Bartosz Górski: Jest kilku kandydatów do zastąpienia Jochena Schoepsa

Asseco Resovię Rzeszów dopadła plaga kontuzji. Mistrz Polski po zatrudnieniu Russella Holmesa szuka zawodnika, który zastąpi Jochena Schoepsa. - Interesuje nas kilka nazwisk - mówi Bartosz Górski, wiceprezes klubu.

Mateusz Lampart
Mateusz Lampart

WP SportoweFakty: Pamięta pan, kiedy po raz ostatni było tyle kontuzji w Resovii?

Bartosz Górski: To chyba było dawno temu… Drużyna z Karelem Kvasnicką, Dusanem Kubicą, Piotrkiem Łuką miała spore problemy z ustaleniem wyjściowego składu i grą na swoich nominalnych pozycjach. A teraz rzeczywiście, dopadła nas jakaś plaga tych kontuzji. Z drugiej strony, to także nieszczęśliwe zbiegi okoliczności. Część wynikała z długiego i trudnego sezonu reprezentacyjnego. Trudno, musimy się z tym zmierzyć.

Bardziej pech czy zbyt duże obciążenia dla zawodników?

- Liczba spotkań w sezonie reprezentacyjnym powoli daje o sobie znać. Jeśli chodzi o kontuzję Jochena Schoepsa, to był ogromny pech. Nikt by nie przypuszczał, że może do czegoś takiego dojść w windzie hotelowej. Zdarzyło się, więc niestety będziemy musieli jakoś Jochena zastąpić. W tym momencie będzie to niezwykle trudne. To nie jest sezon transferowy. Wszyscy bardzo dobrzy atakujący mają już kontrakty.

Dowiadując się o tym, w jaki sposób Schoeps doznał kontuzji, był pan bardziej wściekły czy pełen smutku?

- Było mi po prostu żal tego chłopaka. O tym, że jest świetnym zawodnikiem wiedzą wszyscy. Ale każdy, kto zna bliżej Jochena wie, jakim on jest kapitalnym człowiekiem. Ta historia jest fatalna. Staraliśmy się zapewnić mu jak najlepsze warunki do tego, aby go zbadać. Wierzyliśmy jeszcze, że to nie będzie wymagało operacji, ale już pierwsze wyniki badań w Rumunii pokazały, że to raczej coś poważniejszego. Badanie rezonansem w Rzeszowie niestety to potwierdziło.

Od tamtej chwili wszyscy w klubie zachowują szczególną ostrożność w windzie?

- Może nie jest aż tak źle. Ale chyba każdy z nas uważniej patrzy pod nogi i stara się być ostrożnym.

To pytanie musi paść - czy klub ma już zastępcę dla Schoepsa?

- Pracujemy nad tym.

Ile nazwisk przewija się w klubie?

- Dosłownie kilka, którymi się interesujemy. Liczba atakujących jest bardzo ograniczona. Szukamy takich zawodników, żeby pomogli nam w PlusLidze i Lidze Mistrzów.

Russell Holmes długo był namawiany do powrotu?

- Nie, wszystko przebiegło sprawnie. Zresztą, w poprzednim sezonie poszliśmy mu na rękę (zawodnik dostał zgodę od klubu na wcześniejsze opuszczenie drużyny ze względów rodzinnych - przyp.red.) i Russell pewnie przychylniej i ze zrozumieniem przyjął naszą ofertę. Na szczęście wszystko u niego jest już w porządku. Holmes jest w szerokiej kadrze Stanów Zjednoczonych na igrzyska olimpijskie. Mam nadzieję, że gra w Asseco Resovii pomoże mu w pokazaniu selekcjonerowi reprezentacji, że jest on gotowy do gry na najwyższym poziomie.

Russell Holmes ponownie będzie występował w Asseco Resovii Russell Holmes ponownie będzie występował w Asseco Resovii
Co ważne, Holmes cały czas trenował w swoim kraju.

- Zgadza się, ale to były trochę inne zajęcia, bo mniej było gry, więcej treningu indywidualnego. To jest profesjonalista, który stale dba o to, aby być w dobrej kondycji. W poniedziałek po raz pierwszy trenował na Podpromiu.

Kiedy Holmes zostanie potwierdzony do gry w PlusLidze?

- W najbliższym czasie formalności będą załatwione, więc powinien być w składzie drużyny na środowy mecz z ZAKSĄ.

ZAKSA to drużyna, która teraz gra najlepszą siatkówkę w Polsce?

- Skoro w tabeli jest najwyżej, to pewnie tak. Środowy mecz da odpowiedź na to pytanie. Wierzę, że będzie im niezwykle trudno na Podpromiu. My swoje, cenne punkty zdobywamy mozolnie, ale trudno oczekiwać od nas najwyższego poziomu siatkówki w tym momencie. Ten sezon wywołuje u włodarzy wielu klubów - a u trenerów w szczególności - bóle głowy. Po długim sezonie reprezentacyjnym, późnym rozpoczęciu ligi i przy zbliżającej się przerwie ligowej, trudno cokolwiek rozsądnego i atrakcyjnego zbudować. Jest mało czasu, aby na treningach przećwiczyć jakieś elementy czy taktykę, a dodatkowo utrudniają nam to kontuzje.

We wtorek Piotr Nowakowski przeszedł zabieg w Krakowie. Lekarze mówią, że po nim funkcjonowanie zawodnika ma być mocno ograniczone.

- Lekarz przeprowadzający zabieg będzie bardziej merytoryczną osobą w tej sprawie. Piotr przez kilka dni pozostanie w Krakowie, a potem uda się do ośrodka rehabilitacyjnego. Potem powoli będzie wracał do sprawności, choć trudno powiedzieć, ile to potrwa.

Nie uważa pan, że sprawa jego kontuzji została zaniedbana? Nowakowski od dawna uskarżał się na dolegliwości.

- Z tego co wiem, kontuzja została zgłoszona 6 października. Doznał jej na kadrze, więc naturalnym jest fakt, że lekarzem prowadzącym był opiekun reprezentacji Polski. Próbowaliśmy w naszym gronie sprawdzić, jak daleko posunięte jest uszkodzenie. Okazało się, że trudno było mu się bez bólu poruszać, a co dopiero uprawiać sport. Chcieliśmy być pewni, że obędzie się bez ingerencji chirurgów, więc Piotr miał kilka konsultacji. Próbowaliśmy między innymi zabiegów osteopatycznych. Polski Związek Piłki Siatkowej zadbał o to, żeby Piotra zobaczył także specjalista z Francji. Okazało się, że przyczyną urazu nie były kwestie mięśniowe, ale przepuklina międzykręgowa. Zabieg w przypadku sportowca zawsze jest ostatecznością. Niestety, w tym przypadku był konieczny.

Jaki jest rozwój wydarzeń w sprawie turnieju finałowego Ligi Mistrzów?

- Trwają rozmowy z miastem Krakowem w sprawie szczegółów. Chcemy wszystko załatwić w kwestiach organizacyjnych i finansowych. We wtorek mam spotkanie w tej sprawie w Krakowie. Przede wszystkim musimy jednak wygrać grupę, aby starać się o tę aplikację. Sprawdzamy także jak wygląda sytuacja u innych potencjalnych organizatorów. Szanse na turniej w Krakowie są, więc będziemy o niego walczyć. Przygotowujemy aplikację, ale ona będzie mogła być wysłana dopiero po fazie grupowej. Więcej na chwilę obecną nie możemy zrobić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×