Marco Falaschi: "Czwórka" to najlepsze co mogliśmy zrobić w tym sezonie
Wtorkowy pojedynek Lotosu Trefla z MKS-em Będzin zakończył pięciomiesięczne zmagania w sezonie zasadniczym. W ostatnim meczu rundy komplet "oczek" pozostał w Trójmieście.
- Był to dość dziwny pojedynek. Jeszcze przed starem potyczki wiedzieliśmy, iż uplasujemy się na czwartej pozycji. Dodatkowo w ostatnich dniach sporo pracowaliśmy na siłowni, co zresztą było widoczne w naszych wyskokach do bloku. Mimo to, chcieliśmy zaprezentować się z najlepszej strony w ostatnim meczu fazy zasadniczej, zwieńczyć wygraną ten trudny, kilkumiesięczny okres sezonu. Zadanie zostało wykonane, czym sprawiliśmy radość kibicom, chociaż we wtorek trochę mniej liczne wypełnili Ergo Arenę - podsumował spotkanie, nie wdając się w szczegóły przebiegu poszczególnych setów, Marco Falaschi.
Gdańszczanie dzięki wyjazdowej porażce Cerrad Czarnych Radom w Lubinie już w sobotę dowiedzieli się, że fazę zasadniczą zakończą na czwartym, gwarantującym walkę o brązowe krążki PlusLigi, miejscu. Ich rywalem w play-offach będzie PGE Skra Bełchatów, która w dramatycznych okolicznościach dała sobie wydrzeć miejsce w wielkim finale.Jak na rywalizację o najniższy stopień podium zapatruje się włoski rozgrywający? - Domyślam się, że już rozpoczęły się spekulacje czy Skra będzie odpowiednio zmotywowana do meczów o brąz, czy poradzą sobie z wewnętrznymi problemami... Dla nas to nie ma żadnego znaczenia. Pozostawiamy to mediom. Trzecie miejsce daje prawo gry w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów więc jest to bardzo cenna stawka. Czy mierzylibyśmy się ze Skrą czy z Resovią, w obu przypadkach nie bylibyśmy uznawani za faworyta, ale zrobimy wszystko by po raz drugi z rzędu zakończyć sezon na podium.
Zobacz wideo: Radwańska ambasadorką Euro. "Może uda się zobaczyć jakiś mecz"