Jakub Bednaruk: Cieszę się, że nasze dwa dziadki wytrzymały pięć setów

AZS Politechnika Warszawska pokonała po zaciętym meczu Cuprum Lubin 3:2, choć przegrywała już 0:2. Duża w tym zasługa doskonałej postawy najstarszych w zespole zawodników - Pawła Zagumnego i Guillaume Samiki.

Ola Piskorska
Ola Piskorska

AZS Politechnika Warszawska nie była w stanie złapać swojego rytmu przez pierwsze dwa sety i Cuprum Lubin dominował w prawie każdym elemencie. Jednak w trzeciej odsłonie sytuacja się odwróciła. - Jestem bardzo szczęśliwy z tych dwóch punktów, bo więcej się dziś nie dało ugrać przeciwko tak grającemu rywalowi. Zdobyliśmy maksimum tego, co można było zdobyć. W pewnym momencie miałem obawy, czy damy radę złamać przeciwnika, bo grał naprawdę wyśmienicie w pierwszych dwóch setach. Ale od trzeciego trochę pozmienialiśmy różne rzeczy u siebie, między innymi ustawienie. Zareagowaliśmy również na bardzo dobrą grę Wojtka Włodarczyka, który - co zaskakujące - był najlepszym przyjmującym po tamtej stronie siatki. Parę innych rzeczy też pozmienialiśmy i udało się ich wreszcie ukłuć - tłumaczył po spotkaniu zadowolony trener Jakub Bednaruk.

MVP meczu został wybrany Guillaume Samica, który skończył ponad połowę otrzymanych piłek i zdobył najwięcej punktów w zespole, dokładając trzy bloki i asa serwisowego. Jego sprytne, obijające ręce blokujących, ataki z lewego skrzydła odbierały chęć grania rywalom, którzy w żaden sposób nie umieli go zatrzymać. Warto też pochwalić fantastyczną grę Pawła Zagumnego, który rozgrywał mądrze i spokojnie, a do tego świetnie blokował i dawał z siebie wszystko w obronie w polu. -
Cieszy mnie to, że dwa dziadki wytrzymały pięć setów i do tego w ostatnim secie obaj byli najlepszymi zawodnikami na boisku. Na pewno potrzebują teraz dużo wolnego - skomentował występ swoich najstarszych podopiecznych szkoleniowiec stołecznej drużyny.

Trener rywali, Gheorghe Cretu, przyznał po meczu, że od trzeciego seta jego podopieczni zagrali o wiele słabiej niż w pierwszych dwóch. - W trzecim secie przestaliśmy nękać rywali trudną zagrywką, tylko przebijaliśmy piłkę na drugą stronę siatki, a wszyscy wiedzą, że jak Paweł Zagumny ma dobre przyjęcie i piłkę nad głową, to jest nie do zatrzymania. Po przegraniu trzeciego seta nie mogliśmy odnaleźć swojego rytmu, zwłaszcza we współpracy bloku z obroną. Byliśmy za mało agresywni w obronie, a zawodnicy Politechniki walczyli o każdą piłkę. Prawie nic im nie wchodziło na czysto. W ataku nie graliśmy ani sprytnie ani cierpliwie. Warszawiacy zasłużyli na to, żeby te dwa punkty zostały u nich - nie ukrywał szkoleniowiec gości. Ale zaznaczył również, że jego zespół był w gorszej sytuacji, bo, mając kadrowiczów w składzie, nie mógł w pełni przepracować okresu przygotowawczego. - Spodziewaliśmy się trudnej przeprawy, bo mecze w Warszawie zawsze są trudne, a do tego to pierwsza kolejka sezonu. Przeciwnik był w komplecie przez cały okres przygotowań, a my dopiero niedawno zaczęliśmy trenować w pełnym składzie, kiedy reprezentanci wrócili z mistrzostw Europy - wyjaśnił trener Miedziowych.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×