Trener Pałacu Bydgoszcz dementuje: Nie narzekam na rozgrywające

Zespół znad Brdy nie wygrał meczu z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza, ale przez dłuższą chwilę prezentował się bardzo przyzwoicie. - Kiedy umiemy dograć dobrze piłkę, nasza gra wygląda tak, jak chcemy - ocenił Adam Grabowski.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Justyna Serafin / Justyna Serafin
Pałac Bydgoszcz nie odstawał w meczowych statystykach od faworyzowanego Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza, potrafił wykorzystywać jego błędy, a dzięki serii punktowej w trzecim secie udało mu się nawet doprowadzić do rezultatu 2:1 dla gospodyń i wzbudzić nerwowość w ekipie rywala. Mimo to Pałacanki odniosły swoją ósmą ligową porażkę, a ich trener Adam Grabowski mógł żałować niewykorzystanych szans. - Najbardziej złości mnie to, że zespół z Dąbrowy był jak najbardziej do ugryzienia, a my tego nie wykorzystaliśmy. Gdyby udało nam się wygrać takie spotkanie, to w ten sposób udowodnilibyśmy krytykom, że wbrew ich opiniom nadajemy się do gry w ekstraklasie. Zdarza się, że jesteśmy blisko, ale koniec końców się nie udaje i wtedy ci, którzy nas źle oceniają, mają pewnie rację. Staramy się i będziemy się starać zrobić wszystko, by bronić się przed takimi stwierdzeniami i pokazać swoją prawdziwą wartość na boisku - zadeklarował były trener mieleckiej Stali i Atomu Trefla Sopot.Były asystent Jerzego Matlaka wykorzystał rozmowę z naszym portalem na wyjaśnienie swoich ostatnich słów, które zostały odebrane jako miażdżąca krytyka poczynań Pauliny Bałdygi i Marleny Pleśnierowicz, rozgrywających klubu z województwa kujawsko-pomorskiego. - Po raz kolejny usłyszałem, że narzekam na swoje rozgrywające i zamierzam to teraz sprostować. Dla mnie jest to interpretacja z kapelusza i muszę to wyjaśnić! Jeżeli rozgrywamy akcje, wtedy gramy dobrze, natomiast o różnicy między rozgrywaniem a wystawianiem decydują nie rozgrywające, a przyjmujące, które dogrywają piłki do siatki. Jeżeli dogranie jest dobre, a przecież nie za to jest odpowiedzialna rozgrywająca, wszystko toczy się po naszej myśli. Myślę, że wtedy bardziej chodziło mi o jakość przyjęcia w naszym zespole - powiedział.
45-letni trener docenił starania obiecującej rozgrywającej prowadzonego przez siebie Pałacu Bydgoszcz 45-letni trener docenił starania obiecującej rozgrywającej prowadzonego przez siebie Pałacu Bydgoszcz
Bohaterką bydgoskiej drużyny w ligowym meczu rozgrywanym w Hali Centrum była z pewnością środkowa Małgorzata Śmieszek, której seria serwisów w trzeciej partii pozwoliła Pałacowi na zdobycie dziesięciu punktów z rzędu i niespodziewany triumf (25:20) nad mocniejszym przeciwnikiem. Młoda zawodniczka była chwalona przez Grabowskiego, ale trener zwrócił również uwagę na obiecujący występ Pleśnierowicz. Była siatkarka Budowlanych Toruń mądrze i spokojnie prowadziła grę swojej drużyny, starając się przeciwdziałać wysokiemu blokowi stawianemu przez przeciwniczki z Dąbrowy Górniczej.
 - Od samego początku występów Marleny w Pałacu wiedziałem, że stać ją na bardzo dobre występy. Przypomnę, że Paulina Bałdyga w trakcie przygotowań do sezonu była zajęta przez mecze reprezentacji B, dlatego Marlena była naszą jedyną rozgrywającą we wszystkich przedsezonowych turniejach. Przyszedł taki mecz, który miała okazję rozegrać w pełnym wymiarze i myślę, że może być z siebie zadowolona. Na pewno ja jestem z niej zadowolony: po dwóch ostatnich, dobrych sezonach w Toruniu ona potrzebuje spotkań w Orlen Lidze, by się rozwijać. Natomiast mam dylemat przy wyborze rozgrywających, w końcu Paulina też świetnie się rozwija i musi dużo występować. Mam dwie obiecujące siatkarki na jednej pozycji, chcę, by obie dostały swoje szanse... i muszę to jakoś dzielić. Przecież nie mogę obu wystawić w składzie - przyznał ze śmiechem szkoleniowiec bydgoszczanek.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×