Dmytro Paszycki: Czuję ogromny żal, czeka nas głęboka analiza
W meczu o trzecie miejsce w Lidze Mistrzów, Asseco Resovia Rzeszów przegrała z Cucine Lube Civitanova 2:3. - Czuję ogromny żal po tym meczu - mówi Dmytro Paszycki.
Mateusz Lampart
Asseco Resovia Rzeszów w turnieju finałowym Ligi Mistrzów została bez medalu. W rywalizacji o trzecie miejsce lepsi od ekipy ze stolicy Podkarpacia okazali się podopieczni Gianlorenzo Blenginiego. Rzeszowianie w niedzielę mieli szansę zakończyć rywalizację w czterech setach, ale Włosi po profesorsku rozegrali końcówkę tej partii.
W meczu z Lube nieźle zagrał Dmytro Paszycki. - To jest zespół ze świetnymi zawodnikami. Mieliśmy wielką szansę, ale to już jakaś historia tego sezonu w naszym wykonaniu. W tych rozgrywkach mieliśmy bardzo wiele takich spotkań, w których prowadziliśmy lub graliśmy punkt za punkt, a na końcu lepszy był rywal. Nasze akcje mogły być wspaniałe, ale większość końcówek przegrywaliśmy. Nie wiem dlaczego tak jest - mówi.
- W tym sezonie często tracimy przewagi - mówi Dmytro Paszycki
Środkowy nie po raz pierwszy nie wytrzymał ciśnienia w pierwszym pojedynku. Sam jest tego świadomy. - Kiedy wychodzi się na boisko przeciwko Zenitowi Kazań i każdy oczekuje tego, że ich rozgromimy, to nerwowość może się pojawić. Byłem zestresowany w sobotę, być może nie wytrzymałem presji. Rosjanie swoją grą może nie zachwycili, ale niektóre ich akcje wyglądały kapitalnie. Kiedy Zenit atakuje z szóstej strefy, to wydaje się, że piłka jest wystawiona na środek. W pojedynku z Lube byliśmy o krok od wygranej, ale Włosi byli lepsi, więc gratulacje dla nich - kończy Paszycki.
Zobacz wideo: Fabian Drzyzga: Daliśmy ciała w końcówce czwartego seta Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.