Marcin Olczyk: Rewolucja (nie)kontrolowana w Jastrzębskim Węglu
Gdy ponad dwa miesiące temu Jastrzębski Węgiel ogłaszał skład na nowy sezon, wydawało się, że klub czeka najspokojniejszy okres przygotowawczy od lat. Nic z tego...
Stabilizacja
Już w połowie maja znane były nazwiska zawodników, którzy reprezentować mają w nowym sezonie barwy aktualnego brązowego medalisty PlusLigi i Ligi Mistrzów. Zmiany okazały się raczej kosmetyczne. Klub zrezygnował z graczy drugoplanowych, wzmacniając przyjęcie (Denis Kaliberda) i środek (Grzegorz Kosok). Uzupełnieniem drużyny w nowym sezonie mają być młodzi zawodnicy z Akademii Talentów, których utrzymanie jest na pewno dużo korzystniejsze (niskie koszty i nadzieja na rozwój w cenie) niż opłacanie zagranicznych siatkarzy, których wkład w wyniki Jastrzębskiego Węgla był znacznie mniejszy niż zakładano.Serce
Choć kapitanem zespołu jest Łasko, to jednak, zwłaszcza na parkiecie, odpowiedzialny za tłoczenie krwi w jastrzębskim obiegu (przynajmniej w minionym sezonie) był Kubiak. Zawodnik, który przez znaczącą część ekspertów uznany został (nie bez powodu) MVP PlusLigi 2013/2014, wywiązywał się z roli boiskowego przywódcy znakomicie. Zawodził bardzo rzadko, a jego prawdziwą wartość poznać można było pod nieobecność najlepszego atakującego zespołu. Wtedy właśnie "Dziku" pokazał pełnię swoich umiejętności, dźwigając na swoich barkach nie tylko ciężar gry defensywnej, ale również, a raczej przede wszystkim, zdobywania punktów (rewanż w fazie grupowej Ligi Mistrzów z Halkbankiem Ankara to jego popisowy "numer"). Niestety, 4 lipca potwierdził się najczarniejszy scenariusz - Kubiak jednak odchodzi! Co gorsza, klub, przynajmniej oficjalnie, długo nie był w stanie znaleźć jego następcy. Zresztą w opinii wielu ekspertów takiego zawodnika zastąpić się po prostu nie da.Mózg
Najgorsze, że nie upłynęło dużo czasu od straty Kubiaka, a jastrzębianie otrzymali kolejny cios. O rozwiązanie umowy (podobnie jak wcześniej jego podwładny) poprosił Bernardi. W tym przypadku klub był jednak w stanie zareagować znacznie szybciej i w przeciągu kilku dni poinformować o znalezieniu następcy. Zresztą nic w tym dziwnego, skoro o zmianie pracy przez Włocha mówiło się już jakiś czas temu (był w gronie potencjalnych następców Julio Velasco na stanowisku selekcjonera Iranu). Poza tym z końcem sezonu 2013/2014 wygasała jego dotychczasowa umowa. Niezależnie od woli klubu i trenera, rekonesans na rynku był więc wskazany.Ostatecznie Bernardiego zastąpił jego rodak Roberto Piazza. Ojczyzna myśli trenerskiej niby ta sama, ale już samo zaplecze jakże odmienne. W zakresie szkoleniowym Jastrzębski Węgiel czeka rewolucja. Ostatnie trzy i pół roku klub prowadzony był tak naprawdę przez wciąż uczącego się, początkującego trenera, który wcześniej opiekował się włoską młodzieżą, a jedyną pracę klubową stracił po pół roku za sprawą kiepskich wyników. Z takim zapleczem objął jeden z najbogatszych zespołów w Polsce i... szybko doczekał się pierwszej kompromitacji. Inauguracyjny sezon jego Jastrzębski skończył bowiem w grupie spadkowej i zamiast walczyć w tym samym czasie o ligowe medale, musiał obronić ligowy byt (gdyby nie dwie przykre domowe porażki z Delectą Bydgoszcz i Siatkarzem Pamapol Wieluń w styczniu 2011 roku już pod wodzą Włocha Ślązacy najprawdopodobniej znaleźliby się w pierwszej szóstce).