Serwis tygodnia: Triumf nie daje punktów, nieznane losy wzorowego dżokera
Głównymi bohaterami kolejnego odcinka są skrzywdzeni reprezentanci Francji oraz atakujący ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Dominik Witczak.
Frustracja wywołana rezerwacją rankingu
Nieco w cieniu ostatnich przygotowań do męskiego Pucharu Świata w Japonii, FIVB nie po raz pierwszy dała o sobie znać zupełnie niezrozumiałym postępowaniem. Tym razem ofiarą bardzo kontrowersyjnej decyzji tej organizacji stali się Francuzi. Ich sensacyjnego triumfu w Lidze Światowej 2015 w żaden sposób nie uwzględniono bowiem w światowym rankingu. Podopiecznym Laurenta Tillie dopisane zostaną wyłącznie punkty za zwycięstwo w drugiej edycji tejże imprezy. Kapitan reprezentacji Francji Benjamin Toniutti nie mógł się nadziwić, że skompromitowani katastrofalnym występem Rosjanie (1 zwycięstwo - 11 porażek) zostali bardziej docenieni niż jego drużyna.
- Rosja wygrała jeden mecz i zdobyła więcej punktów rankingowych niż my, triumfując w 17 na 18 spotkań. To jest po prostu zadziwiające! Czujemy się skrzywdzeni. Niestety francuska federacja nie jest zbyt mocna w FIVB - powiedział rozgrywający. Z drugiej strony, nie zamierzał on jednak również przesadnie długo przejmować się całą sprawą, dodając: - Słyszałem, że to się może zdarzyć, ale pieprzyć to!
Swoją frustrację głośno wyraził również trener Tillie. - Nie da się tego określić w cenzuralnych słowach. To po prostu oznacza, że ranking jest pół-zamknięty, zarezerwowany dla potęg - skwitował bez ogródek. Zawirowania rankingowe w żaden sposób nie powinny jednak wpłynąć na doskonałą atmosferę, panującą wśród francuskich siatkarzy. Aby się o tym przekonać, wystarczy odwiedzić konta kilku zawodników na portalach społecznościowych, takich jak Instagram czy Facebook. W przypadku Francuzów powiedzenie, że sukces rodzi się tak samo na boisku, jak i poza nim, nabiera realnego kształtu. Kolejną okazję na osiągnięcie spektakularnego wyniku będą mieli już za miesiąc, kiedy to wystartują mistrzostwa Europy we Włoszech i Bułgarii. Niezależnie od rankingu FIVB, Francja będzie jednym z faworytów tego turnieju.
Niełatwe życie eksperta do zadań specjalnych
Podczas gdy Francja będzie już walczyć o medale podczas czempionatu Starego Kontynentu, Dominik Witczak, wraz z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, wkroczy na ostatnią prostą przygotowań do startu PlusLigi. Atakującego, który już na dobre zadomowił się na Opolszczyźnie (w ZAKSIE występuje od 2008 roku - red.), tym razem czeka jednak trudna, jak nigdy wcześniej, rywalizacja o miejsce w składzie. Co prawda jeden z jego rywali, reprezentant Polski Dawid Konarski, dołączy zapewne do drużyny bardzo późno, lecz działacze klubu z Kędzierzyna-Koźla nie sprowadzali go dlatego, by spełniał rolę "żelaznego rezerwowego". Nie należy również zapominać o Grzegorzu Boćku, który bardzo mocno pracuje w celu ponownego pokazania się na parkiecie szerokiej publiczności.Z drugiej strony, posiadania takiego zmiennika jak Witczak zawsze mogli zazdrościć ZAKSIE szkoleniowcy większości ekip PlusLigi. Nie sposób bowiem na palcach dwóch rąk zliczyć spotkania, w których jego wejście na boisko odwracało losy widowiska na korzyść kędzierzynian. Czasami grał w pierwszym składzie, ale generalnie wyznaczano go do pełnienia roli dżokera. W bardzo kryzysowym momencie w sezonie 2012/2013, spowodowanym plagą kontuzji, przez parę meczów występował nawet na innej pozycji niż nominalna. Był środkowym. I wcale sobie w tej roli słabo nie poczynał. Ponadto Witczak odznacza się jeszcze jedną bardzo ważną, pozasportową wartością: posiadaniem wzorowego charakteru do uprawiania sportu drużynowego.
Co by się nie działo, atakujący nigdy nie narzekał na swój los. Z pokorą przyjmował wszystkie decyzje kolejnych trenerów, a w razie potrzeby zawsze pozostawał w gotowości do udzielenia pomocy. Bardzo rzadko schodził poniżej pewnego przyzwoitego poziomu. Jest osobą niezmiernie lubianą i szanowaną przez kibiców oraz dziennikarzy. I nadal chce pomagać ZAKSIE. - Jeżeli wszyscy trzej osiągniemy optymalną dyspozycję, szkoleniowiec będzie miał komfort wpuszczenia na parkiet zawodnika, który w danym momencie będzie mógł najbardziej pomóc. Nie można bowiem cały czas grać jednym atakującym - zaznaczył, wyrażając tym samym pełną gotowość do podjęcia kolejnego wyzwania.
Wiktor Gumiński