Jakub Bednaruk: Nie tylko o medale jest walka do końca

Na jedną kolejkę przed końcem PlusLigi warszawska drużyna pokonała 3:1 gości z Bydgoszczy i tym samym wskoczyła do ósemki. Obie ekipy biły się z wielką determinacją, choć daleko im do strefy medalowej.

Ola Piskorska
Ola Piskorska
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala

AZS Politechnika Warszawska wygrała w czterech setach, ale tylko ostatni był jednostronna grą, przez pierwsze trzy musiała sie bić o każdy punkt z Łuczniczką Bydgoszcz. - To był bardzo ciężki mecz od pierwszego do ostatniego punktu. Stawka była dla nas bardzo wysoka, bo o wejście do ósemki. Dzięki temu zwycięstwu jesteśmy w grze i mam nadzieję, że nie będzie żadnych pozaboiskowych rozstrzygnięć w ostatniej kolejce. Zagraliśmy poprawnie, momentami bardzo dobrze, a momentami bardzo słabo, ale ogólnie jesteśmy zadowoleni - podsumował Paweł Zagumny.

Znacznie mniej zadowolony był kapitan ekipy gości, bowiem dla bydgoszczan ta porażka oznaczała koniec marzeń o awansie do ósemki. - Gospodarze wygrali zasłużenie, bo byli drużyną lepszą w tym meczu. Najbardziej pokazali to w ostatnim secie, gdzie całkowicie nas zdominowali od samego początku. Przyjeżdżaliśmy do Warszawy z innymi założeniami i nadzieją na odmienny wynik, niestety nie udało się nam tego osiągnąć. Widocznie nie da się wszystkiego naprawić w jednym meczu i pozostaje nam teraz walka o dziewiąte miejsce - powiedział Wojciech Jurkiewicz, choć po tabeli sądząc, bydgoszczanie zostaną już na dziesiątej pozycji.

Jego szkoleniowiec podkreślał, że mimo zajmowania dolnych rejonów tabeli, obie ekipy zagrały niezłe spotkanie. - Mimo, że zajmujemy, a raczej zajmowaliśmy, z Politechniką sąsiadujące miejsca w dole tabeli, to mecz był emocjonujący i zacięty, jak byśmy grali o najwyższe cele. Długimi momentami ważyły się losy setów i to właściwie w każdym z trzech pierwszych. Warszawa była w stanie przechylić to na swoją korzyść. Co do wyglądu Michała Żurka, to pan komisarz dopuścił do gry ten strój, bo koszulka uległa zniszczeniu - powiedział Piotr Makowski, odnosząc się do faktu, że bydgoski libero grał w stroju treningowym z dolepionym numerkiem.

- My nie mieliśmy z tym żadnego problemu, bo wiemy jak wygląda Michał Żurek. Ale oczywiście, gdybyśmy przegrali, to składałbym wniosek o walkowera - zażartował szkoleniowiec Politechniki. On rownież był pełen podziwu dla determinacji, z jaką walczyli siatkarze obu ekip na boisku. - Gramy w systemie bez play off i wszyscy do ostatniej kolejki się biją, nie tylko o medale, ale o te ósme czy dziewiąte miejsca. Trzeba docenić walkę, którą wszystkie zespoły wkładają w teoretycznie nieważne cele. Bo kto będzie pamiętał za 10 lat czy dana drużyna była ósma czy dziewiąta? A jednak my biliśmy się ostatnio w Jastrzębiu prawie 3 godziny czy dziś z Łuczniczką, bo zależy nam na jak najlepszym miejscu. Choć przecież nic nam ono nie da, ani pucharów ani kasy z tego nie będzie - powiedział Jakub Bednaruk.

Dodał również, że jest bardzo niezadowolony z tego, jak jego podopieczni rozpoczęli spotkanie. - Początek meczu nam nie wyszedł, bardzo źle go zaczęliśmy. Robiliśmy wszystko odwrotnie w stosunku do naszych taktycznych założeń przedmeczowych. Na pewno będę o tym rozmawiał  z zawodnikami, bo został nam jeszcze mecz z Częstochową, a gramy dzień wcześniej niż Olsztyn. Spotkanie z Częstochową musimy wygrać za trzy punkty, żeby nie musieć czekać na rozstrzygnięcie drugiego meczu, a najlepiej w ogóle nie oglądać siatkówki przez parę dni - zakończył stołeczny szkoleniowiec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×