Legionovia - Tauron MKS: Legionovia nadal w grze o licencyjne minimum!

Siatkarki Legionovii Legionowo nie składają broni w walce o osiągnięcie wymaganej przez PLPS minimalnej liczby pięciu zwycięstw w rundzie zasadniczej. Podopieczne Roberta Strzałkowskiego w niedzielne popołudnie triumfowały po raz czwarty w sezonie.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
WP SportoweFakty / Justyna Serafin

Niedzielne starcie, choć było konfrontacją ekip o zupełnie odmiennych celach, zwiastowało spore emocje. Gospodynie chcąc myśleć o osiągnięciu minimalnej liczby pięciu zwycięstw w rundzie zasadniczej wymaganej przez PLPS, nie mogły pozwolić sobie na porażkę. Podobnie jak Tauron MKS, w dalszym ciągu liczący się w walce o trzecią lokatę.

Pierwsza odsłona pokazała, że miejscowe czeka arcytrudne zadanie. Podopieczne Juana Manuela Serramalery rozpoczęły bowiem od mocnego uderzenia i dzięki dobrej grze w polu zagrywki szybko wypracowały sobie bezpieczną przewagę (8:3). Po powrocie na plac gry nadal trwała dominacja przyjezdnych, które swoją grą podobnie jak miejscowe nie zachwycały. W ataku poprawnie spisywały się Rebecca Pavan i Karolina Różycka. Konsekwentnie wykorzystywała to Micha Danielle Hancock, posyłając do swoich koleżanek większość piłek. Po drugiej stronie siatki szwankowało przyjęcie. W ataku zupełnie bezbarwna była Monika Bociek, którą z biegiem czasu zmieniła Malwina Smarzek. Nie przyniosło to jednak spodziewanego efektu. Siatkarki Roberta Strzałkowskiego były w stanie odpowiedzieć jedynie pojedynczymi udanymi blokami. To nie wystarczyło na grające bardzo konsekwentnie przyjezdne.

Łatwa wygrana najwyraźniej uśpiła przyjezdne. W szeregach Legionovii doszło do zmian w wyjściowej szóstce. Na placu gry od początku pojawiły się Malwina Smarzek i Klaudia Grzelak, zastępując Monikę Bociek i słabo dysponowaną Aleksandrę Wójcik. To wpłynęło bardzo korzystnie na postawę miejscowych, które poprawiły przyjęcie i grę w ataku. Dobrze funkcjonował także blok ekipy z Mazowsza, dzięki czemu gra przez długi czas toczyła się punkt za punkt. MKS odskoczyć zdołał dopiero po drugiej przerwie technicznej (19:16). Ambitnie walczące miejscowe do odrabiania strat poderwały się dopiero w końcówce, za sprawą ataków Igi Chojnackiej, która skutecznie wzięła na swoje barki ciężar zdobywania punktów. Pięć kolejnych akcji zakończonych zdobyciem punktu przez zespół z Mazowsza pozwoliło mu wyjść na prowadzenie. Zaskoczone takim obrotem sprawy przyjezdne nie były w stanie odpowiedzieć i ostatecznie poległy 23:25.
Zespół Legionovii w dalszym ciągu ma szanse osiągnąć wymaganą liczbę pięciu zwycięstw w rundzie zasadniczej Zespół Legionovii w dalszym ciągu ma szanse osiągnąć wymaganą liczbę pięciu zwycięstw w rundzie zasadniczej
Podrażnione przyjezdne wyciągnęły wnioski z poprzedniego niepowodzenia i podobnie jak w inauguracyjnej odsłonie, już na starcie wypracowały sobie kilkupunktową przewagę dzięki serii punktowych zagrywek w wykonaniu Karoliny Różyckiej i Micha Danielle Hancock (8:2). Sygnał do odrabiania strat próbowała dać Iga Chojnacka, dwoma asami serwisowymi zmniejszając dystans do czterech punktów (8:12), jednak przerwa na żądanie szkoleniowca gości przerwała jej udaną serię. Uwagi Juana Manuela Serramalery w kierunku zawodniczek również przyniosły oczekiwany skutek. Rozgrywająca gości mogła dowolnie dobierać opcje w ataku, kompletnie dezorientując legionowski blok. Dąbrowianki kończyły natomiast większość akcji sukcesem, dzięki czemu zdecydowanie odskoczyły od przeciwniczek (21:11). To wystarczyło, aby spokojnie dowieźć przewagę do końca seta.

Przyjezdne miały w tym meczu spore problemy z utrzymaniem wysokiej dyspozycji, co pokazały po raz kolejny w czwartej odsłonie. W ataku często myliły się Deja McClendon i Rebecca Pavan, po drugiej stronie siatki szalała natomiast Malwina Smarzek. To pozwoliło walczącym o pozostanie w grze legionowiankom wypracować trzy punkty przewagi (10:7). Argentyński szkoleniowiec zespołu gości starał się ratować wynik, posyłając do boju przy stanie 7:12 Tamarę Kaliszuk. Nie przyniosło to jednak efektu, bowiem kapitalnie na skrzydle spisywała się Malwina Smarzek, wspierana przez Klaudię Grzelak. Dzięki dobrej postawie wspomnianego duetu gospodynie kontrolowały przebieg partii. W końcówce dzięki Deji McClendon, która udanie zakończyła cztery kolejne akcje, MKS był bliski doprowadzenia do remisu (22:23), jednak ostatnie słowo należało do miejscowych.

Konieczność rozgrywania tie-breaka z pewnością bardziej ucieszyła gospodynie, które w dalszym ciągu miały szanse na osiągniecie minimum pięciu ligowych zwycięstw wymaganego przez Profesjonalną Ligę Piłki Siatkowej. Przyjezdne miały natomiast prawo odczuwać spory niedosyt, bowiem ich szanse na zajęcie trzeciej pozycji po rundzie zasadniczej zmalały do minimum. Przez dłuższy czas wydawało się jednak, że ekipie z Zagłębia nie zabraknie motywacji, bowiem decydującą odsłonę rozpoczęły od mocnego uderzenia (7:2). Z biegiem czasu grające konsekwentnie miejscowe zmniejszały dystans, doprowadzając w końcówce do remisu 11:11. Będące na fali podopieczne Roberta Strzałkowskiego w decydującym fragmencie partii poszły za ciosem, kończąc zdobyciem punktu trzy kolejne akcje i praktycznie rozstrzygając losy meczu. Goście obronili co prawda jedną piłkę setową, ale po kolejnej akcji w obozie zespołu z Mazowsza zapanował szał radości.

Legionovia Legionowo - Tauron MKS Dąbrowa Górnicza 3:2 (16:25, 25:23, 16:25, 25:22, 15:12)

Legionovia: Paszek, Wójcik, Gajewska, Chojnacka, Połeć, Bociek, Adamek (libero) oraz Smarzek, Grzelak, Grabka, Rasińska

MKS: Hancock, Różycka, Ganszczyk, McClendon, Pavan, Dziękiewicz, Strasz (libero) oraz Urban, Staniucha-Szczurek, Bałucka, Kaliszuk

MVP: Iga Chojnacka (Legionovia)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×