Liga Mistrzów: Fantastyczny Kubiak nie wystarczył, Final Four dla Cucine Lube Civitanova

Rewanż w Ankarze dostarczył wielu emocji, Halkbank pokonał Cucine Lube Civitanova 3:2. Taki wynik oznaczał, że o awansie do Final Four musiał zadecydować złoty set. W tym lepsi okazali się Włosi i to oni zagrają w Krakowie.

Agata Kołacz
Agata Kołacz

W minimalnie lepszej sytuacji przed początkiem pojedynku byli siatkarze Cucine Lube Banca Marche Civitanova, którzy we własnej hali pokonali Halkbank Ankara 3:2.

Już w pierwszej akcji rewanżowego spotkania Micah Christenson wyczyścił siatkę dla będącego w 6. strefie Osmany Juantoreny, a ten zbił z ogromnie mocna siłą. Natomiast Michał Kubiak odpowiadał zagraniami w swoim stylu - technicznymi obiciami o blok. Po pierwszej przerwie technicznej na trzypunktową przewagę wyszli Włosi, jednak szybko musieli o tym zapomnieć, bowiem świetną serią w zagrywce popisał się Kevin Le Roux.

W premierowej odsłonie zdecydowanie sprawdzało się stwierdzenie "kto zagrywa, ten wygrywa". Obie drużyny psuły sporo serwisów, ale przynosiło to efekt w postaci zdobyczy punktowej. W końcówce blokiem na Ivan Miljković  popisał się Dick Kooy, ale jak się później okazało, nie była to kluczowa akcja. Kilku ataków z rzędu nie skończył Cwetan Sokołow i to Lube mogło się cieszyć z wygranej w premierowej odsłonie.

Z pewnością pierwszy pojedynek obu drużyn stał na o wiele wyższym poziomie. Po zmianie stron zespoły nie zniwelowały liczby błędów, nie tylko w polu serwisowym, ale również przejścia linii czy niedokładnego dogrania. Jeśli już udało się uniknąć pomyłek, to obaj rozgrywający często gubili blok. Poziom spotkania obniżały decyzje arbitrów liniowych, którzy w wielu przypadkach wskazywali na korzyść gospodarzy. Główni sędziowie szybko utracili zaufanie i to do tego stopnia, że zdarzało się im podejmowali decyzje na przekór liniowym.

W decydującym momencie Lube zatrzymało Sokołowa, a na dodatek kontrę wykorzystał William Priddy. Na szczęście dla Halkbanku znów sprytem popisał się Michał Kubiak (21:21), a chwilę później polski przyjmujący zagrał wbrew wszelkim schematom i zaatakował po prostej tuż przed końcową linią boiska. Zawodnicy z Ankary wyrównali stan rywalizacji po tym, jak Osmany Juantorena uderzył bez bloku w aut.

Po stronie tureckiej Dragan Travica nie mógł liczyć na Dicka Kooya, dlatego ciężar w ataku spoczywał głównie na Cwetanie Sokołowie i Michale Kubiaku. Zwłaszcza zagrania Polaka dawały się we znaki rywalom. W ekipie przyjezdnych z kolei nie był zbytnio eksploatowany Ivan Milijkovic, ale jeśli już dostawał piłkę, to bez problemów ją kończył. Znów żadna z drużyn nie była w stanie wyjść na prowadzenie większe niż 2 "oczka". Dobrych zawodów nie rozgrywał także Klemen Cebulj, który w ważnej akcji został zablokowany (21:19). A Michał Kubiak grał jak nakręcony. To właśnie jego punktowa zagrywka zakończyła trzecią partię.
Michał Kubiak był ważną postacią w ekipie Halkbanku Michał Kubiak był ważną postacią w ekipie Halkbanku
Włosi postawili wszystko na jedną kartę. Z dobrej strony pokazał się William Priddy, zastępując niewidocznego Cebulja. Uaktywnił się także Osmany Juantorena i nic dziwnego, że ekipa z Civitanovy miała aż 6 "oczek" przewagi. Lorenzo Bernardi zasugerował swojemu rozgrywającemu, by częściej korzystał z usług Kevina Le Roux. Kiedy wydawało się, że miejscowi będą w stanie odrobić straty, to sami utrudniali sobie sytuację, psując zagrywki. Dodatkowo nieskuteczność Burutaya Subasi wymusiła powrót Dicka Kooya na boisko. Jego widowiskowe zbicie nie pomogło, o wyniku rywalizacji musiał rozstrzygać więc tie-break.

Piąta partia zaczęła się od potężnej wymiany ciosów na zagrywce. Obie drużyny nie oszczędzały się w tym elemencie, zresztą jak we wszystkich pozostałych. Na zagrania Kevina Le Roux odpowiadał Dragan Stanković. Gdy Micach Christenson kiwnął, kilka akcji później Dragan Travica popisał się pojedynczym blokiem na Juantorenie (7:5). Lube szybko odrobiło straty i, ponownie jak w całym meczu, walka w końcówce toczyła się punkt za punkt. Po udanym zbiciu Le Roux ze środka było jasne, że o awansie do Final Four Ligi Mistrzów musiał zadecydować złoty set.

Autorem efektownej "czapy" na Milijkoviciu był Dick Kooy (3:2), ale Włosi nie odpuszczali i kolejne punkty zdobywali właśnie serbski atakujący oraz równie doświadczony Priddy. Za każdym razem, gdy Kevin Le Roux pojawiał się w polu serwisowym, oznaczało to kłopoty dla włoskich przyjmujących. A Michałowi Kubiakowi nie wystarczyły punkty zdobyte w ataku i zabawił się w rozgrywającego, przyczyniając się tym samym do skończenia kontry (11:10). Po prawie trzech godzinach walki bilety do Krakowa mogli bukować zawodnicy z Włoch. Ostatni punkt zdobył Ivan Milijkovic, atakując po bloku.

Halkbank Ankara - Cucine Lube Banca Marche Civitanova 3:2 (27:29, 26:24, 25:22, 20:25, 15:13), złoty set - 15:17

Halkbank: Travica (2), Kooy (12), Batur (8), Sokołow (20), Kubiak (22), Le Roux (17), Yesilbudak (libero), Dengin (libero) oraz Subasi (3), Kayhan, Gines.

Lube: Christenson (1), Juantorena (16), Stankovic (9), Milijkovic (21), Podrascanin (6), Cebulj (11), Grebennikov (libero) oraz Priddy (10), Fei, Corvetta.

W pierwszym meczu: 3-2 dla Lube.
Awans: Lube.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×