Magia nazwisk przyciąga jak magnes - Impel Wrocław zasiądzie na ligowym tronie?

Wielkie transfery i nadzieje rozbudzone do granic możliwości, tak wygląda przedsezonowy czas we Wrocławiu. Czy Impel jest w stanie zdetronizować Chemika Police?

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Stolica Dolnego Śląska niemal od zawsze kojarzona była z koszykarskim i piłkarskim Śląskiem, miejsce w sercach wielu kibiców zajmowała także żużlowa Sparta Wrocław. Nieśmiało do tej elity od paru lat próbowała przebić się ówczesna Gwardia Wrocław. Na trybunach z roku na rok przybywało kibiców, brakowało jednak spektakularnych osiągnięć, by o sukcesach wrocławianek mówiło się "na mieście". Sporo zmieniło się wraz z przyjściem sponsora tytularnego, firmy Impel. Już w biało-zielonych barwach siatkarki z Wrocławia sięgnęły po srebro Orlen Ligi, by w kolejnym sezonie uplasować się na czwartej pozycji. A to z pewnością nie koniec dobrego.
Czwarte miejsce, najgorsze dla sportowca, medal z kartofla. Nie dziwi zatem fakt, że brak krążka w ostatnich rozgrywkach podziałał na kierownictwo klubu jak płachta na byka. Zaledwie kilka dni po zakończeniu sezonu wybuchła bomba. Na szczęście niezwiązana z niewybuchami pozostałymi we Wrocławiu po II wojnie światowej. Impel Wrocław sięgnął głębiej do kieszeni i po 10 latach zagranicznych wojaży do Polski powróciła Katarzyna Skowrońska-Dolata, symbol sukcesu polskiej siatkówki kobiecej. Napisać, że we Wrocławiu zapanowała euforia, to jak nie napisać nic. Otóż w stolicy Dolnego Śląska zapanował prawdziwy szał. Wieść o transferze dotarła nawet do osób, które siatkówką interesują się okazjonalnie, by nie napisać wcale.Magia nazwiska - tego przez ostatnie lata brakowało Impelowi. Czy "chodź na mecz, Katarzyna Skowrońska-Dolata będzie grać" nie brzmi lepiej niż "chodź na Impel, gra Hana Cutura i Mira Topić"? Z całym szacunkiem dla umiejętności Chorwatek, odpowiedź wydaje się oczywista. "Złotka" nadal świecą blaskiem, co prawda nie tak mocnym jak jeszcze kilka lat temu, ale porównanie obecności Skowrońskiej-Dolaty w Impelu do powrotu Roberta Lewandowskiego do polskiej ligi jest jak najbardziej na miejscu. Popularna "Skowronek" kojarzy się kibicom z okresem, kiedy to płeć piękna nieco przyćmiła sukcesy panów. Gdy Polki sięgały po laur w Europie część młodych siatkarek chciała być nową Małgorzatą Glinką albo właśnie Skowrońską, która razem z koleżankami podbiła serca polskiej widowni.
Transfer Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty rozpoczął transferową sagę we Wrocławiu Transfer Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty rozpoczął transferową sagę we Wrocławiu
Nie samą Skowrońską-Dolatą człowiek żyje. Jedna zawodniczka w pojedynkę co najwyżej nabije sobie licznik punktowy, ale bez odpowiedniego wsparcia koleżanek odnoszenie spektakularnych sukcesów będzie abstrakcją. Podobnie pomyśleli działacze Impela. Nie popełniono błędu z zeszłego roku, kiedy to zatrudniono Denise Hanke, rozgrywającą tylko z nazwy. Tym razem niemal w pierwszej kolejności zadbano o to, by Skowrońska-Dolata i koleżanki nie musiały atakować ze "świec" wystawianych na skrzydła. Odpowiednią jakość ma zapewnić Milena Radecka, medalistka ME 2009, przez lata numer jeden na tej pozycji w Polsce. W międzyczasie przedłużano kontrakty z Moniką Ptak, Agnieszką Kąkolewską i Agatą Sawicką. Drużyna z dnia na dzień wyglądała coraz lepiej, a jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Do dania głównego w postaci dwóch czołowych polskich siatkarek dołączono deser. W dodatku nie byle jaki. Mowa o Carolinie Costagrande. Włoszka pochodzenia argentyńskiego, pomimo 35 lat na karku, wciąż należy do najlepszych defensywnych przyjmujących świata, czego dowodem był tytuł najlepiej przyjmującej ostatniej edycji Ligi Mistrzyń. Krytycy od razu podnieśli larum, że Impel buduje drużynę wokół siatkarskich emerytek. Nazywanie tak siatkarek pokroju Costagrande czy Skowrońskiej-Dolaty zakrawa na kpinę. Wystarczy wspomnieć Stephane'a Antigę, który w wieku 35 lat zawstydzał młodszych kolegów po drugiej stronie siatki. Również w tym miejscu należy pochwalić przedstawicieli Impela. Nie należy rzucać wszystkich sił na ofensywę, zapominając o solidnej defensywie. Costagrande powinna z miejsca stać się ostoją przyjęcia, tym samym nieco odciążając libero Agatę Sawicką. "Qulka" w ostatnim sezonie musiała harować niemal za trzy (biorąc pod uwagę defensywne umiejętności Topić i Cutury).

