Paul Lotman: Presja będzie po stronie Zenitu
Amerykański przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów przekonuje, że w niedzielnym finale Ligi Mistrzów to ekipa z Rosji będzie faworytem.
Marcin Olczyk
PGE Skra Bełchatów nie była w stanie w historycznym dla polskiej siatkówki półfinale Ligi Mistrzów urwać nawet seta podopiecznym Andrzeja Kowala. W każdej partii długo jednak dotrzymywała kroku rywalom. - Pierwsze dwie partie rozstrzygnąć mogły się na korzyść obu zespołów. Ale taka właśnie jest siatkówka. Wygrywa ten, kto lepiej zachowa się w końcówce. Nam poszczęściło się w pierwszej odsłonie. W drugiej części sporo złego rywalom zagrywką zrobił Marko Ivović i to dzięki niemu wróciliśmy do gry. Wynik 3:0 nie mówi o tym meczu wszystkiego, bo walki na boisku nie zabrakło - wyjaśnił w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Paul Lotman.
Mimo że Lotman jest w tym sezonie tylko rezerwowym, Andrzej Kowal zawsze może na niego liczyć
W rosyjsko-polskim finale naprzeciw siebie stanie dwóch reprezentantów Stanów Zjednoczonych. Gwiazdą Zenita Kazań jest bowiem Matthew Anderson. - Jestem pewien, że jeszcze przed meczem porozmawiamy o finale. Życzę mu wszystkiego, co najlepsze. Ich zespół musi mierzyć się z olbrzymią presją, bo jest faworytem niedzielnej potyczki. Zenit nie może nasz zlekceważyć, bo jesteśmy w dobrej formie i na pewno będziemy groźni - przestrzegł rywala doświadczony przyjmujący.
- Mało kto wierzył, że dotrzemy tak daleko. Udało nam się, a w niedzielę zagramy o złoto. Mamy szansę przejść do historii. Na pewno jestem podekscytowany i trochę zdenerwowany, ale mam też pewność, że w finale damy z siebie wszystko - zakończył.