Skra Bełchatów zwycięża i zachowuje fotel lidera (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Na zakończenie roku PGE Skra Bełchatów podejmowała Trefl Gdańsk. W bełchatowskim zespole do pierwszego składu po kontuzji powrócili Jane Heikkinen oraz Stephane Antiga. W drużynie Wojciecha Kaszy zabrakło Bojana Janića, Marko Samardzića oraz Bruno Zanuto. Jak do tej pory beniaminek z Gdańska spisywał się słabo w PlusLidze. Odnieśli oni zaledwie dwa zwycięstwa.

Skra Bełchatów - Trefl Gdańsk 3:1 (25:14, 23:25, 25:21, 25:19)

PGE Skra: Wlazły, Falasca, Antiga, Murek, Heikkinen, Pliński, Gacek (L) oraz Kurek, Jarosz, Możdżonek

Trefl: Winnik, Bednaruk, Kocik, Serafin, Kadziewicz,Świrydowicz, Skoryy(L) oraz Stancelewski, Kruk

MVP: Piotr Gacek

W Bełchatowie mimo przedświątecznej gorączki kibice jak zwykle znaleźli czas aby dopingować swój ukochany zespół. Na trybunach zasiadło ponad 2 tysiące widzów, którzy od samego początku spotkania głośno dopingowali. Niektórzy fani obok szalika na mecz zabrali czapki Świętego Mikołaja. W "Energii" panowała iście świąteczna atmosfera. Niestety, w hali zabrakło kibiców Trefla.

Skra już na pierwszej przerwie technicznej schodziła z przewagą pięciu punktów. Sytuacja wydawała się opanowana, a Miguel Falasca często dawał szanse do ataku fińskiemu środkowemu. Po długiej przerwie Heikkinenowi soczyste ataki sprawiały ogromną radość. O pierwszym secie goście z Gdańska chcieli by zapewne szybko zapomnieć, gdyż przegrali aż 25:14.

W drugiej partii bełchatowscy siatkarze myślami byli już chyba przy wigilijnym stole. Goście z Gdańska wyszli podwójnie zdeterminowani. Skuteczne ataki Wojciecha Winnika pozwoliły objąć prowadzenie w secie. Trener Castellani dał ochłonąć Dawidowi Murkowi, który od meczu z Iskrą wyraźnie nie może ustabilizować swojej formy. W jego miejsce pojawił się młody Bartosz Kurek. Podopieczni trenera Kaszy udowodnili, że mimo kontuzji w drużynie potrafią grać solidną siatkówkę. Niejednokrotnie zmuszali kapitana Skry: Mariusza Wlazłego do błędu. W decydującym momencie "Szampon" został zablokowany, co dało zwycięstwo w secie Treflowi.

W zespole gości zapanowała euforia i chęć pokonania "żółto-czarnych". Sztab Skry nie czekał długo i już w przerwie za Wlazłego wprowadził Jarosza. Młody atakujący odwdzięczał się skuteczną grą. Beniaminek z Gdańska z bełchatowianami grał bez najmniejszych kompleksów. Widać, że rok 2008 chcieli zakończyć zwycięstwem. Dobrze wiedzieli, że będzie to bardzo trudne i gdy komuś z drużyny udało się skutecznie zaatakować, piłkę podbijał Piotr Gacek. Libero Skry grał kapitalny mecz i między innymi dzięki jego grze Bełchatów zwyciężył w trzeciej partii.

Czwarty i ostatni set to popis pary Kurek – Jarosz. Jeszcze przed sezonem Raul Lozano krytykował PGE Skrę, za ściąganie do zespołu młodych, zdolnych zawodników. Argentyńczyk tłumaczył, że w Bełchatowie nie będą mieli szansy się rozwinąć i zmarnują swoje talenty. Nic bardziej mylnego. Młodzi gracze dostają bardzo często szansę występu i od początku sezonu można zaobserwować coraz lepszą grę w ich wykonaniu. Ostatni set "żółto-czarni" wygrali set 25:19 i w całym meczu 3:1. To oznacza, że obronią pierwszą pozycję w tabeli.

W niedzielnym meczu było bez niespodzianek. Wygrał faworyt, czyli Skra. Bełchatów pokazał jak wielką siłą jest ich ławka rezerwowych. Wobec słabszej postawy Wlazłego i Murka, trener miał w obwodzie innych graczy. Zmiennicy zagrali świetny mecz i zapewnili trzy punkty drużynie. Ze spuszczonymi głowami do domu wracali siatkarze Trefla. Zespół musi liczyć na więcej zwycięstw w przyszłym roku, jeżeli nie chcą spaść do pierwszej ligi.

Źródło artykułu: