Kay van Dijk: Nabawiłem się drobnej kontuzji kolana
Holenderski atakujący ZAKSY Kędzierzyn-Koźle nie pojawił się na boisku w dwóch ostatnich pojedynkach ligowych. W drugim z nich był już jednak w meczowej kadrze.
Pomimo ostatnich sukcesów, właściwie pewnym jest, że ZAKSA przystąpi do walki o medale dopiero z 7. miejsca. To oznacza, że już w ćwierćfinale jej rywalem będzie jeden z głównych kandydatów do tytułu mistrza Polski - PGE Skra Bełchatów bądź Asseco Resovia Rzeszów. Van Dijk nie uważa, że zmiana systemu rozgrywania pierwszej rundy play-offów (do dwóch zamiast trzech zwycięstw) jakkolwiek zwiększa szanse jego ekipy. - Myślę, że PGE Skra, Asseco Resovia czy Lotos Trefl Gdańsk prezentują podobny poziom. Każdemu z tych zespołów musimy po prostu stawić czoła i zrobić wszystko, by zagrać jak najlepiej i spróbować go pokonać. Fakt, że walka toczy się do dwóch zwycięstw może nam pomóc, ale nie musi. W razie czego rozegramy bowiem dwa mecze na wyjeździe, a hale w Rzeszowie oraz Bełchatowie zawsze są wypełnione po brzegi kibicami i gra się w nich pod dużym ciśnieniem. Mamy kłopoty, ponieważ jesteśmy niżej klasyfikowani, jednakże zrobimy wszystko, co w naszej mocy - dodał Holender.
Tuż po zakończeniu ćwierćfinałowych zmagań w PlusLidze (28 lutego bądź 1 marca), drużyna z Kędzierzyna-Koźla rozegra swój kolejny mecz w Pucharze CEV. Jej przeciwnikiem w najlepszej "ósemce" tych rozgrywek będzie mistrz Hiszpanii, Cai Teruel. Pierwsze spotkanie odbędzie się 4 marca w Polsce, natomiast rewanż zostanie rozegrany tydzień później. - Szczerze mówiąc, ekipy z Teruelu zbyt dobrze nie znam, w przeciwieństwie do innych. Prawdopodobnie wylosowaliśmy jednego z łatwiejszych możliwych przeciwników, ale do rywalizacji z nim pozostało jeszcze dużo czasu. Najpierw koncentrujemy się na czekających nas play-offach, a o Pucharze CEV będziemy myśleć dopiero później - podsumował Van Dijk.