Michał Mieszko Gogol: Oczekiwania są spore, ale uzasadnione

Mimo, że w porównaniu z ubiegłym sezonem, kiedy to częstochowianie zdobyli srebrne medale i Puchar Polski, zaszły ogromne zmiany, to oczekiwania kibiców są nadal wysokie. Bardzo szybko, bo już po pierwszym spotkaniu w PlusLidze pojawiły się nieprzychylne opinie sugerujące, że wicemistrzowie po bieżącym sezonie mogą pożegnać się z ekstraklasą.

Jakub Brąszkiewicz
Jakub Brąszkiewicz

Podopieczni Radosława Panasa pierwsze zwycięstwo w PlusLidze odnieśli dopiero w trzeciej serii spotkań. Wcześniej lepsi od akademików z Częstochowy okazali się warszawianie i bełchatowianie. Na pewno nie jest łatwo grać młodym częstochowianom, bo oczekiwania w stosunku do tej drużyny są zawsze bardzo wysokie. - Dokładnie. Oczekiwania są spore, ale i wydaje mi się, że mają swoje uzasadnienie, przecież AZS odkąd pamiętam, był prężnie działającym klubem z wielkimi tradycjami. Skład zmienił się całkowicie, ale jestem przekonany, że mimo tego braku doświadczenia wniesiemy wiele polotu do PlusLigi.

Właśnie z powodu braku ogrania podopieczni Radosława Panasa mogą w jednym meczu zagrać wyśmienicie, a w drugim popełniać najprostsze błędy. - Być może czasem zapłacimy frycowe, ale każda sekunda, minuta i godzina będzie działała na naszą korzyść- powiedział specjalnie dla portalu SportoweFaktów.pl Michał Mieszko Gogol.

Atutem tego zespołu może być świetna komunikacja i współpraca. Skład tego zespołu stanowią w większości bardzo młodzi siatkarze, którzy dopiero rozpoczynają swoje kariery. Dlatego nie powinno być między nimi żadnych konfliktów. - Atmosfera jest świetna, może dlatego, że jesteśmy jedną z najmłodszych ekip w lidze. Znamy się z chłopakami z roczników 87 i 89 poprzez przeróżne kadry, od kadeta przez juniora do kadry B. Najważniejsze jest wzajemne zaufanie, a to między nami świetnie funkcjonuje, na hali pracujemy jak profesjonaliści i każdy wie, co ma robić. Prywatnie możemy iść razem do kina na dobry film i spędzić fajnie czas. Jeśli chodzi o bardziej doświadczonych zawodników, to są świetnymi mentorami, bo nie traktują nikogo "z góry", a wręcz przeciwnie, bo pomagają i podpowiadają, niekiedy nawet w rozmowach gdzieś z boku można usłyszeć nutkę podziwu dla talentów młodości - zdradził drugi trener AZS-u Częstochowa.

Częstochowski zespół zawsze słynął z bardzo dobrej współpracy z młodzieżą. To właśnie w tym zespole pierwszych siatkarskich szlifów nabierali tacy siatkarze jak m.in.: Arkadiusz Gołaś, Michał Winiarski, Michał Bąkiewicz. To właśnie w Częstochowie eksplodował talent Piotra Gacka, który przyszedł do AZS-u z Nysy. Dlatego teraz Częstochowa wydaje się być optymalnym miejscem dla rozwoju młodych siatkarzy. Na pewno na razie należy się wstrzymać z ocenami, bo młodość ma swoje prawa. Włodarze z Częstochowy zaryzykowali - postawili na młodych siatkarzy i to może im się opłacić. Na pewno ambicja i walka będą po ich stronie, a próbkę swoich umiejętności pokazali w spotkaniu z Treflem Gdańsk. Mimo, że po drugiej stronie siatki występowali doświadczeni siatkarze tacy jak Łukasz Kadziewicz, Bojan Janić czy Marco Samardzić, to akademicy się ich nie przestraszyli. - Zdajemy sobie sprawę, że poziom naszej gry może być naprawdę zróżnicowany. Wiele rezerw będzie w psychice zawodników, ale myślę, że zarówno trener, jak i działacze zdają sobie z tego sprawę i jestem przekonany, że trener odpowiednio ukierunkuje te gorące głowy tak, żeby ich ambicja i wola walki nie waliła głową w mur, a pozwalała z zimną krwią wygrywać najistotniejsze pojedyncze akcje, które zadecydują o obliczu naszych spotkań - zakończył asystent Radosława Panasa.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×