Rebecca Pavan po meczu w Szczecinie: Chciałabym cofnąć czas

Siatkarkom MKS-u Dąbrowa Górnicza pozostał spory niedosyt po ciekawym spotkaniu fazy zasadniczej z Chemikiem Police. Kanadyjska zawodniczka MKS-u Rebecca Pavan wyjaśniała, co musi poprawić jej zespół, by uniknąć podobnych rozczarowań.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Tauron MKS Dąbrowa Górnicza miał wielką szansę na wywiezienie z Azoty Areny punktu w starciu z mistrzyniami kraju, ostatecznie skończyło się na porażce 1:3 i nieprzyjemnym rozczarowaniu. Co prawda porażka zawsze jest wkalkulowana w sport, zwłaszcza z tak silnym zespołem jak ten z Polic, ale Zagłębianki były rozczarowane przede wszystkim zmarnowaniem swoich szans. - Wydaje mi się, że po prostu załamała się nasza komunikacja, zwłaszcza w obronie, a to jest rzecz, która nigdy nie może zawieść, jeśli chce się marzyć o dobrym wyniku. Nasz przeciwnik po prostu to doskonale wykorzystał. Co prawda Chemik nie grał w tym meczu doskonałej siatkówki, ale robił to, co do niego należało, a my absolutnie nie - przyznała po spotkaniu atakująca Rebecca Pavan.

Tuż po zwycięskiej drugiej partii, wygranej przez Tauron MKS 25:21, przyjezdne zaczęły przeważać nad Chemikiem Police w skuteczności ataku, organizacji gry w obronie, a zwłaszcza bloku. Na drugiej przerwie technicznej prowadziły one 16:8 i myślami były już pewnie przy secie numer cztery. Policzanki, choć nieco podłamane własną niemocą, nie straciły głów i najpierw odrobiły straty, by następnie dzięki Helenie Havelkovej i Izabeli Kowalińskiej odwrócić losy tej odsłony spotkania.

- Pozwoliłyśmy zawodniczce z numerem 10 (Yonkaira Pena - przyp.red) na dobre serwisy z wyskoku, dzięki tym dobrym zagraniom ona i cała drużyna Chemika podniosła się psychicznie. Natomiast my nie potrafiłyśmy już do końca seta otrząsnąć się po takim ciosie. Pozostaje nam teraz odbudować się po tej porażce, wyciągnąć z niej wnioski i wykorzystać w następnym meczu. Nie możemy już sobie pozwalać na to, by jedna dobra seria przeciwnika wytrącała nas z rytmu na tak długi czas! Musimy szybciej zbierać się w sobie, by nie powtórzyć tego scenariusza -  zaznaczyła Kanadyjka.

Pavan zastąpiła chwiejną w decydujących akcjach Sanję Popović i spisała się lepiej niż przyzwoicie, zdobywając przez pod dwa sety 14 punktów (41 proc. skuteczności), w tym 3 dzięki czujności w grze na siatce. - Nigdy nie jest się zadowolonym z własnego występu, jeśli ostatecznie kończy się on porażką. Cóż, nie cofnę już czasu, a chętnie bym to zrobiła i naprawiła wszystkie błędy, jakie popełniłam w tym spotkaniu i pewnie każda z nas chciałaby zrobić to samo. Pozostaje mi trenować jeszcze ciężej, żeby spisywać się lepiej w dalszej części sezonu - stwierdziła ze skromnością zagraniczna zawodniczka.

Kanadyjka zakończyła drugiego seta spotkania w Szczecinie dość oryginalnym zagraniem. Dąbrowski zespół w jednym z ustawień wykorzystuje grającą w pierwszej linii Pavan jako "fałszywą środkową": jedna z przyjmujących robi jej miejsce na prawym skrzydle, a wtedy atakująca MKS-u wykonuje typowy dla środkowych atak z obiegnięcia i zaskakuje rywalki. - Zaczęliśmy tak grać w grudniu zeszłego roku. Byłam środkową, także to zagranie mam dobrze opanowane, a ataku z obiegnięcia nie widzi się tak często w wykonaniu atakującej. To zagranie trudne do odczytania dla przeciwnika, dlatego warto je mieć w swoim planie gry. Mam nadzieję, że będzie przynosiło nam jak najczęściej punkty - wyjaśniła w rozmowie z naszym portalem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×