Michał Kubiak bał się powrotu do Ankary

W trakcie mistrzostw Europy doszło do zamachu bombowego w Ankarze, w którym zginęły 102 osoby. Wzbudziło to ogromny niepokój u kapitana polskiej reprezentacji i jego rodziny, bowiem ma on podpisany kontrakt na ten sezon z Halkbankiem Ankara.

Ola Piskorska
Ola Piskorska

Zamach bombowy w Ankarze na aktywistów prokurdyjskich był jednym z najpoważniejszych ataków terrorystycznych we współczesnej Turcji. Ogromna liczba ofiar wzbudziła naturalny strach u wszystkich sportowców i ich rodzin mających podpisane kontrakty na nadchodzący sezon z klubami w spokojnym dotąd mieście.

Wśród nich był również Michał Kubiak, który miał zostać na kolejny rok w Halkbanku Ankara ze swoją rodziną. Doniesienia o zamachu zastały ich w Bułgarii, gdzie reprezentacja Polski walczyła na mistrzostwach Starego Kontynentu.

- Targały mną wątpliwości, czy wracać do Ankary - przyznał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Kubiak. - Zdecydowałem jednak, że nadal będę tam grać. Przyleciałem do Ankary w niedzielę, w poniedziałek miałem pierwszy trening. Na ulicach jest spokojnie, ludzie żyją normalnie. Nie ma psychozy strachu. Mam nadzieję, że nic się nie wydarzy.

W tym sezonie klub z Ankary chce powalczyć nie tylko o mistrzostwo kraju, ale również o medal Ligi Mistrzów. Do zespołu dołączyli Dick Kooy, Kevin Le Roux, Dragan Travica i Marko Bojic, ale odeszli Osmany Juantorena i Marcin Możdżonek.

Wiceprezes PZPS: zawodnicy wiedzą, że przegrali sezon
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×