Andrzej Wrona: Własna hala nie musi być atutem

Choć PGE Skra Bełchatów przegrała pierwsze spotkanie półfinałowe PlusLigi z Lotosem Treflem Gdańsk, Andrzej Wrona wciąż wierzy w awans do finału. - Pozostajemy w grze - mówi środkowy mistrzów Polski.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Sobotni półfinał był fantastycznym pokazem siatkówki z obu stron. Ostatecznie jednak po ponad 150 minutach walki w pięciu setach zawodnicy Lotosu Trefl Gdańsk pokonali PGE Skrę Bełchatów. Był to pierwszy w historii triumf drużyny z Trójmiasta nad ośmiokrotnymi mistrzami kraju.
- Myślę, że był to ciężki mecz. Lotos zagrał naprawdę bardzo dobrze, a z kolei my sami popełniliśmy sporo głupich błędów i nie wykorzystywaliśmy własnych szans na to, by wygrać. Trzeba jednak przyznać, że gdańszczanie bardzo dobrze prezentowali się w zagrywce i ataku. Mieliśmy spory problem z ich zatrzymaniem - przyznał po meczu Andrzej Wrona.

Trener Miguel Falasca dość mocno rotował składem podczas tego spotkania. Na placu gry zaprezentowali się wszyscy zawodnicy, których miał do dyspozycji w 12-osobowej kadrze meczowej i przez długi czas byli w stanie nawiązać walkę ze świetnie dysponowanymi przeciwnikami.

- Wejścia zawodników z ławki pokazały siłę naszej drużyny. Zmiennicy wnieśli sporo radości w grę. Myślę, że widać było to od razu, że drużyna ruszyła i od razu zaczęliśmy grać weselej, z większą werwą. Kolejne sety były już na styku, o wygranych decydowały niuanse. Nie ma więc co płakać nad rozlanym mlekiem, jest 1:0 w rywalizacji, a gra się do trzech wygranych, więc pozostajemy w grze - powiedział środkowy PGE Skry.

Zwycięstwo podopiecznych Andrei Anastasiego jest jeszcze cenniejsze, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, iż zostało odniesione na wyjeździe. Oznacza to, że aby awansować bełchatowianie także muszą wygrać przynajmniej jedno starcie na terenie przeciwnika, gdzie po raz kolejny zapowiada się znakomita frekwencja na trybunach. Jednak Wrona absolutnie się tym nie zraża i nie traktuje tego faktu jako wielkie utrudnienie.

- Równie dobrze możemy wygrać w Gdańsku, potem u siebie i postawić rywali pod ścianą przed czwartym spotkaniem w Ergo Arenie. To nie ma większego znaczenia. Znamy tę halę doskonale, a jak pokazał sobotni mecz, własna hala nie zawsze musi być atutem. A poza tym gramy dla ludzi, więc im więcej ich na meczach, tym lepiej - przyznał mistrz Świata.

Zanim jednak dojdzie do drugiego meczu pomiędzy zespołami z Bełchatowa i Gdańska siatkarzy PGE Skry czeka bardzo ważne spotkanie w Lidze Mistrzów. Już w środę podejmą w Atlas Arenie drużynę Sir Safety Perugia. Wprawdzie w pierwszym meczu we Włoszech okazali się od niej słabsi, ale dopiero po tie-breaku, więc nadal bełchatowianie mają realną szansę na wejście do grona czterech najlepszych klubów Starego Kontynentu.
Andrzej Wrona wierzy zarówno w awans drużyny do półfinału Ligi Mistrzów, jak i do finału PlusLigi Andrzej Wrona wierzy zarówno w awans drużyny do półfinału Ligi Mistrzów, jak i do finału PlusLigi
- W Perugii zdobyliśmy bardzo cenny punkt i mam nadzieję, że on pomoże nam awansować. Chcemy w Łodzi zagrać dobre spotkanie, a przede wszystkim znaleźć się w final four - zapowiedział Andrzej Wrona.

Mecz z Sir Safety podopieczni Miguela Falasci rozegrają w środę, 11 marca o 18:00. Z kolei ligowa potyczka w Gdańsku z Lotosem Treflem rozpocznie się w sobotę, 14 marca o 20:00.

Co ugra PGE Skra Bełchatów w najbliższych tygodniach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×