KMŚ: Obrońca tytułu nie zagra w finale!

Sada Cruizero nie obroni tytułu klubowego mistrza świata siatkarzy! W półfinale imprezy gospodarze okazali się słabsi od "ekipy jednego turnieju".

Miłosz Marek
Miłosz Marek

Jako pierwsi na parkiet wyszli gracze z Biełgorodu i San Juan. Zdecydowanym faworytem starcie była najlepsza drużyna tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. - W Rosji mieliśmy święto - dzień zwycięstwa. Dobrze, że nam również udało się osiągnąć sukces - przyznał na meczowej konferencji Taras Chtiej.

Biełogorie Biełgorod nie zawiodło swoich kibiców, ale, niemalże już tradycyjnie w Belo Horizonte, pozwoliło sobie na jednego słabszego seta. Była nim premierowa odsłona, którą Argentyńczycy wygrali 25:19.

To było jednak wszystko, na co było stać UPCN tego dnia. - To był nasz pierwszy mecz z drużyną z Rosji i był on dla nas bardzo trudny - ocenił Fabian Amora, szkoleniowiec zespołu z Ameryki Południowej.

Kluczowymi elementami siatkarskiego rzemiosła, które przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść Rosjan były blok i zagrywka. W ataku Argentyńczycy mieli minimalną przewagę (47:46), jednak w zostali zdeklasowani w pozostałych statystykach. Biełogorie zaliczyło 13 punktowych bloków przy zaledwie 4 rywali oraz zaserwowało 8 asów, kiedy przeciwnikowi ta sztuka nie udała się ani razu.

Faworytów do zwycięstwa poprowadził tercet Georg Grozer (18 punktów) - Dmitrij Muserski - Dmitrij Ilinych (obaj po 15 "oczek"). Po drugiej stronie siatki najlepiej punktował Brazylijczyk Thiago Lopes (również 15 punktów).

Biełogorie Biełgorod - UPCN Voley Club 3:1 (19:25, 25:14, 25:21, 25:20)

Biełogorie: Bogomołow (5), Pantalejmonienko (3), Tietiuchin (8), Grozer (18), Muserski (15), Travica (2), Baragin (libero) oraz Ilinich (15), Chtiej (1), Kosariew, Bargiej.

UPCN: Lopes (15), Gonzalez (1), Olteanu (7), Filardi (9), Santos Junior (8), Ramos (10), Garrocq (libero) oraz Fernandez, Tell (1), Peres Lopes.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

***

Zdecydowanie ciekawiej zapowiadał się drugi z półfinałów. Zespół z Kataru, który specjalnie na te rozgrywki ściągnął do swojego składu kilka gwiazd światowego formatu miał sprawdzić swoją formę w pojedynku z obrońcą tytułu i gospodarzem zmagań. Faworyta trudno było wskazać.

- Nie tylko my mamy zespół z najlepszymi zawodnikami na świecie. Dzięki temu graliśmy z nieco mniejszą presją. Dla nas półfinał był głównym celem, a Sada była pod wielką presją. Zrealizowaliśmy swoje założenia, szczególnie w obronie. Mam nadzieję, ze jeszcze lepiej zagramy jutro - skomentował poczynania na boisku trener katarskiego Al-Rayyan, Igor Arbutina.

Brazylijczycy wszystkie swoje auty pokazali w premierowej odsłonie, którą wygrali 25:21. Później na parkiecie rządziła już tylko jedna ekipa. Zespół z Azji okazał się lepszy we wszystkich elementach gry i popełnił nieco mniej błędów, co nie zmienia faktu, że obie ekipy myliły się zdecydowanie zbyt często (aż 63 pomyłki w czterech setach).

Sada nie wytrzymała presji i w sobotę zagra jedynie o 3. miejsce w turnieju. Gracze prowadzeni na parkiecie przez Mateja Kazijskiego (17 punktów w tym meczu) mogą przejść do historii jako pierwszy azjatycki zdobywca tytułu najlepszej drużyny na świecie.

Sada Cruizero - Al-Rayyan 1:3 (25:21, 18:25, 21:25, 18:25)

Al-Rayyan: Kazijski (17), Sanchez (14), Raphael (3), Bairami (6), Simon (16), Dahi Waleed (7), Domingos (libero).

Sada: William, Wallace (14), Leal (10), Santos (2), Eder (3), Felipe (9), Sergio (libero) oraz Margarido (1), Dougals (7), Costa da Silva (3), Diaz (3).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×