Sentymentalny powrót Tomasza Wasilkowskiego

Wyjątkowym gościem środowego spotkania Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza z Chemikiem Police był trener Plusligowej drużyny z Będzina i były trener kobiecej drużyny z Zagłębia Dąbrowskiego.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
- Przepracowałem tutaj tylko rok, ale był to naprawdę bardzo owocny czas. Spotkałem tutaj wielu znakomitych ludzi i mam mnóstwo znajomych w drużynie, także sentyment do tego miejsca na pewno został. Natomiast teraz jestem w równie fantastycznym miejscu, otoczony świetnymi ludźmi - mówił Tomasz Wasilkowski, obecnie kierujący MKS-em Będzin. Sosnowiczanin obserwował ostatnie spotkanie swojego byłego zespołu, w którym pełnił w sezonie 2014/2015 rolę asystenta Juana Manuela Serramalery. To właśnie okres pracy z drużynie z Dębowego Miasta pomógł mu zainteresować swoją osobą działaczy z będzińskiego klubu. Dodajmy, że środowym gościem Hali Centrum był także inny trener pracujący z siatkarkami MKS-u, Leszek Rus, do niedawna szkoleniowiec BKS-u Bielsko-Biała.

Zagłębianki miały nadzieję na powtórzenie historycznego wyczynu ze stycznia 2014 roku, kiedy pokonały Chemika Police w tie-breaku. I faktycznie, spotkanie zostanie zapamiętane, ale tylko jako setna porażka w historii występów dąbrowskiego MKS-u w ekstraklasie. Rozczarowanie miejscowych było tym większe, że miały one szansę na wyrównanie stanu spotkania: - Szczególnie szkoda dla MKS-u drugiego seta, w którym miał on dość sporą przewagę nad Chemikiem, ale tuż po przerwie technicznej zdarzył mu się przestój, z którego trudno było wyjść. Niemniej widać po tej drużynie, że jest w niej ogromny potencjał i dąbrowianki wykonują dobrą pracę na treningach. W dalszej części sezonu będzie to bardzo groźny zespół i życzę dziewczynom oraz sztabowi trenerskiemu jak najlepszych wyników - powiedział Wasilkowski, doceniając starania swoich byłych podopiecznych.

Mistrz Polski po raz kolejny udowodnił, że pojedynki na ostrzu noża nie są dla niego straszne. Kluczowym momentem spotkania była podwójna zmiana w połowie drugiego seta: wysiłki Izabeli Bełcik i Izabeli Kowalińskiej pozwoliły na odwrócenie losów partii, a następnie dokończenie dzieła w trzecim secie. Do tego świetne spotkanie rozegrały środkowe Chemika, co zostało potwierdzonej przez nagrodę MVP dla Serbki Stefany Veljković. - Z Chemikiem gra się zawsze ciężko, bo jest to ekipa, która nie pozwala na wiele i nie wybacza błędów. To było w tym spotkaniu decydujące: poza tym bardzo dobra gra środkowych policzanek wiązała się z tym, że otrzymały one wiele darmowych piłek od MKS-u. W dalszej części meczu zawiodło przyjęcie dziewczyn z Dąbrowy i to pozwoliło przeciwnikowi na grę kombinacyjną. Wszyscy wiedzą, że na mistrzu Polski trzeba stwarzać olbrzymią presję, by mieć szanse na wygraną. MKS stworzył tę presję w drugim secie i szkoda, że nie udało się tego dowieźć do końca - żałował młody trener.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×