Thomas Jaeschke: Szkoda, że za mecz z Zenitem nie dostaniemy punktów
Asseco Resovia Rzeszów pokonała Zenit Kazań 3:1 w towarzyskim meczu na Podpromiu. - Szkoda, że za ten mecz nie dostaniemy punktów - mówi Thomas Jaeschke.
Mateusz Lampart
/ WP SportoweFakty / Olga Król
Amerykański przyjmujący we wtorkowym spotkaniu wyszedł w szóstce Asseco Resovii Rzeszów. Mecz zakończył z 12 punktami, 43 proc. przyjęciem i 43 proc. atakiem. - Spodziewałem się, że dostanę szansę gry w tym meczu. Najważniejsze, że udało nam się pokonać wielki zespół, bo Zenit to jest światowa czołówka. Jeśli chodzi o mnie, to mogłem lepiej przyjmować, a w ataku miałem całkiem dobry dzień. Cieszę się, że wreszcie mogłem się pokazać kibicom w Rzeszowie trochę dłużej, bo do tej pory takiej okazji nie miałem - mówi Thomas Jaeschke.
Mistrzowie Polski w rywalizacji z Zenitem Kazań przegrali tylko w pierwszej partii. - Zwycięstwo nas cieszy, ale nie będziemy się nim zachwycać zbyt długo. To był tylko sparing. Wygrana podbuduje nas mentalnie, ale szkoda, że za nią nie dostaniemy żadnych punktów. Pamiętajmy też, że Zenit od jakiegoś czasu nie trenował, więc przez to mieliśmy nad nimi lekką przewagę - przyznaje Amerykanin.
- Rywalizacja na przyjęciu będzie ogromna - mówi Jaeschke
22-latek od dłuższego czasu zmagał się z kontuzjami. Z udziału w Pucharze Świata wyeliminował go uraz palca, a w trakcie meczu ligowego z PGE Skrą Bełchatów, Amerykanin naciągnął mięśnie jamy brzusznej. - Na szczęście z moim zdrowiem wszystko jest już w porządku. Długo czekałem, aż w końcu będę mógł wrócić do treningów na sto procent. Mam nadzieję, że limit kontuzji wyczerpałem na długi czas. Potrzebuję teraz gry - kończy Jaeschke.