Biorę takie rozwiązanie w ciemno - rozmowa przed Final Six z Jakubem Bednarukiem

Polscy siatkarze wrócą z Rio de Janeiro bez medalu? 38-letni szkoleniowiec nie ma nic przeciwko. Pod warunkiem, że podczas Pucharu Świata zapewnimy sobie wyjazd na igrzyska olimpijskie.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Mistrz Włoch, dwukrotny wicemistrz Polski, świetny rozgrywający, obecnie szkoleniowiec AZS Politechniki Warszawskiej oraz reprezentacji Polski juniorów. Jakub Bednaruk to również jeden z najbardziej aktywnych przedstawicieli siatkarskiego środowiska w mediach społecznościowych.

Marek Bobakowski: Półfinał finałowego turnieju Ligi Światowej mamy już pewny? Wydaje się, że Włosi sami się pozbawili szans.

Jakub Bednaruk: Mówi pan zapewne o tej nocnej balandze. Co tam się dokładnie stało? Poszli się pobawić na Copacabanę?

Oficjalnie można przeczytać, że "zostali znalezieni o drugiej w nocy poza hotelem". Cokolwiek to znaczy.

- Trzeba wiedzieć, kiedy można się zabawić. Na pewno nie można sobie na to pozwolić kilka dni przed takim turniejem. Strzał w stopę.

Zajcew, Sabbi, Randazzo, Travica - wszyscy wrócili do Włoch. Jak to wpłynie na grę naszych grupowych rywali?

- Przecież to połowa wyjściowego składu Włochów. Nie mówimy tutaj o rezerwowych, którzy non-stop stali w "kwadracie". Ci, którzy ich zastąpią, nie prezentują takich umiejętności. A po drugie, przylecą do Brazylii tuż przed pierwszym meczem. Nie będą mieli czasu na aklimatyzację. Należy jednak pamiętać, że czasami takie sytuacje scalają zespół. Na dodatek może "wystrzelić" potencjalny zmiennik, który będzie chciał pokazać, że warto na niego stawiać.

Drugim naszym przeciwnikiem jest Serbia. Co pan sądzi o tym zespole?

- Postawa Serbów bardzo mi się podoba. Uwielbiam patrzeć, jak grają. Mają jeszcze problem z wysokim poziomem w meczach o wysoką stawkę. Nie do końca radzą sobie z presją, co było widać choćby podczas mistrzostw świata 2014. Mają młody zespół z ogromnym potencjałem. Jeżeli ich nie zlekceważymy, to wygramy. W przyszłości będziemy musieli jednak bardzo uważać. Rośnie nam świetny rywal.

Włosi sami się zdyskwalifikowali, Serbowie za młodzi. Kto jest faworytem do triumfu w Lidze Światowej 2015?

- Zacznijmy od Polski...

... muszę przerwać. We wszystkich wywiadach nasi siatkarze powtarzali, że Brazylijczycy i Amerykanie powalczą o złoto. A my tak lekko z boku, bo w sumie to nie jest najważniejsza impreza w tym sezonie itd. itp.

- Jeżeli takie ściąganie presji ma nam pomóc, niech tak mówią. Mnie to nie przeszkadza. Jednak jesteśmy mistrzami świata i niejako "z urzędu" mamy łatkę faworytów. Oczywiście, że Brazylijczycy zagrają na własnym terenie, będą mieli za sobą wspaniałą publiczność i to im pomoże.

Będzie też na nich ciążyła ogromna presja. Poradzą sobie?

- Nie ma na świecie zespołu, który lepiej radzi sobie z ciśnieniem od Canarinhos. Nawet przed rokiem, kiedy grali po prostu słabo, i tak doszli do finału mistrzostw świata. W każdej sytuacji potrafią znaleźć receptę na chwilowe słabości.

Brazylia, USA, Polska - to są główni faworyci?

- Każdy zespół w tej stawce potrafi grać i poziom jest wyrównany. Gdyby złoto zdobyli Włosi, powiedziałbym, że doszło do sensacji. Pozostali mają podobne ambicje. Ciekawe, jak zaprezentują się Francuzi, którzy w tym roku nie grali jeszcze meczów z najsilniejszymi zespołami na świecie (awansowali do Final Six z drugiej dywizji - przyp. red.).

Pojawiły się informacje, że Brazylijczycy chcą nas "załatwić" terminarzem. Pierwszego dnia mamy wolne, a potem czeka nas czterodniowy maraton. Gramy dzień po dniu. Będzie to miało wpływ na nasze wyniki?

- Nie będzie to przyjemne. Nawet podczas Pucharu Świata nie ma aż tak długiego grania bez przerwy. Mimo że właśnie ten turniej jest uznawany za najtrudniejszy i najdłuższy.

Gdybyśmy wrócili z Brazylii bez medalu...

- ... ale w zamian we wrześniu podczas Pucharu Świata wywalczyli awans olimpijski, to biorę takie rozwiązanie w ciemno. Liga Światowa to impreza komercyjna. Ważna, ale o niebo ważniejsza będzie walka o wyjazd do Rio w przyszłym roku.

Gra w Final Six, zakładając że wywalczymy awans olimpijski, będzie dla nas okazją do poznania warunków panujących w Brazylii. Ma to znaczenie?

- Dla Mateusza Bieńka czy Artura Szalpuka pewnie tak. Są młodzi, niedoświadczeni, każdy taki wyjazd zapisuje im się gdzieś tam w głowie. Reszta? Przypuszczam, że biorąc pod uwagę liczbę wyjazdów w roku, nawet nie pamiętają, w jakim byli hotelu czy jak wyglądała hala. Oni wychodzą i grają o zwycięstwo w każdym miejscu na ziemi. Bez zbędnych ceregieli.

Po zakończeniu fazy grupowej LŚ mieliśmy prawie dwa tygodnie wolnego. To wystarczy, aby odzyskać świeżość?

- Bez problemu.

W Krakowie Mateusz Mika słaniał się na nogach. Widać było, że już ma dość. Jest pan pewny, że odzyska siły?

- Mateusz przez cały sezon ligowy słaniał się na nogach, a był jednym z najlepszych zawodników w PlusLidze. Spokojnie, Polacy będą w najwyższej formie fizycznej. O to jestem spokojny.

Po turnieju w Rio krótkie wakacje i powrót do treningu. Puchar Świata czeka.

- Po powrocie do Polski siatkarze pojadą w końcu na wakacje. To bardzo ważne. Muszą odpocząć od treningu, zresetować się. Inaczej by oszaleli.

Zauważył pan, że wszyscy mówią o Pucharze Świata, a niewielu wskazuje, iż jesienią czeka nas jeszcze jedna ważna impreza, mistrzostwa Europy.

- Rzeczywiście, coś w tym jest. W końcu PŚ jest na pierwszym miejscu naszych tegorocznych celów. Jestem przekonany, że na ME też pojedziemy w wysokiej formie.

Andrzej Niemczyk: W książce ujawniłem wszystko, zrobiłem to dla pieniędzy
Źródło: sport.wp.pl Mateusz Mika: To jakiś krok do przodu
Czy polscy siatkarze przywiozą medal z Final Six LŚ 2015?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×