye zaatakował w aut, potem ten błąd powielił Żaliński.

Po kapitalnej, widowiskowej akcji było już 15:11. Za dyskusję z sędziami żółtą kartką ukarany został atakujący Lotosu. Zwycięstwo Czarnych przypieczętował Bartosz Pietruczuk, serwując w siatkę.

MVP spotkania został wybrany Krzysztof Ferek.

RCS Czarni Radom - Lotos Trefl Gdańsk 3:1 (23:25, 25:22, 25:17, 25:16)

RCS: Gonciarz, Ferek, Gutkowki, Wachnik, Grzechnik, Ostrowski, Pszenny (libero) oraz Filipowicz (libero), Kałasz, Gałązka.

Lotos Trefl: M'Baye, M. Kaczmarek, Szczurek, Zemlik, Stolc, Żaliński, B. Kaczmarek (libero) oraz Pietruczuk, Urbanowicz, Stępień.

MVP: Krzysztof Ferek (Czarni Radom)

Źródło artykułu:
Komentarze (5)
avatar
memphis
19.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
coś cienki ten drugi garnitur trefla, przegrać z beniaminkiem I ligi, który nie mógł zagrać w najmocniejszym składzie  
GSH
18.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
PP coraz bardziej bez sensu. Dół Plusligi nie chce w nim grać, bo i tak nie wygrają, więc po co grać dodatkowe mecze, góra Plusligi też sobie może odpuścić, bo wygranie Pucharu nie daje awansu Czytaj całość
Natalaa
18.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wydaję mi się, że Trefl zlekceważył Czarnych, a jest to naprawdę mocna drużyna..  
avatar
rzeszowiak
18.12.2012
Zgłoś do moderacji
6
13
Odpowiedz
Ale jaja Trefl , zapewne wiedział że nie ma sensu z nimi wygrywać bo trafią w dalszej części PP na Zaksę i skończy się szybkim blamażem więc chcieli sobie to zaoszczędzić.