Hindus, który przeczył grawitacji. To mógł być najlepszy siatkarz w historii?

Historia sportu zna przypadki utraconych zbyt wcześnie talentów i geniuszy, którzy nigdy nie przebili się do szerszej publiczności. Jednym z nich był Jimmy George, legenda indyjskiej siatkówki.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Czytając wspomnieniowe artykuły dotyczące bohatera tego tekstu, przeciętny kibic siatkówki z Europy mógłby mocno się zdziwić, a może nawet uśmiałby się kpiąco. Oto co lepsze fragmenty: "miał zdolność bezczelnego przełamywania praw grawitacji i fizyki, jego wyskok zawstydziłby Jego Powietrzność Michaela Jordana, a co dopiero ówczesne i dzisiejsze gwiazdy siatkówki", "jego gwiazda będzie wiecznie lśnić na firmamencie historii sportu, a pokolenia będą przez setki lat wspominać najlepszego siatkarza w historii tej dyscypliny", "to człowiek, który swoją grą i niezłomną postawą poza parkietem postawił wysoko poprzeczkę nie tylko siatkówce w Indiach, ale i każdemu profesjonalnemu sportowcowi".

Gruba przesada? Polscy kibice do dzisiaj rozmyślają nad możliwym przebiegiem kariery nieodżałowanego Arkadiusza Gołasia, a Hindusi, od lat cierpiący na niedostatek światowych gwiazd w najpopularniejszych dyscyplinach sportowych świata, robią to samo, gdy przypominają postać tragicznie zmarłego w wieku zaledwie 32 lat Jimmy'ego Georga. Jakby mało było zbieżności, obaj zginęli w wypadkach samochodowych: Gołaś na austriackiej autostradzie blisko Klagenfurtu, nie zdążywszy zadebiutować w klubie z Maceraty, a George w drodze do Modeny na towarzyski mecz swojego Eurostyle-Eurosiba Montichiari, tuż przed rozpoczęciem pierwszego, historycznego sezonu tego klubu w Serie A1. Wiadomo, że w takich przypadkach wraz z upływem czasu zmarłemu dodaje się coraz więcej przymiotów, a wokół jego postaci narasta nimb tajemnicy, tym większy, im mniej faktów można z pewnością zweryfikować. Legenda tworzy się właściwie sama.

O Jimmym Georgu wiemy tyle, ile znajduje się w hagiograficznych wręcz tekstach hinduskich dziennikarzy. Urodził się 8 marca 1955 roku w Peravoor w rodzinie Kudakkachira, w której drzewie genealogicznym nie brakowało prawników, lekarzy i polityków. Ojciec przekazał w genach swoim siedmiu synom (Jimmy był trzecim w kolejności starszeństwa) smykałkę do siatkówki, w którą grywał na studiach prawniczych. Nic dziwnego, że cała siódemka tworzyła jedną, niepokonaną przez całą szkołę średnią drużynę, a Jimmy był jej kapitanem i nienaruszalnym liderem.
fot. Sebastian George fot. Sebastian George
Jose, który razem z nim występował w kadrze narodowej Indii, po latach wspominał ze wzruszeniem liczne talenty młodszego brata: Jimmy przez kilka lat łączył wymagające studia medyczne na uniwersytecie w Trivandrum, grę dla siatkarskiej kadry Uniwersytetu Kerala, z którą zdobywał rokrocznie od 1973 do 1976 roku mistrzostwo stanu i występy w pływackich mistrzostwach regionu, oczywiście z sukcesami w postaci czterech złotych medali. Po raz pierwszy kraj usłyszał o cudownym dziecku hinduskiego sportu w 1977 roku, kiedy 21-letni wówczas George odebrał państwową nagrodę Arjuna dla najlepszego siatkarza roku, najwyższe tego typu odznaczenie w Indiach. Do dziś jest najmłodszym laureatem w historii ich przyznawania. Jimmy opuścił uniwersytet w 1975, by zacząć zarabiać na życie dzięki ukochanej dyscyplinie w policyjnej drużynie stanu Kerala, występującej w regionalnych rozgrywkach. Już wtedy planował zrobienie kolejnego kroku i wyjazd za granicę, co udało mu się w 1979, kiedy dołączył do Abu Dhabi Sports Club w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Tym samym został pierwszym (i do tej pory wciąż jedynym) w pełni profesjonalnym siatkarzem z Indii: trzy lata później, w ciągu których zapracował na mistrzostwo kraju i tytuł najlepszego zawodnika Zatoki Perskiej, był już na tyle stabilny finansowo, by pozwolić sobie na spełnienie marzenia, jakim była gra w lidze włoskiej.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×