Nie dajcie sobie wmówić, że to turniej o nic!

Przynajmniej z kilku ważnych powodów warto przywieźć z Sofii złoto. Jako mistrzowie świata nie możemy sobie pozwolić na "odpuszczanie".

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Prestiż siatkarskich mistrzostw Europy sięgnął dna. Rozpoczynający się w piątek (9.10.) turniej nie wzbudza większych emocji. Nawet u ludzi z tak zwanego środowiska. Często rozmawiam z byłymi i obecnymi siatkarzami, trenerami, działaczami. Co słyszę? - ME to tak naprawdę najmniej ważna impreza 2015 roku. Ryszard Bosek, Edward Skorek, Andrzej Warych - są zgodni, jak mało kiedy. To takie zło konieczne. Trzeba jechać i grać, chociaż myślami jesteśmy: jeszcze w Japonii, gdzie pechowo straciliśmy szansę na awans na IO w Rio de Janeiro, już w Niemczech, gdzie w styczniu przyszłego roku będziemy walczyć o bilety do Brazylii podczas turnieju kwalifikacyjnego. Siatkarskie Euro jest jakby przy okazji.

A szkoda! Bo mecze w Warnie i potem w Sofii są bardzo ważne. Przynajmniej z kilku powodów. Najważniejsze, czekam aż mistrzowie świata w końcu pokażą, że mimo odmłodzenia składu są zdolni do walki o najwyższe cele. Podczas Ligi Światowej, a zwłaszcza Pucharu Świata było blisko, ale czegoś zabrakło. Musimy szybko odnaleźć to "coś". Cieszy SMS Michała Kubiaka  wysłany do dziennikarzy po stracie pewnego zwycięstwa w Japonii. - Ostatni raz odbieram paterę za inne miejsce niż pierwsze!!! - te słowa pokazują, że siatkarze potrzebują wielkiego sukcesu. Jak tlenu. Oby przyszedł już w Sofii. To będzie potężny kop przed turniejem w Berlinie.

Nie zapominajmy o światowym rankingu. Zajmujemy trzecie miejsce, za Brazylią i Rosją. Dwa lata temu ME zakończyły się dla nas katastrofą. Zajęliśmy dopiero 9. miejsce, zdobyliśmy zaledwie 3 punkty do rankingu. Wyprzedzający nas Rosjanie wygrali i skasowali 30 "oczek". Jeżeli teraz te punkty wyzerujemy, okaże się, że to my jesteśmy na drugiej pozycji w rankingu - z ośmioma punktami przewagi. Żeby tę pozycję utrzymać, nie wchodząc w szczegóły punktacji, musimy zająć miejsce "w pobliżu" Rosji. Wtedy wskoczymy na koniec sezonu 2015 na fotel wicelidera rankingu. To byłoby najwyższe miejsce w historii. Wyższe niż po zeszłorocznym mistrzostwie świata. Dla mnie osobiście byłoby to potwierdzenie naszej siły i bardzo mocnej pozycji na światowej arenie.

Jest jeszcze kwestia "pierwszego razu". Grzegorz Łomacz, Artur Szalpuk, Mateusz Bieniek - oni jeszcze nie mają w swojej kolekcji seniorskiego złota. Jeszcze nie znają smaku sukcesu. Świeża krew naszej kadry, aby okrzepnąć, musi coś wygrać. To da pewność siebie, ogromne doświadczenie, umiejętność radzenia sobie w najtrudniejszych momentach. Nie będzie już "ugotowania" w przełomowych sytuacjach. Jeżeli ktoś nie wie o czym piszę, niech przypomni sobie grę Bieńka podczas Final Four Ligi Światowej.

Belgia, Słowenia, Białoruś - mecze grupowe będą zaledwie przystawką przed prawdziwymi emocjami. Emocjami, które czekają nas dopiero w przyszłym tygodniu. Kibicujmy gorąco. Nie dajmy sobie wmówić, że siatkarskie Euro nie ma znaczenia.

Czy Polska zdobędzie złoto siatkarskich mistrzostw Europy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×