Chwilowe problemy mistrzów Polski - relacja z meczu AZS Częstochowa - Asseco Resovia Rzeszów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów w trzech setach pokonali AZS Częstochowa. Kluczowa dla losów całego pojedynku była pierwsza partia, którą mistrzowie Polski wygrali na przewagi 37:35.

Rzeszowianie byli murowanym faworytem sobotniego pojedynku w Częstochowie z kadrowo rozbitym AZS-em. Mistrzowie Polski swój cel zrealizowali z nawiązką i odprawili rywala z kwitkiem w trzech odsłonach. Skazywani na pożarcie Akademicy szczególnie w pierwszej partii napsuli jednak krwi mistrzom Polski i trochę na własne życzenie zaprzepaścili szanse na zwycięstwo. Podopieczni Andrzeja Kowala długo łapali bowiem odpowiedni rytm gry i początkowo grali wyraźnie niemrawo i sennie. Z pewnością wpływ na to miała awaria nagłośnienia w częstochowskiej hali, która sprawiła, że przez prawie całego pierwszego seta brakowało wyraźnej otoczki i atmosfery, jaka zazwyczaj gości przy okazji spotkań PlusLigi. - Było bardzo sennie i mecz długo przypominał bardziej sparing, niż mecz ligowy - nie ukrywał Krzysztof Ignaczak.

Rzeszowianie długo rozkręcali się, z czego wyraźnie korzystali częstochowianie. Podopieczni Marka Kardosa w końcówce po bloku na Paulu Lotmanie odrobili straty i zaserwowali kibicom walkę na przewagi. W niej szala przechylała się z jednej strony na drugą. Najpierw piłki setowe mieli gospodarze. Po autowym ataku Jochena Schoepsa i skutecznym ataku Michała Kaczyńskiego częstochowianie prowadzili najpierw 28:27, a później 30:29. Dwie kolejne akcje na punkty zamienili goście i sytuacja zmieniała się, jak w kalejdoskopie. Więcej zimnej krwi i siatkarskiego wyrachowania zachowali jednak rzeszowianie i to do nich należało ostatnie słowo w tym secie. Ostatnią szansę na wygraną miejscowi mieli przy stanie 35:34. Potem punkty zdobywali już tylko gracze z Podkarpacia. Najpierw blok Dawida Murka obił Schoeps, potem kontrę wykorzystał Paul Lotman, a ostatnią piłkę w aut wyekspediował Kaczyński i w emocjonującej walce na przewagi górą w stosunku 37:35 była Resovia.

Na tym w zasadzie większe emocje w spotkaniu się skończyły. Po porażce z częstochowian wyraźnie zeszło powietrze. Rzeszowianie z kolei w kolejnych dwóch partiach utrzymali na wodzy nerwy i przede wszystkim koncentrację i spokojnie dyktowali warunki gry. Częstochowianie próbowali się odgryzać i momentami napędzić stracha wyżej notowanemu rywalowi. W drugim secie po ataku Kaczyńskiego doprowadzili do remisu 12:12 i starali się dotrzymywać kroku Resovii. Po drugiej przerwie technicznej, na którą oba zespoły schodziły przy wyniku 16:14 na korzyść gości, rzeszowianie nie dali już cienia złudzeń rywalom, komu należy się wygrana. Dwa błędy w ataku Wojciecha Kaźmierczaka i podwójne odbicie odgwizdane Michałowi Kozłowskiemu sprawiło, że Resovia błyskawicznie odskoczyła na pięć punktów i zrobiło się 20:15. Dzieło zwieńczyli natomiast w końcówce udanymi atakami Schoeps i Lotman i Resovia triumfowała 25:19.

Trzeci set bywa niekiedy złudny i paradoksalnie najtrudniejszy, ale w tym przypadku okazał się jedynie formalnością dla zespołu trenera Andrzeja Kowala. Rzeszowianie już od pierwszych piłek wrzucili wyższy bieg i wypracowali sobie kilkupunktową przewagę. Po blokach na Miłoszu Hebdzie, Michale Kaczyńskim i wykorzystanej kontrze przez Schoepsa, na pierwszej przerwie technicznej było 8:4 dla przyjezdnych. Z każdą kolejną akcją Pasy grały coraz swobodniej, a trener Andrzej Kowal pojedynek potraktował wybitnie szkoleniowo, dając szansę gry praktycznie wszystkim zawodnikom. Jedynie Peter Veres całe spotkanie obejrzał z perspektywy ławki rezerwowych. Rzeszowianie na drugiej przerwie technicznej mieli już w zapasie pięć oczek przewagi (16:11) i tylko kwestią czasu było ich ostateczne zwycięstwo. Częstochowianie starali się jeszcze podjąć rękawice i po udanych atakach Hebdy i bloku na Oliegu Achremie, w końcówce przewaga Resovii stopniała do trzech oczek (16:19). To było jednak wszystko na co było stać Akademików. Rzeszowianie nie dali już sobie wypuścić z rąk i w końcówce trzeciej partii przypieczętowali trzypunktowe zwycięstwo.

AZS Częstochowa - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (35:37, 19:25, 17:25)

AZS: Bednorz,  Marcyniak, Murek, Kaczyński, Kaźmierczak, Kozłowski, Piechocki (libero) oraz Kamiński, Hebda, Buczek.

Asseco Resovia: Kosok, Achrem, Tichacek, Perłowski, Lotman, Schoeps, Ignaczak (libero) oraz Konarski, Drzyzga, Penczew, Nowakowski.

MVP: Olieg Achrem (Asseco Resovia)

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
Dariusz24
8.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo  
avatar
__Oko__ Cyklonu
7.12.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dawno w PL nie widziałem tak wysokiego wyniku w secie. Niemniej brawa dla Resovii za konsekwentne ostatnimi czasy wygrywanie końcówek. Bardzo istotna sprawa nie tyle z czysto sportowego punktu Czytaj całość