Spełnienie marzeń amerykańskich debiutantów
Reprezentacja USA niespodziewanie wygrała tegoroczną LŚ, a prym w zespole wiedli dwaj młodzi debiutanci, Christenson i Sander. - To jest jak piękny sen i spełnienie marzeń - mówili obaj po finale.
W meczu finałowym podopieczni trenera Johna Sperawa pokonali Brazylię, zespół o wiele bardziej utytułowany i doświadczony. - Oczywiście, mam wiele szacunku dla zespołu brazylijskiego za ich osiągnięcia i dokonania. Ale nie czułem ani przez chwilę strachu czy obawy stając naprzeciwko nich. Przed meczem postanowiliśmy, że postaramy się zagrać najlepiej jak potrafimy, każdy z nas, nie myśląc o tym, kto stoi po drugiej stronie siatki - mówił 21-letni rozgrywający, który poprowadził swój zespół do tego zwycięstwa. Jego starszy kolega, przyjmujący, nie ukrywał, że to go dodatkowo zmotywowało. - To było wspaniałe, że mogłem zagrać przeciwko wielkiej Brazylii. Ja tych zawodników oglądałem w telewizji jak byłem mały, a teraz stanąłem po drugiej stronie siatki i jeszcze do tego wygraliśmy. To niesamowite i cieszyłem się każdą sekundą tego meczu. Poza tym to mnie dodatkowo ogromnie nakręciło, granie przeciwko legendom tego sportu - mówił Taylor Sander.
Reprezentacja USA wywalczyła swój awans do turnieju finałowego rzutem na taśmę, w dramatycznych dwóch spotkaniach z Serbami. Potem Amerykanie zagrali dwa dość słabe mecze grupowe we Florencji, a ku zaskoczeniu wszystkich półfinał i finał zagrali wręcz koncertowo. - Nasz zespół bardzo dobrze reaguje na presję, to jest nasza mocna strona. Im większe wyzwanie, tym lepiej sobie z nim radzimy. To jest ogromna zasługa naszego sztabu szkoleniowego i chwała im za to. Choć mam nadzieję, że jeszcze podniesiemy swój poziom na tyle, że nie będziemy aż tak często sprawdzali swojej odporności w "meczach o wszystko" - śmiał się młody rozgrywający. - Jesteśmy bardzo zgraną drużyną, która umie się wspierać na boisku. Nie poddajemy się frustracji po przegranych akcjach, tylko wzajemnie się pozytywnie motywujemy. Te dwa ostatnie mecze w Serbii, grane pod ogromną presją, bardzo nam też pomogły i to doświadczenie zaprocentowało w finałach Ligi - dodawał Sander.Już za niewiele ponad miesiąc zaczynają się mistrzostwa świata w Polsce. Czy po zdobyciu złotego medalu Ligi Światowej Amerykanie czują się faworytami tej imprezy? - Jest masę świetnych zespołów w mistrzostwach świata, które mogą wygrać z każdym, jak Brazylia, Włochy czy Rosja. Tym razem to my mieliśmy szczęście i lepszą dyspozycję, ale za miesiąc wszystko może się odwrócić. Jednak na pewno wygranie Ligi Światowej wpłynie pozytywnie na naszą pewność siebie, bo już wiemy, do czego jesteśmy zdolni i że zwycięstwa nad teoretycznymi faworytami są w naszym zasięgu. To będzie nasz atut podczas mistrzostw świata – stwierdził Micah Christenson.
z Florencji dla SportoweFakty.pl
Ola Piskorska
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Naj... Ligi Światowej 2014
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.