Magia nazwisk przyciąga jak magnes - Impel Wrocław zasiądzie na ligowym tronie?
Wielkie transfery i nadzieje rozbudzone do granic możliwości, tak wygląda przedsezonowy czas we Wrocławiu. Czy Impel jest w stanie zdetronizować Chemika Police?
Do dania głównego w postaci dwóch czołowych polskich siatkarek dołączono deser. W dodatku nie byle jaki. Mowa o Carolinie Costagrande. Włoszka pochodzenia argentyńskiego, pomimo 35 lat na karku, wciąż należy do najlepszych defensywnych przyjmujących świata, czego dowodem był tytuł najlepiej przyjmującej ostatniej edycji Ligi Mistrzyń. Krytycy od razu podnieśli larum, że Impel buduje drużynę wokół siatkarskich emerytek. Nazywanie tak siatkarek pokroju Costagrande czy Skowrońskiej-Dolaty zakrawa na kpinę. Wystarczy wspomnieć Stephane'a Antigę, który w wieku 35 lat zawstydzał młodszych kolegów po drugiej stronie siatki. Również w tym miejscu należy pochwalić przedstawicieli Impela. Nie należy rzucać wszystkich sił na ofensywę, zapominając o solidnej defensywie. Costagrande powinna z miejsca stać się ostoją przyjęcia, tym samym nieco odciążając libero Agatę Sawicką. "Qulka" w ostatnim sezonie musiała harować niemal za trzy (biorąc pod uwagę defensywne umiejętności Topić i Cutury).
Na koniec przyszedł czas na Amerykankę Kristin Hildebrand. Mówiono o siatkarkach pokroju Logan Tom (co okazało się kompletną bzdurą), lecz kibice Impela nie mogą czuć się zawiedzeni. Hildebrand od lat znajduje się w kadrze USA i ma na swoim koncie tytuł mistrzyni świata z 2014 roku. Amerykanka nie nagrała się w mundialu za wiele, jednak sama obecność w składzie tak silnej reprezentacji to olbrzymia nobilitacja. W wypadku Hildebrand liczy się nie tylko samo CV. Była przyjmująca Fenerbahce Grundig Stambuł prezentuje się bardzo dynamicznie w ataku oraz dysponuje świetną techniką użytkową. Co ważniejsze, w decydujących momentach jest w stanie wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za wynik zespołu.
Niezależnie od ruchów transferowych Chemika Police, tytuł króla polowania w okresie transferowym niemal na pewno pozostanie we Wrocławiu. Balonik został nadmuchany niemal do granic możliwości i należy wyrazić nadzieję, że ciężar oczekiwań nie przygniecie wrocławskich siatkarek. Przedstawiciele klubu nieco studzą nastroje i podkreślają, że Impel atakuje z tylnego fotela i to na Chemiku ciąży większa presja sukcesu. - Nie jesteśmy Legią Warszawa tej ligi, jest nią Chemik Police. My jesteśmy co najwyżej Lechem Poznań. Ale jak pokazuje życie, z losami mistrzostwa bywa różnie - ocenił wiceprezes zarządu Mariusz Ptak.
Chapeau bas przed działaczami Impela. Z drużyny pozbawionej gwiazd, zbudowano zespół, który powinien przyciągnąć do Hali Orbita całe rzesze fanów. Jeszcze kilka lat temu osoba siejąca plotki o ewentualnych transferach Costagrande czy Skowrońskiej-Dolaty została by uznana za niepoczytalną. Kierownictwo klubu udowodniło jednak, że niemożliwe nie istnieje. Pozostaje pytanie jak w roli trenera odnajdzie się Nicola Negro, który jest raczej trenerem na dorobku i wciąż ugruntowuje swoją pozycję na arenie międzynarodowej. Czy Impel wyrósł na kandydata do złota? Jak najbardziej. Zresztą, nie tylko do ligowego złota, ale także wysoko należy oceniać szanse wrocławianek w Lidze Mistrzyń, w której zagrają drugi raz z rzędu. Oby była to przygoda bardziej udana od tegorocznej, w której Impel zbierał cięgi od bardzo silnych rywali. Tym razem to wrocławianki mogą wystąpić w roli kata tuzów europejskiej siatkówki.