Jacek Skrok: Staramy się, by te mecze były jak najdłuższe

Szkoleniowiec Developresu SkyRes Rzeszów przyznaje, że wywalczony w Łodzi punkt jest dla jego zespołu bardzo cenną zdobyczą.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk

W miniony poniedziałek niżej notowane rzeszowianki dość niespodziewanie wygrały w Łodzi dwa sety, ulegając znacznie wyżej notowanemu rywalowi dopiero w tie-breaku. Pierwsza partia przegrana przez przyjezdne 16:25 nie zapowiadała aż tylu emocji w Atlas Arenie. Siatkarki Developresu SkyRes, mimo początkowego niepowodzenia, zebrały się jednak w sobie i postawiły Budowlanym zaskakujący opór.

- Przede wszystkim bardzo się cieszymy, bo do każdego meczu podchodzimy z wolą walki, ale ostatnio nie wiodło nam się, czasami nawet przy dobrej grze, bo i tak przegrywałyśmy po 0:3 czy 1:3. W poniedziałek na niełatwym terenie, choć obawiałyśmy się pożarcia, troszeczkę ziarna niepewności zasiałyśmy w ekipie rywalek. Bardzo fajnie zagrała Asia (Kapturska - przyp. red.) - przyznała po spotkaniu Ewa Cabajewska.

Była rozgrywająca Budowlanych, którą bardzo ciepło przyjęli łódzcy kibice, w ostatnim spotkaniu dała dobrą zmianę, zastępując kompletnie bezradną w pierwszej partii Wesełę Bonczewą. - Przełamałyśmy jakieś takie nasze trudne momenty, dlatego ta chwilami naprawdę dobra gra w naszym wykonaniu napawa optymizmem, choć oczywiście nie wystrzegłyśmy się gorszych fragmentów - zaznaczyła kapitan Developresu. Wywalczony w Łodzi punkt był pierwszym dla rzeszowskiej ekipy, od czasu gdy w połowie grudnia zespół przejął Jacek Skrok. Doświadczony trener musiał więc mieć powody do zadowolenia, zwłaszcza że jego podopieczne postawiły się drużynie, która wciąż marzy o grze w półfinale Orlen Ligi.
Ewelina Cabajewska w Łodzi poprowadziła swój zespół do wygrania dwóch setów Ewelina Cabajewska w Łodzi poprowadziła swój zespół do wygrania dwóch setów
- Robimy to, co do nas należy. Ciężko pracujemy i wykonujemy małe kroczki. Do tej pory nie udało nam się zdobywać punktów, choć bywały sety czy mecze, w których prowadziliśmy, i to zdecydowanie. Niektóre z nich przejdą wręcz do historii naszej ligi - jest to o tyle przykre, że to my tę historię napisaliśmy. Musimy robić swoje i w każdym meczu pokazywać walkę. W Łodzi nie poddaliśmy się i byliśmy w stanie wykorzystać błędy rywalek. Ze swojej strony staramy się robić wszystko, żeby te mecze były jak najdłuższe, żebyśmy zdobywali punkty. W poniedziałek ta sztuka się udała - stwierdził po spotkaniu 59-letni szkoleniowiec. Opiekun Developresu zdaje sobie sprawę, że na końcowy wynik wpływ miała słabsza dyspozycja rywalek. Cieszy się jednak, że rzeszowianki potrafiły niemoc przeciwnika wykorzystać. - Szanujemy zespół z Łodzi, bo to naprawdę bardzo mocna drużyna. Udało nam się wykorzystać słabości przeciwnika, co uznaję za duży plus. To była kolejna lekcja, którą tym razem odrobiliśmy i teraz czekamy na następne - podkreślił Skrok.

Istotne dla przebiegu spotkania były tego dnia poczynione już w czasie gry korekty w składzie przyjezdnych. - Różne rzeczy w trakcie meczu się zdarzają. Każda zawodniczka czasem może potrzebować tego, żeby zejść z boiska na dłuższy lub krótszy okres. Poniedziałkowe zmiany akurat się udały. Nie jesteśmy jasnowidzami, dlatego trudno przewidzieć czy dana rotacja przyniesie efekt. Każda z zawodniczek gdzieś tam popełnia jeszcze błędy, brakuje momentami koncentracji czy odwagi. Poza tym wszystkie dziewczyny, które są w zespole, muszą czuć się potrzebne i myślę, że dzięki zmianom dostają taki sygnał - wyjaśnił trener Developresu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×