Legionovia - Tauron MKS: Legionovia nadal w grze o licencyjne minimum!
Siatkarki Legionovii Legionowo nie składają broni w walce o osiągnięcie wymaganej przez PLPS minimalnej liczby pięciu zwycięstw w rundzie zasadniczej. Podopieczne Roberta Strzałkowskiego w niedzielne popołudnie triumfowały po raz czwarty w sezonie.
Niedzielne starcie, choć było konfrontacją ekip o zupełnie odmiennych celach, zwiastowało spore emocje. Gospodynie chcąc myśleć o osiągnięciu minimalnej liczby pięciu zwycięstw w rundzie zasadniczej wymaganej przez PLPS, nie mogły pozwolić sobie na porażkę. Podobnie jak Tauron MKS, w dalszym ciągu liczący się w walce o trzecią lokatę.
Pierwsza odsłona pokazała, że miejscowe czeka arcytrudne zadanie. Podopieczne Juana Manuela Serramalery rozpoczęły bowiem od mocnego uderzenia i dzięki dobrej grze w polu zagrywki szybko wypracowały sobie bezpieczną przewagę (8:3). Po powrocie na plac gry nadal trwała dominacja przyjezdnych, które swoją grą podobnie jak miejscowe nie zachwycały. W ataku poprawnie spisywały się Rebecca Pavan i Karolina Różycka. Konsekwentnie wykorzystywała to Micha Danielle Hancock, posyłając do swoich koleżanek większość piłek. Po drugiej stronie siatki szwankowało przyjęcie. W ataku zupełnie bezbarwna była Monika Bociek, którą z biegiem czasu zmieniła Malwina Smarzek. Nie przyniosło to jednak spodziewanego efektu. Siatkarki Roberta Strzałkowskiego były w stanie odpowiedzieć jedynie pojedynczymi udanymi blokami. To nie wystarczyło na grające bardzo konsekwentnie przyjezdne.
Przyjezdne miały w tym meczu spore problemy z utrzymaniem wysokiej dyspozycji, co pokazały po raz kolejny w czwartej odsłonie. W ataku często myliły się Deja McClendon i Rebecca Pavan, po drugiej stronie siatki szalała natomiast Malwina Smarzek. To pozwoliło walczącym o pozostanie w grze legionowiankom wypracować trzy punkty przewagi (10:7). Argentyński szkoleniowiec zespołu gości starał się ratować wynik, posyłając do boju przy stanie 7:12 Tamarę Kaliszuk. Nie przyniosło to jednak efektu, bowiem kapitalnie na skrzydle spisywała się Malwina Smarzek, wspierana przez Klaudię Grzelak. Dzięki dobrej postawie wspomnianego duetu gospodynie kontrolowały przebieg partii. W końcówce dzięki Deji McClendon, która udanie zakończyła cztery kolejne akcje, MKS był bliski doprowadzenia do remisu (22:23), jednak ostatnie słowo należało do miejscowych.
Konieczność rozgrywania tie-breaka z pewnością bardziej ucieszyła gospodynie, które w dalszym ciągu miały szanse na osiągniecie minimum pięciu ligowych zwycięstw wymaganego przez Profesjonalną Ligę Piłki Siatkowej. Przyjezdne miały natomiast prawo odczuwać spory niedosyt, bowiem ich szanse na zajęcie trzeciej pozycji po rundzie zasadniczej zmalały do minimum. Przez dłuższy czas wydawało się jednak, że ekipie z Zagłębia nie zabraknie motywacji, bowiem decydującą odsłonę rozpoczęły od mocnego uderzenia (7:2). Z biegiem czasu grające konsekwentnie miejscowe zmniejszały dystans, doprowadzając w końcówce do remisu 11:11. Będące na fali podopieczne Roberta Strzałkowskiego w decydującym fragmencie partii poszły za ciosem, kończąc zdobyciem punktu trzy kolejne akcje i praktycznie rozstrzygając losy meczu. Goście obronili co prawda jedną piłkę setową, ale po kolejnej akcji w obozie zespołu z Mazowsza zapanował szał radości.
Legionovia Legionowo - Tauron MKS Dąbrowa Górnicza 3:2 (16:25, 25:23, 16:25, 25:22, 15:12)
Legionovia: Paszek, Wójcik, Gajewska, Chojnacka, Połeć, Bociek, Adamek (libero) oraz Smarzek, Grzelak, Grabka, Rasińska
MKS: Hancock, Różycka, Ganszczyk, McClendon, Pavan, Dziękiewicz, Strasz (libero) oraz Urban, Staniucha-Szczurek, Bałucka, Kaliszuk
MVP: Iga Chojnacka (Legionovia)