Układanie zamiast losowania w europejskich pucharach. Polityczny skandal konsekwencją zmian CEV?

Założeniem losowania Pucharu Challenge była pomoc dla klubów. Doprowadziła ona jednak do kolejnego absurdu. Oprócz tego stworzono rywalizację, której skutkiem może być skandal na tle politycznym.

Mateusz Lampart
Mateusz Lampart
Mimo, że rozgrywki Challenge Cup dopiero startują, to z pewnością nie będziemy musieli czekać na interesujące wydarzenia w europejskich pucharach do decydujących rozstrzygnięć w marcu lub kwietniu przyszłego roku.
CEV zaplanowała losowanie Pucharu Konfederacji i Challenge Cup na 12 czerwca, a tuż po nim zamieściła komunikat na swojej stronie internetowej, który zaczyna się tak:

12 czerwca odbyła się ceremonia losowania Pucharu CEV i Challenge Cup 2015.


W tej samej informacji, trzeci akapit brzmiał już nieco inaczej:

Zespoły zostały ułożone (...)


Określanie tej ceremonii mianem losowania, można nazwać nadużyciem. Wszystko dlatego, że CEV połączyła niektóre kluby według klucza geograficznego. Powodem był kryzys gospodarczy i ograniczenie kosztów podróży. Niektóre kluby nie będą już musiały wydawać fortuny na mecze swojego zespołu na drugim końcu Europy. Dzięki temu siatkarski nowicjusz CV Andorra zmierzy się z portugalską Benficą Lizbona, a rosyjska Gubernija Niżny Nowogród z łotewskim VK Biolars Jełgawa. Gdyby kulki wskazały na odwrót pary andorsko-rosyjską i portugalsko-łotewską, prezesi tych klubów z pewnością dwa razy zastanowiliby się nad udziałem w Challenge Cup (rzecz jasna oprócz Guberniji).

CEV pomaga kilku klubom, ale reszta i tak musi podróżować tysiące kilometrów. Pomysł jest dobry, ale wymaga zmian lub konsekwencji (czyli wszystkie pary dobierane według klucza geograficznego).

Nie każdy zespół miał takie szczęście jak Andorczycy czy Łotysze (pozorne, bo odległości między Jełgawą a Niżnym Nowogrodem nie można określić mianem rzutu beretem). Finowie z Hurrikaani Loimaa z pewnością zadowoleni z rywala nie są, bo przyjdzie im się zmierzyć z Galatasaray Stambuł. Sportowo przeciwnik z górnej półki, trudny do przejścia. Logistycznie, jeszcze gorszy. Matti Oivanen i spółka będą musieli podróżować do Turcji przez cały kontynent, podczas gdy europejskie kopciuszki z innych krajów będą rozgrywały mecze oddalone od siebie o kilometrów kilkadziesiąt, a nie kilka tysięcy.

Aby zakończyć temat losowania, jako ciekawostkę można podać fakt, że neutralnym obserwatorem całej ceremonii, która odbyła się w siedzibie federacji w Luksemburgu, był dyrektor generalny jednego z klubów losowanych. Konkretnie CMC Ravenny, a nazywa się Giuseppe Cormio. I to właśnie włoska drużyna została tą, która w losowaniu otrzymała wolny los (bez gry ma zapewniony udział w kolejnej rundzie)!

Włosi mogą się pochwalić także prawdziwą autostradą do finału rozgrywek, bo wszystkie mecze rewanżowe rozegrają w swojej hali (tak wynika z drabinki), co stawia ich w uprzywilejowanej sytuacji, gdyby konieczne było rozgrywanie złotych setów. - Obecność Giuseppe Cormio przyniosła niespotykane szczęście Ravennie - można przeczytać w informacji o losowaniu.
Giuseppe Cormio z Riet Ooms, Przewodniczącą Komisji Europejskich Pucharów i członiki zarządu CEV | fot. cev.lu Giuseppe Cormio z Riet Ooms, Przewodniczącą Komisji Europejskich Pucharów i członiki zarządu CEV | fot. cev.lu
Wracając do łączenia według kryterium geograficznego - chęć dobrej idei sprawiła, że będziemy świadkami absurdu. CEV jest chyba jedyną federacją sportową na świecie, w której rozgrywkach zespoły z tego samego kraju wyeliminują się już w pierwszej rundzie! Zmierzą się w niej pary holenderskie, austriackie i cypryjskie:

Rivo Rijssen - Abiant Lycurgus Groningen
Union Raiffeisen Waldviertel - UVC Holding Graz
Anorthosis Famagusta - Omonia Nikozja

Taki system na dłuższą metę premiuje wyżej klasyfikowane w rankingu kraje, bo nie można zakładać, że obie ekipy z tej samej ligi (wiadomo, że sportowo słabe) odpadłyby w pierwszej rundzie. To jest sport, wszystko jest możliwe.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×