Daniel Pliński: Brak Polaków na igrzyskach olimpijskich byłby ogromnym ciosem dla siatkówki

Daniel Pliński w rozmowie z portalem WP SportoweFakty podsumował mijający rok w wykonaniu Cerrad Czarnych Radom, a także ocenił, które reprezentacje mają największe szanse na wywalczenie awansu do igrzysk olimpijskich podczas turnieju w Berlinie.

Agata Kołacz
Agata Kołacz
Daniel Pliński WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Daniel Pliński

WP SportoweFakty: Cerrad Czarni Radom kończą rok z 23 punktami. To dobry wynik?

Daniel Pliński: Bardzo dobry, wygraliśmy w zasadzie wszystko, co powinniśmy i to nie tracąc punktów po drodze. Ale realnie patrząc, myślę, że mieliśmy szansę jeszcze na 3 "oczka" więcej. Mecz w Bielsku-Białej powinniśmy wygrać 3:0, a prowadząc 2:0 wkradło się jakieś rozluźnienie i przeciwnik to wykorzystał, ale na szczęście wygraliśmy po tie-breaku. No i spotkanie z ZAKSĄ, gdzie naprawdę byliśmy blisko triumfu 3:1, ale wszyscy wiemy, jak to się skończyło.

Skoro wspomniał pan o meczu z ZAKSĄ. Czy nie ma pan wrażenia, że akurat przeciwko wam wszyscy notują wręcz swój mecz sezonu? Grzegorz Bociek i Rafał Buszek weszli z ławki i rozstrzygnęli zawody w polu serwisowym. "Dzień konia" miał także Murphy Troy z Lotosu Trefla Gdańsk, który wraca po kontuzji.

- Na pewno coś w tym jest, ale z drugiej strony ci zawodnicy taką mają rolę, żeby po prostu robić swoje i zdobywać punkty w kluczowych momentach. U nas przecież Wojtek Żaliński poszedł na zagrywkę w trudnym momencie w meczu z Rzeszowem i "wyciągnął" nam mecz. Trochę lat w siatkówce już siedzę, sporo widziałem i takie rzeczy się po prostu zdarzają. Ciekawą sprawą jest to, że grając słabo w Gdańsku, mieliśmy szanse na doprowadzenie to tie-breaka.

Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że tamten mecz nie stał na wysokim poziomie?

- Z naszej strony z całą pewnością. Czytałem jednak wypowiedzi trenera Anastasiego, który był zachwycony grą swojej drużyny... My nie graliśmy dobrze, ale gdzieś tam w czwartym secie pojawiła się nadzieje na wywiezienie z Gdańska chociaż jednego punktu. Nie wykorzystaliśmy jej jednak, ale to jest historia i nie ma do czego wracać.
Daniel Pliński bardzo dobrze czuje się w Radomiu Daniel Pliński bardzo dobrze czuje się w Radomiu
To już pana drugi sezon w Cerrad Czarnych Radom. Czy w związku z tym można już powiedzieć, że mecz z PGE Skrą Bełchatów traktował pan jako kolejne ligowe stracie?

- Oczywiście, że nie i to się nie zmieni, bo w Bełchatowie grałem 7 lat. Jeśli jakiś zawodnik spędził w klubie kawał swojego życia i mówi, że nie traktuje emocjonalnie pojedynku z byłą drużyną, to po prostu kłamie. Nie ma takiej możliwości, z byłym klubem ta więź zawsze występuje. Tak się ułożyło, że teraz jestem w Radomiu, z czego się bardzo cieszę. Więc na pewno spotkaniu ze Skrą towarzyszyła dodatkowa motywacja, bo chciałem pokonać swojego byłego pracodawcę, ale ostatecznie się nie udało.

Praktycznie przy każdej możliwej okazji powtarzacie, że kluczem do waszej aktualnej pozycji w tabeli jest ciężka praca. Pan jako kapitan dodaje zawsze, że w zespole jest dużo pokory. Ile w tym jest kurtuazji? 

- Nie ma żadnej, ja po prostu stwierdzam fakty. Obserwuję tych ludzi i spędzam z nimi bardzo dużo czasu, więc mogę to powiedzieć z pełną świadomością. Mało tego, pomimo faktu, że trenujemy wiele godzin, to chcemy jeszcze spędzać czas razem po zakończeniu zajęć. To jest naprawdę fantastyczne! Znam ludzi w wielu klubach, którzy przychodzą wyłącznie do pracy i pozostałych członków drużyny traktują po prostu jako ludzi z pracy. W naszej szatni jest zupełnie inaczej, każdy siebie szanuje. W zeszłym roku było identycznie, chociaż mieliśmy gorsze wyniki. W tym roku mamy mocniejszą drużynę sportowo, co automatycznie przekłada się na naszą grę. A jak wiadomo, sukcesy jeszcze tę atmosferę nakręcają.

Czy skoro trenujecie tak dużo, to można powiedzieć, że Raul Lozano wycisnął już z was 300 procent normy?

- Nie wycisnął z nas jeszcze wszystkiego, co było widać chociażby po meczu z Lotosem Treflem Gdańsk. W niektórych spotkaniach gramy naprawdę dobrze, ale w niektórych momentach widać, że możemy jeszcze dołożyć i wrzucić wyższy bieg. Pracujemy ciężko, czasami nawet po 5-6 godzin dziennie. Wszystko dlatego, że trener w nas wierzy, a my chcemy utrzymać się w tej pierwszej "czwórce". Zadanie jest niezwykle trudne, bo różnice między drużynami są niewielkie.

Przez pewien czas byliście liderem rozgrywek. Bardzo często pojawiały się komentarze, że kalendarz wam sprzyja. Czy nie mieliście już dosyć tego pytania?

- Po części takie rzeczy mogą mówić ludzie, którzy nie znają się na siatkówce. Lotos też przecież stracił punkt w Bielsku-Białej, Cuprum tuż przed nami w ogóle z BBTS-em przegrał. Może faktycznie rywalizowaliśmy z teoretycznie słabszymi rywalami, ale na pewno nie można zganiać wszystkiego na kalendarz.

Tylko że nie brakowało głosów, że od meczów z Asseco Resovią czeka was wyłącznie tendencja spadkowa. Tymczasem wygraliście z rzeszowianami 3:2.

- Nawet jakbyśmy przegrali tamto spotkanie, zdania bym nie zmienił. Dyspozycji nie można utrzymać przez cały sezon, na pewno wahania formy będą występować. Najlepsi zawodnicy i najlepsze drużyny się z nimi zmagają, więc dlaczego Cerrad Czarni Radom mieliby ich nie mieć? Sztuka to znalezienie metody na kryzys i pokonanie go.

Które miejsce zajmie Polska podczas turnieju w Berlinie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×