Cerrad Czarni - Indykpol AZS: Seria radomian trwa

Trwa świetna seria drużyny z Radomia. Podopieczni Raula Lozano nie dali żadnych szans Akademikom z Olsztyna, wygrywając 3:0. Tym samym odnieśli pierwsze zwycięstwo we własnej hali w tym sezonie.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Spotkanie rozpoczęło się z lekkim wskazaniem na gospodarzy, którzy dzięki dobrej grze w obronie i skutecznej postawie na siatce uzyskali dwupunktowe prowadzenie. Szybko zostało ono jednak zniwelowane przez rywali, którzy po dwóch kontratakach doprowadzili do remisu 7:7. Na pierwszą przerwę techniczną oba zespoły schodziły po ataku z szóstej strefy w wykonaniu Wojciecha Żalińskiego.

Kilka chwil po powrocie na parkiet asem serwisowym popisał się Bartłomiej Bołądź, a kontrę skończył Artur Szalpuk, co pozwoliło ich drużynie "odskoszyć" na cztery "oczka" (12:8). Wtedy o czas poprosił Andrea Gardini. Wyraźnie słabsza postawa Akademików w ofensywie była niczym woda na młyn dla Wojskowych. Wykorzystywali oni bowiem każdy błąd przyjezdnych. Gdy w przyjęciu nie zrozumieli się Michał Potera i Bartosz Bednorz, wynik wynosił 16:10.

Miejscowi nie tylko utrzymali, ale jeszcze powiększyli różnicę na swoją korzyść. Olsztynianie mylili się coraz częściej, wyrzucając piłki w aut. Na nic zdała się przerwa na życzenie włoskiego szkoleniowca ekipy z Warmii i Mazur. Jego podopieczni nie byli w stanie w jakikolwiek sposób zagrozić bardzo dobrze dysponowanym Czarnym.

Na początku drugiej partii w szeregi gospodarzy wkradł się chwilowy marazm - popełnili kilka błędów w ataku, ponadto gorzej przyjmowali. Szybko zareagował więc Raul Lozano, prosząc o czas przy stanie 2:6. Reprymenda skutecznie podziałała na jego zawodników, którzy zbliżyli się do przeciwników na jeden punkt, lecz dwa kolejne pady łupem AZS-u (5:8).

Gra skutecznych i konsekwentnych gości zacięła się przy stanie 8:12. Seria nieudanych zagrań rozpoczęła się od kompromitującej zagrywki pod siatką Brama Van den Driesa, po chwili Paweł Woicki nie zrozumiał się z Bednorzem, a gdy kolejną trudną zagrywkę posłał na drugą stronę Szalpuk, rezultat wynosił 11:12 i przerwę wykorzystał Gardini.

Sporo piłek do efektywnie spisującego się Żalińskiego posyłał Lukas Kampa. Wyrównana walka trwała przez kilka minut, jednak po dwóch pomyłkach - Bołądzia i rzuconej piłce Szalpuka - Akademicy prowadzili 19:16. Lozano wezwał podopiecznych do siebie. Młody przyjmujący zrehabilitował się kilka chwil później, posyłając asa serwisowego. Przy próbie podbicia piłki ucierpiał Woicki, który przez kilkanaście sekund nie podnosił się z parkietu. Gdy Żaliński skończył dwa ataki na lewym skrzydle, jego zespół już wygrywał (22:20). Ten sam zawodnik był autorem decydującego punktu. Czarni udowodnili swoją wyższość w końcówce, zachowując więcej "zimnej krwi".

Otwarcie trzeciej odsłony wyglądało podobnie do poprzedniej. Nieznacznie prowadzili olsztynianie, a gdy ich blok dwukrotnie zadziałał bardzo skutecznie - powstrzymując skrzydłowych rywali - wygrywali 11:6. Następnie sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie - najpierw wskutek bardzo dobrej zagrywki i odrzucenia rywali od siatki przewagę wypracowali przyjezdni, jednak szczelna "radomska ściana" pozwoliła doprowadzić do remisu 13:13.

Po czasie wziętym przez Gardiniego Czarni, a konkretnie Bołądź, jeszcze podkręcili tempo. Najpierw kontratak zakończył Szalpuk, zaś w ustawieniu z leworęcznym atakującym w polu zagrywki miejscowi zdobyli kilka punktów z rzędu. Na drugiej przerwie technicznej prowadzili 16:13. Takiej szansy nie wypuścili już z rąk. Z przyjezdnych wyraźnie "uszło powietrze", natomiast Wojskowi spokojnie punktowali, wygrywając 25:20.

Statuetkę MVP otrzymał Wojciech Żaliński. Cerrad Czarni Radom - Indykpol AZS Olsztyn 3:0 (25:15, 25:23, 25:20)

Czarni: Kampa, Szalpuk, Pliński, Bołądź, Żaliński, Ostrowski, Majstorović (libero) oraz Szczurek

AZS: Woicki, Waliński, Zajder, Van Den Dries, Bednorz, Koelewijn, Potera (libero) oraz Stoilović.

MVP: Wojciech Żaliński

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×