Na koniec przyszedł czas na Amerykankę Kristin Hildebrand. Mówiono o siatkarkach pokroju Logan Tom (co okazało się kompletną bzdurą), lecz kibice Impela nie mogą czuć się zawiedzeni. Hildebrand od lat znajduje się w kadrze USA i ma na swoim koncie tytuł mistrzyni świata z 2014 roku. Amerykanka nie nagrała się w mundialu za wiele, jednak sama obecność w składzie tak silnej reprezentacji to olbrzymia nobilitacja. W wypadku Hildebrand liczy się nie tylko samo CV. Była przyjmująca Fenerbahce Grundig Stambuł prezentuje się bardzo dynamicznie w ataku oraz dysponuje świetną techniką użytkową. Co ważniejsze, w decydujących momentach jest w stanie wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za wynik zespołu.

Niezależnie od ruchów transferowych Chemika Police, tytuł króla polowania w okresie transferowym niemal na pewno pozostanie we Wrocławiu. Balonik został nadmuchany niemal do granic możliwości i należy wyrazić nadzieję, że ciężar oczekiwań nie przygniecie wrocławskich siatkarek. Przedstawiciele klubu nieco studzą nastroje i podkreślają, że Impel atakuje z tylnego fotela i to na Chemiku ciąży większa presja sukcesu. - Nie jesteśmy Legią Warszawa tej ligi, jest nią Chemik Police. My jesteśmy co najwyżej Lechem Poznań. Ale jak pokazuje życie, z losami mistrzostwa bywa różnie - ocenił wiceprezes zarządu Mariusz Ptak.

Chapeau bas przed działaczami Impela. Z drużyny pozbawionej gwiazd, zbudowano zespół, który powinien przyciągnąć do Hali Orbita całe rzesze fanów. Jeszcze kilka lat temu osoba siejąca plotki o ewentualnych transferach Costagrande czy Skowrońskiej-Dolaty została by uznana za niepoczytalną. Kierownictwo klubu udowodniło jednak, że niemożliwe nie istnieje. Pozostaje pytanie jak w roli trenera odnajdzie się Nicola Negro, który jest raczej trenerem na dorobku i wciąż ugruntowuje swoją pozycję na arenie międzynarodowej. Czy Impel wyrósł na kandydata do złota? Jak najbardziej. Zresztą, nie tylko do ligowego złota, ale także wysoko należy oceniać szanse wrocławianek w Lidze Mistrzyń, w której zagrają drugi raz z rzędu. Oby była to przygoda bardziej udana od tegorocznej, w której Impel zbierał cięgi od bardzo silnych rywali. Tym razem to wrocławianki mogą wystąpić w roli kata tuzów europejskiej siatkówki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×