To już dwa lata od historycznego złota Polaków w Lidze Światowej

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dokładnie dwa lata mijają od czasu, kiedy Polacy stanęli na najwyższym stopniu podium Ligi Światowej. 8 lipca 2012 roku prowadzeni przez Andreę Anastasiego pokonali 3:0 reprezentację USA.

W tym artykule dowiesz się o:

Rok 2012 był ważny dla wielu zawodników, a to ze względu na igrzyska olimpijskie, które rozgrywane były w Londynie. Jednak jeszcze przed przystąpieniem do walki o olimpijskie złoto, najlepsze reprezentacje rywalizowały o zwycięstwo w Lidze Światowej.

Krok po kroku do cennego medalu

Rozgrywki "Światówki" rozpoczęły się dla biało-czerwonych od walki w grupie B, gdzie za przeciwników mieli Brazylijczyków, Kanadyjczyków i Finów. Przez fazę grupową Polacy przeszli niczym burza, przegrywając jedynie dwa mecze, w tym jeden po tie-breaku. Dzięki świetnej grze zajęli pierwsze miejsce w grupie, zostawiając w tyle pozostałe drużyny. [ad=rectangle] Awans do turnieju finałowego obok naszych siatkarzy wywalczyli Amerykanie, Bułgarzy (gospodarze zmagań), Niemcy, Kubańczycy oraz Brazylijczycy. Emocjonująca, ale zwycięska walka z Canarinhos oraz pewny triumf nad Kubańczykami sprawiły, że Polacy stanęli przed historyczną szansą na zdobycie pierwszego złotego medalu Ligi Światowej, lecz na tej drodze stanęli im jeszcze Bułgarzy oraz… bułgarscy kibice, którzy potrafią zgotować prawdziwe "piekło" drużynom przyjezdnym.

Na parkiecie bezsprzecznie dominowali nasi reprezentanci, którzy wygrywając 3:0 znaleźli się w ścisłym finale rozgrywek, a w nim zmierzyli się z Amerykanami. Przed meczem finałowym nie brakowało obaw, starcia w roku olimpijskim z kadrą USA nie należą do łatwych, gdyż ta reprezentacja przygotowuje się w kilkuletnich cyklach z myślą właśnie o igrzyskach olimpijskich oraz mistrzostwach świata.

Tak Polacy cieszyli się po zdobyciu ostatniego punktu na wagę złotego medalu Ligi Światowej (fot. FIVB)
Tak Polacy cieszyli się po zdobyciu ostatniego punktu na wagę złotego medalu Ligi Światowej (fot. FIVB)

Już sam awans do spotkania finałowego był wielkim osiągnięciem polskich siatkarzy, nigdy wcześniej w historii rozgrywek Ligi Światowej nasi reprezentanci nie mieli bowiem szansy walczyć o złoty medal tych rozgrywek. Wcześniejsze trzy podejścia kończyły się porażką, a jedyny medal "Światówki" zdobyli w roku 2011, kiedy to przed publicznością w Gdańsku stanęli na najniższym stopniu podium. Smak brązowego krążka połączony z fenomenalną postawą w fazie grupowej, jak i Final Six napawał optymizmem nawet największych pesymistów.

O ile premierowa odsłona przebiegła pod dyktando Polaków, o tyle w drugiej zacięta walka toczyła się do samego końca, ale zwycięzcy wyszli z niej nasi reprezentanci, którzy w kolejnym secie pewnym krokiem zmierzali do triumfu. Po zepsutej zagrywce Claytona Stanley'a wygrana podopiecznych Andrei Anastasiego w Lidze Światowej stała się faktem!

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Długie oczekiwanie na złoto

W rozgrywkach Ligi Światowej reprezentacja Polski zadebiutowała w roku 1998, a czternaście lat później zdobywając szczyt podczas Final Six w Sofii, stanęła na najwyższym stopniu podium. - Triumf w Lidze Światowej to spełnienie marzenia - nie krył Zbigniew Bartman. - Jesteśmy szczęśliwi i dopiero jak ochłoniemy, zrozumiemy, co zrobiliśmy. Na razie cieszymy się z tego, co osiągnęliśmy. Jest pięknie - podkreślał atakujący. [ad=rectangle] - Przed Final Six trochę się bałem. Zanim przyjechaliśmy do Sofii, mieliśmy 18 dni przerwy w rozgrywaniu meczów. W niedzielę rano zastanawiałem się, co będzie się dziać w finale - mówił po triumfie ówczesny trener Polaków, Andrea Anastasi.

Z Sofii Polacy wracali nie tylko ze złotymi medalami Ligi Światowej, ale także indywidualnymi wyróżnieniami. Statuetkę MVP turnieju finałowego zgarnął Bartosz Kurek, do Zbigniewa Bartmana powędrowała nagroda dla najlepszego atakującego, Marcin Możdżonek został wybrany najlepiej blokującym, a Krzysztof Ignaczak najlepszym libero Final Six.

Dwunastka reprezentacji Polski na mecz finałowy LŚ 2012: Paweł Zagumny, Łukasz Żygadło, Jakub Jarosz, Zbigniew Bartman, Piotr Nowakowski, Grzegorz Kosok, Marcin Możdżonek (kapitan), Michał Winiarski, Bartosz Kurek, Michał Kubiak, Michał Ruciak, Krzysztof Ignaczak. Sztab szkoleniowy: Andrea Anastasi (I trener), Andrea Gardini (II trener)

Dwunastu wspaniałych wraz z trenerem Anastasim tuż po finałowym meczu Ligi Światowej 2012 (fot. FIVB)
Dwunastu wspaniałych wraz z trenerem Anastasim tuż po finałowym meczu Ligi Światowej 2012 (fot. FIVB)

Tak było dwa lata termu, a jak jest teraz?

Wspomnień nikt nie może zabrać zarówno drużynie, która wywalczyła złoto Ligi Światowej, jak i wszystkim kibicom. Doskonale wiemy, jak potoczyła się dalsza historia występów reprezentacji Polski mężczyzn - przegrane igrzyska olimpijskie w Londynie, przegrana Liga Światowa w roku 2013 oraz przegrane mistrzostwa Europy w roku 2013. Zapewne nie tak, po serii sukcesów zwieńczonej triumfem w Sofii, polscy kibice wyobrażali sobie kolejne imprezy z udziałem biało-czerwonych.

Rozgrywki z roku 2012, jak i z roku poprzedniego przeszły już do historii, a w tym roku czekają nas mistrzostwa świata rozgrywane w naszym kraju. Obecnie trwa Liga Światowa, ale już bez udziału Polaków, którym nie udało się awansować do turnieju finałowego. Ta sztuka udała się natomiast reprezentacji Iranu, która jeszcze nie tak dawno nie liczyła się w zmaganiach najlepszych drużyn świata.

Brak awansu do Final Six tegorocznej edycji LŚ zabolał polskich kibiców, lecz należy zwrócić uwagę, że walka w fazie grupowej, w "polskiej" grupie, była wyrównana, a nasi rywale - Brazylijczycy, Włosi i Irańczycy - nie grali słabej siatkówki. Natomiast Polacy przystąpili do rozgrywek w zmienionym składzie, w którym brakowało najlepszych zawodników.

Polscy kibice podzielili się na tych, którzy w przyszłość patrzą z optymizmem lub pesymizmem. Mistrzostwa świata ruszają już 30 sierpnia, kiedy to zostanie rozegrany mecz otwarcia na Stadionie Narodowym. Jak podczas tej imprezy spiszą się nasi reprezentanci?

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: