Dla nas sezon zaczyna się od nowa - rozmowa z Krzysztofem Wierzbowskim, przyjmującym Lotosu Trefla Gdańsk

Lotos Trefl Gdańsk przegrywa mecz za meczem, przez co ich miejsce w play-offach jest zagrożone. Przyjmujący gdańszczan, Krzysztof Wierzbowski sam nie do końca wie co się dzieje z zespołem.

Anna Kossabucka
Anna Kossabucka

Anna Kossabucka: Kolejny wasz mecz kończący się porażką. Tym razem jednak w bardzo słabym stylu. Co się z wami dzieje, że przegrywacie kolejne spotkanie?

Krzysztof WierzbowskiJuż naprawdę nie wiem co się z nami dzieje. To już jest nasz kolejny mecz z rzędu przegrany, który wygląda praktycznie tak samo. Sam miałem w górze piłkę na zdobycie seta. Ostatecznie znów przegraliśmy. Może gdybym skończył, to jakoś inaczej by się to potoczyło. Potem się cała nasza gra posypała -nie umiemy sobie poradzić z takimi sytuacjami, gdzie przegrywamy końcówki. Tak to wygląda któryś mecz z kolei, tylko że teraz to już w dwóch kolejnych partiach w ogóle nie walczyliśmy. Szkoda, bo zaczęliśmy pozytywnie naładowani, a kończy się jak cały czas do tej pory.

Chyba czarne chmury zbierają się nad Lotosem Trefl jeśli chodzi o play-offy?

- Zostały nam już tylko 2 mecze i musimy je wygrać, żeby awansować do play-offów, co i tak nie będzie jeszcze takie pewne. No ale z naszych wyliczeń tak to mniej więcej wynika, że dwa zwycięstwa zapewnią nam miejsce w ósemce. Już potem nie będzie odwrotu - albo wejdziemy, albo zakończymy sezon.
Uda wam się podnieść psychicznie po takich nieudanych występach?

- Brakuje tego impulsu, myślę, że jakbyśmy wygrali np. taki set, jaki mieliśmy szansę wygrać z Jastrzębskim, to by to nieco odmieniło nasze nastawienie i psychikę, nieco pobudziłoby nas do walki. A tak to nie pozostaje nam nic innego, jak wyczyścić głowy, bo ten sezon tak jakby zaczyna się od nowa i mamy 2 mecze, żeby osiągnąć to, co było planem minimum. Teraz czeka nas mecz w Warszawie, bardzo istotny i w Bydgoszczy jeszcze ważniejszy. Jeżeli je wygramy, to powinno być dobrze.

Jak oczyścić głowy w tak krótkim czasie? Teraz nie ma przerwy świątecznej, która mogłaby wam pomóc.

- Mamy niedzielę wolną, spędzimy ją spokojnie z rodzinami, chwilę odpoczniemy od siebie, przemyślimy i od poniedziałku będziemy przygotowywać się do 3 najważniejszych dni w sezonie dla nas. Mam nadzieję, że ten dzień wolnego pomoże. Wierzę też, że jesteśmy na tyle zawodowcami, że wiemy o co walczymy i co chcemy osiągnąć. Jestem przekonany, że to pomoże w oczyszczeniu głów, bo nie ma sprawdzonej recepty co robić po tak przegranym meczu, żeby nieco morale podbudować. Dostaliśmy od kilku osób gorzkie słowa, sami sobie zdajemy sprawę z tego jak gramy, co zrobiliśmy źle.

W czym tkwi problem w tych końcówkach? Brakuje wam pewności siebie?

- Brakuje takiej iskierki, nie wiem, impulsu. Trochę szczęścia też, bo u przeciwnika wejdzie na zagrywkę Bontje i zdobędzie fartowny punkt po siatce i to tym bardziej podcina nam skrzydła. Dlatego tam też trochę by się tego przydało - już nie czysto siatkarskiego zagrania, ale trochę pomocy od losu. Jakaś trudna piłka w obronie wyciągnięta - to może by coś odmieniło, bo ciężko nam przychodzi zdobywanie punktów ogólnie, a nie mamy jeszcze dodatkowo pecha, a to nie pomaga.

Może jednak brakuje lidera. Punktowego to po pierwsze, ale i także mentalnego, który wstrząsnąłby całym zespołem?

To cały zespół musi grać dobrze jeśli chodzi o naszą drużynę, by wygrywać mecze. Musielibyśmy wszyscy zagrać na miarę swoich możliwości, żeby spotkanie przechylić na naszą korzyść. Nie mamy typowego fightera, który powie, że bierze ostatnią piłkę na siebie. Nie mamy takiej osoby. Szkoda, że ten zespół jako lider nie ciągnie, tak jak to sobie zakładaliśmy.

Pewnie już też czujecie, że zawiedliście?

- Zdajemy sobie sprawę, że nie pokazujemy się z dobrej strony, że zawodzimy, no i teraz ten sezon może zakończyć się bardzo źle, ale ja wierzę, że tak nie będzie i zdołamy się podnieść jakoś i ugrać te play-offy, co odwróci nieco kolej rzeczy i po części uratuje ten rok.

Mecz z Transferem będzie tym decydującym?

- Tylko jeśli wygramy z Politechniką w środę, bo jeśli przegramy środowe spotkanie, to w Bydgoszczy nie będzie już czego rozstrzygać, gdyż Transfer będzie miał jeszcze jeden mecz zaległy. Muszą oczywiście je wygrać, no ale … Jest jeszcze Effector i nie wiadomo ile punktów jeszcze ugra. Ten mecz z Politechniką więc będzie chyba najważniejszy, bo jak tam polegniemy, to już może być po przysłowiowych ptakach. My będziemy mieli przerwę, a inni będą grali zaległe spotkania. Wszystko już będziemy wiedzieli jadąc do Bydgoszczy.

Jaką macie więc receptę na te wyjazdowe spotkania?

- Mam nadzieję, że powrócimy do siatkówki, jaką graliśmy z ZAKSĄ i Resovią, bo to naprawdę dobrze wyglądało; czy tak jak w pierwszym secie z Jastrzębiem, byle ostatni punkt padł na naszą korzyść. Wierzę, że tego dokonamy zarówno w Warszawie jak i Bydgoszczy.

W Gdańsku rozmawiała
Anna Kossabucka

Jastrzębska lekcja siatkówki - relacja z meczu Lotos Trefl Gdańsk - Jastrzębski Węgiel

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×