PGE Skra Bełchatów - Effector Kielce: Męczarnie faworytów w tie-breaku

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

PGE Skra Bełchatów pokonała Effector Kielce, ale żeby tego dokonać potrzebowała aż pięciu setów. Najlepszym zawodnikiem meczu został wybrany Nicholas Marechal.

W obliczu problemów zdrowotnych obu drużyn trudno było spodziewać się porywającego widowiska. W szeregach Effectora Kielce zabrakło Adriana Buchowskiego i Andreasa Takvama, ci zawodnicy w ogóle nie znaleźli się w meczowym składzie. W ekipie gospodarzy byli wszyscy poza Michałem Winiarskim, który przeszedł niedawno operację. Miguel Falasca postawił na najmocniejszą szóstkę.

Na początku spotkania kielczanie jeszcze utrzymywali się w grze, szybko jednak zawodnicy PGE Skra wdrożyli się w meczowy rytm i wyrządzali dużo szkód przede wszystkim w polu zagrywki. Zarówno Sławomir Stolc, jak i Igor Witiuk nie radzili sobie z ciosami rywali, więc podopiecznym Dariusza Daszkiewicza trudno było o wyprowadzenie akcji.

Solidne i mądre ataki bełchatowian spowodowały, że przeciwnicy nie byli w stanie powstrzymać ich blokiem i pierwsza partia zakończyła się do 16.

Na początku drugiej odsłony dobrymi zagrywkami popisał się Jędrzej Maćkowiak, a gospodarze zaczęli popełniać łatwe błędy, przez co cały czas musieli gonić wynik. Po kontrowersyjnym ataku Facundo Conte (trafił w boisko, jak wskazała wideoweryfikacja), bełchatowianie wyszli na prowadzenie i Effector znów nie mógł znaleźć argumentów.

Rozegranie Nicolasa Uriarte było bardzo trudne do odczytania przez rywali, przeciwnie do Michała Kędzierskiego, który decyzją trenera w trzecim secie pozostał już w kwadracie.

Kielczanie pilnowali wyniku, nie pozwalając przeciwnikom na taką przewagę jak w premierowej odsłonie. W końcu zaczęli grać pewniej w przyjęciu i to poskutkowało tym, że wyszli na prowadzenie (19:21). Do remisu doprowadził Nicolas Marechal, by zepsuć zagrywkę i dać przeciwnikom szansę na zakończenie seta.

Ostatecznie po nerwowej końcówce, pełnej zwrotów akcji i dobrych zagraniach z obu stron, lepsi okazali się kielczanie. PGE Skra psuła zagrywki (w samym trzecim secie w ten sposób oddała 12 punktów), a w najważniejszym momencie w ataku pomylił się Mariusz Wlazły.

Czwarta odsłona w wykonaniu siatkarzy PGE Skry była bardzo słaba, ale wykorzystali to kielczanie. Zaczęli dobrze grać w obronie, a walka o każdą piłkę przyniosła rezultaty. Psute na potęgę zagrywki nie pomagały bełchatowianom, świetną zmianę dał Marcin Komenda, znakomicie rozumiejąc się z resztą drużyny. Effector doprowadził do tie-breka, wygrywając seta do 19.

Mocno zmobilizowali się gospodarze przed powrotem na parkiet i to pomogło. Ich gra zaczęła przypominać tę z pierwszych partii. Wróciła zagrywka i pewność w ataku. Po zmianie stron trener Daszkiewicz poprosił o czas, zapominając, że wcześniej zrobił to już dwukrotnie. Skra nie pozwoliła już rywalom na powrót do gry i wygrała mecz za dwa punkty.

PGE Skra Bełchatów - Effector Kielce 3:2 (25:16, 25:22, 32:34, 19:25, 15:9)

PGE Skra: Uriarte, Wlazły, Lisinac, Kłos, Conte, Marechal, Piechocki (libero) oraz Janusz, Gromadowski, Marcyniak, Stanković, Rodriguez.

Effector: Kędzierski, Jungiewicz, Stolc, Witiuk, Bieniek, Maćkowiak, Sobczak (libero) oraz Komenda, Biniek (libero), Szymański.

MVP: Nicolas Marechal.

Źródło artykułu: