W tym artykule dowiesz się o:
Pierwsze spotkanie polsko-duńskiego turnieju biało-czerwoni rozegrają już w 20 września z Turcją. Czasu do inauguracji zostało więc niewiele, ale tegoroczny Memoriał Huberta Jerzego Wagnera pokazał, że po kiepskim starcie w Lidze Światowej nasi siatkarze odzyskują rezon i ich forma rośnie.
Poprawę widać przede wszystkim na tle rywali ze średniej półki. Nie wiem jak Was, ale mnie podczas ostatniej edycji World League najbardziej bolały porażki z Francją i męczarnie w spotkaniach przeciwko Argentynie. Z całym szacunkiem dla tych ekip, ale Polska, biorąc pod uwagę osiągnięcia pod wodzą Andrei Anastasiego, takich rywali odprawiać powinna bez jakichkolwiek strat, nie wspominając już o seryjnym traceniu cennych punktów.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
W końcu gdyby Polacy w czterech potyczkach z tymi rywalami wywalczyli komplet punktów to final six Światówki" mieliby na wyciągnięcie dłoni. Wyniki spotkań z Brazylią zawsze można zrzucić na karb ciężkich przygotowań (poza tym to przecież wciąż niezwykle mocny zespół), a w Bułgarii żadnemu rywalowi nie gra się łatwo. Z przeciwnikami klasy Francji czy Argentyny mająca mocarstwowe (na polu siatkarskim oczywiście) aspiracje Polska wygrywać powinna.
Dlatego wyniki rywalizacji z Niemcami i Holandią podczas rozgrywanego w Płocku memoriału przyjąłem ze stonowanym, ale jednak, optymizmem. Rezultaty poszczególnych setów (sama gra oczywiście też) pozwalają wierzyć, że to, co najgorsze biało-czerwoni mają już za sobą. Dobrze dysponowani Polacy nie powinni mieć problemu z ograniem w fazie grupowej ME Turcji, Francji czy Słowacji, które potencjałem na pewno nie przewyższają Niemców i Holendrów. Pokonanie ich daje pewny awans do ćwierćfinału, otwierając tym samym najkrótszą drogę do medalu.
O ile jest wciąż za wcześnie na rozdawanie punktów, o tyle postawa orłów w Memoriale Wagnera pozwala wierzyć, że prawdziwe emocje dla Polaków zaczną się dopiero w 1/4 finału. Na tym etapie łatwo już jednak nie będzie, gdyż turniejowa drabinka naszym reprezentantom zafundować może rywalizację z zawsze groźną Bułgarią.
I tu zaczynają się schody. Mecz z Rosją ostatniego dnia płockiego turnieju pokazał, że Polacy nadal mogą mieć problem z prowadzeniem wyrównanej walki z przeciwnikiem z najwyższej półki. A do niej, oprócz Sbornej, zaliczać będą się jeszcze na pewno Włosi, a możliwe, że także Serbowie i właśnie Bułgarzy.
Czy Anastasi, który, chociażby poprzez rezygnację ze Zbigniewa Bartmana, pokazał, że wciąż umie reagować na zmieniającą się sytuację, po lekcji, jaką minionej niedzieli dał mu Andriej Woronkow, będzie w stanie odpowiednio przepracować ostatnie dni przed ME i popchnąć swoich chłopców na najwyższy siatkarski level?
Kiedyś już mu się to udało, choć pamiętać o tym zdaje się coraz mniej kibiców. Czas odświeżyć wspomnienia i pokazać siatkarskiej elicie, że w kontekście przyszłorocznych mistrzostw świata z Polakami pod wodzą Anastasiego liczyć będzie musiał się każdy.
Marcin Olczyk