Kula śnieżna błędów była ich zmorą. Mateusz Piotrowski: Nie możemy teraz spocząć na laurach

W lutym MKS Będzin zdobył sześć punktów, rozgrywając pięć meczów. To sześć z jedenastu "oczek", jakie zespół ma na koncie.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
WP SportoweFakty / Olga Król

Dla MKS-u Będzin ostatnia sobota była wyjątkowym dniem. 27 lutego odnieśli oni bowiem wygraną za trzy punkty, pokonując w trzech setach Indykpol AZS Olsztyn. Dla będzinian było to pierwsze tego typu zwycięstwo od trzech miesięcy i w dodatku przed własną publicznością! Poprzednio w takim stosunku wygrali dokładnie 20 listopada 2015 roku.

Od tego czasu w szeregach MKS-u doszło do kilku zmian, w tym do roszad w sztabie szkoleniowym. Pod wodzą Stelio DeRocco będzinianie poprawili swoją grę, a trener zdecydował się dać szansę siatkarzom, którzy wcześniej byli nieco w cieniu. Jednym z nich jest atakujący, Mateusz Piotrowski.

W potyczce z Indykpolem AZS-em pokazał się z bardzo dobrej strony, będąc wiodącą postacią w MKS-ie. Zdobył 23 punkty, z czego 16 w ataku (57 proc. skuteczności, 3 błędy), a olsztyński blok ani razu nie znalazł sposobu na jego uderzenia. Piotrowski równie dobrze spisał się w bloku, zdobywając tym elementem 6 punktów, czyli tyle samo ile AZS. Nic dziwnego, że to właśnie Piotrowski został MVP tego spotkania.

WP SportoweFakty: Trzy miesiące - tyle czekaliście na zwycięstwo za trzy punkty.

Mateusz Piotrowski: Czekaliśmy bardzo długo. Chciałoby się, żeby tych wygranych było więcej, ale teraz też się z niej cieszymy. Chyba jeszcze bardziej doceniamy ten triumf i to ile pracy musieliśmy w niego włożyć.

Maszyna o nazwie MKS Będzin zaczyna funkcjonować, trybiki się zazębiają?

- Myślę, że tak. Już ostatnie mecze pokazywały, że nawet jeżeli wynik nie był do końca taki jak sobie tego życzyliśmy, to gra wyglądała coraz lepiej, pamiętamy te spotkania z początku roku z ZAKSĄ czy PGE Skrą. Wierzyliśmy, że to, co robimy na treningach przełoży się w końcu na wyniki.

Po tym meczu w Radomiu (porażka 0:3) przyszło jakieś zwątpienie? Trener DeRocco nie do końca był zadowolony z gry.

- Chyba nikt nie był zadowolony, bo po dwóch niezłych spotkaniach w Lubinie i Warszawie, gdzie punktowaliśmy na wyjazdach, nagle przydarzył nam się mecz, który przydarzyć się nie powinien. Staraliśmy się o nim jak najszybciej zapomnieć i skupić się na pojedynku z olsztynianami, co się udało. Teraz krótka chwila radości i skupiamy się tak samo na kolejnym przeciwniku.

W tym spotkaniu z olsztynianami miał pan tak zwany "dzień konia"?

- Koledzy pomogli.

Bardzo skromnie.

- Ja tylko gdzieś w paru momentach dokładałem rękę. TJ zrobił świetną robotę na rozegraniu, przyjmujący... Każdy dołożył od siebie cegiełkę i właśnie tak musimy grać, jako cały zespół. Wtedy będziemy spokojni o te wyniki.

Właśnie, jak wam współpracuje się z nowym rozgrywającym?

- Bardzo dobrze. Bardzo pozytywny chłopak, wprowadził dużo takiej świeżości, polotu i finezji na boisku.

Teraz macie mecze z rywalami w waszym zasięgu - zagracie kolejno z AZS-em Częstochowa, Effectorem Kielce i BBTS-em Bielsko-Biała.

- Teraz cały czas mamy przeciwników, z którymi nie ukrywajmy, że chcemy wygrywać, chcemy punktować. Chcemy zwyciężać, bo tych zwycięstw nam brakuje i po to będziemy teraz trenować cały czas, po to będziemy na te mecze wychodzić.

Trener DeRocco mówił o narastającej kuli śnieżnej błędów.

- Od samego początku sezonu, już chyba od czterech miesięcy, to jest nasza zmora, te przestoje. Ale miejmy nadzieję, że będzie ich już coraz mniej. Cały czas pracujemy nad tym, żeby to wyeliminować.

Wreszcie znaleźliście sposób na tę waszą największą zmorę?

- Miejmy nadzieję, że znaleźliśmy, ponieważ nie możemy teraz spocząć na laurach, trzeba kontynuować tę dobrą pracę, którą wykonujemy na treningach, a wtedy miejmy nadzieję, że będzie wszystko dobrze.

Spotkaniem z olsztynianami pokazaliście, że rywale mogą się was bać.

- Tak. Miejmy nadzieję, że rywale nie podchodzą do nas z lekceważeniem. Ale nie ważne jaki przeciwnik przyjeżdża, postaramy się wyjść na mecz na 100 procent i pokazać dobrą grę.

Rozmawiała Olga Krzysztofik

Zobacz wideo: Dujeszebajew: Przybecki asystentem? Nie ma szans
Źródło: TVP S.A.
Kto powinien być podstawowym atakującym MKS-u Będzin?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×