Emilia Kajzer: W trakcie meczu nie ma mowy o sentymentach
Poniedziałkowy mecz Budowlanych Łódź z PGNiG Naftą Piła miał szczególne znaczenie dla łódzkiej rozgrywającej, Emilii Kajzer, która przez trzy poprzednie sezony broniła barw zespołu z Wielkopolski.
Początek pierwszej partii przebiegł pomyślnie dla podopiecznych Błażeja Krzyształowicza, ale w pewnym momencie zespół stanął. - W pierwszym secie poszło kilka trudnych zagrywek, dzięki czemu rywalki wypracowały sobie przewagę, a my nie potrafiłyśmy ich dogonić. Całe szczęście, że już później nasza pogoń się powiodła i ostatecznie zdobyłyśmy trzy punkty - powiedziała rozgrywająca zespołu z Łodzi.
Ten mecz jeszcze kilkakrotnie mógł wymknąć się łodziankom spod kontroli. Chociażby w czwartym secie, gdy pilanki wyszły już na czteropunktowe prowadzenie. - Gdy było przyjęcie, szło nam dobrze. Gdy przyjęcie szwankowało, przy wysokiej piłce, radziłyśmy sobie słabiej. Później też dziewczyny musiały się męczyć w ataku, bo nie wszystkie wystawy były do końca dokładne - analizowała zawodniczka Budowlanych.
Warto podkreślić też rolę rezerwowych w łódzkim zespole. - W tym meczu ja wyszłam w pierwszym składzie, później Madzia (Śliwa – przyp red.) mnie zmieniła i… zdobyła MVP. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak ważne były także zawodniczki, które wchodziły na boisko z kwadratu - podsumowała z uśmiechem Kajzer.
Budowlane rozgrywają teraz serię meczów z drużynami znajdującymi się niżej w tabeli. W pierwszej rundzie ze wszystkimi rozgrywały tie-breaki, a dwa tygodnie temu zaliczyły wpadkę w wyjazdowym starciu z SK bank Legionovią.Już w piątek łodzianki zagrają kolejne spotkanie. We własnej hali podejmą KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. - Jak zawsze na kolejne spotkanie będzie pełna mobilizacja, bo liczy się w tej chwili każdy punkt. Goni nas ekipa z Legionowa, a my chcemy i musimy przed nią uciekać - zaznaczyła rozgrywająca ekipy z miasta włókniarzy.