Waldemar Wspaniały: Asseco Resovia dysponuje większym potencjałem

- Rzeszowianie mają 14 bądź 15 zawodników gotowych do gry - mówi przed rozpoczęciem finałowej rywalizacji w PlusLidze były trener, który po raz ostatni poprowadził Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle do mistrzostwa Polski.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
PAP / Leszek Szymański

13 - tyle lat czekają już kibice kędzierzyńskiego zespołu na odzyskanie mistrzowskiego tytułu. Po raz ostatni ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wystąpiła w finale w 2013 roku, kiedy, podobnie jak teraz, jej rywalem była Asseco Resovia Rzeszów. Po rozegraniu pięciu spotkań, złoto padło wtedy łupem rzeszowianom. Obecnie jednak drużyna z Opolszczyzny przystępuje do decydujących gier podbudowana doskonałą postawą w sezonie regularnym.

WP SportoweFakty: ZAKSA przeszła fazę zasadniczą jak burza, notując bilans 23 zwycięstw i 3 porażek? Co jest największym atutem tego zespołu?

Waldemar Wspaniały: Poza wysokimi umiejętnościami zawodników, największą siłą ZAKSY jest zespołowość. Widać, że w drużynie jest chemia i wszyscy podążają w jednym kierunku. Od początku sezonu charakteryzowała się profesjonalnym podejściem do każdego meczu. Wszyscy w zespole doskonale rozumieli, że trzeba walczyć o każde zwycięstwo, a nawet o każdego seta. Siatkarze Asseco Resovii, PGE Skra Bełchatów oraz Lotosu Trefla Gdańsk albo tego nie zrozumieli, albo nie zdali egzaminu, ponieważ zdarzały im się wpadki. ZAKSA powtórzyła wyczyn prowadzonego przeze mnie Mostostalu Azoty. W bodajże dwóch sezonach również przegraliśmy tylko trzy spotkania w fazie zasadniczej. Kędzierzynianie wyrównali to osiągnięcie w dobrym stylu.

W sezonie regularnym ZAKSA dwukrotnie pokonała Asseco Resovię 3:1. Oznacza to, że jest wyraźnym faworytem finału?

- Znając wartość oraz siłę obu zespołów, a także potencjał występujących w nich zawodników wydaje mi się, że szanse wynoszą 50 na 50. Rywalizacja rozpoczyna się od początku. Rozstrzygnięcia z fazy zasadniczej nie będą miały wielkiego znaczenia.

Słychać głosy, że ZAKSA może nie być gotowa na wygrywanie pod presją. Punktem odniesienia jest w tym wypadku przegrany 2:3 finał Pucharu Polski z PGE Skrą Bełchatów.

- Kędzierzynianie zawalili wtedy sprawę, bo mieli wygrany mecz. Ale z drugiej strony przypomnę o decyzjach sędziowskich w piątym secie. Wcześniej głośno tego nie mówiłem, ale teraz można już powiedzieć, że nie pogubili się tylko siatkarze, ale również arbitrzy. ZAKSA grała już pod wielkim ciśnieniem w PlusLidze - przegrała dwa razy z Lotosem Treflem, wygrała dwa razy z Asseco Resovią, a w starciach z PGE Skrą zanotowała sukces i niepowodzenie. Jej konfrontacje z czołówką wyszły więc na remis.

Ekipa z Kędzierzyna-Koźla miała prawie dwa tygodnie na przygotowanie się do pierwszego meczu finałowego. To jej przewaga nad Asseco Resovią, która tuż przed rywalizacją o złoto rozegrała dwa trudne mecze w Lidze Mistrzów?

- Ten, kto odpowie na to pytanie "tak" lub "nie", po prostu nie mówi prawdy. Żaden mędrzec nie jest w stanie przewidzieć, jak wszystko się potoczy. Jako człowiek, który przez prawie 30 lat był trenerem w pierwszej lidze i w reprezentacji, nie odpowiem wprost, ponieważ nie chcę nikogo oszukiwać. W siatkówce nie ma reguły, że ten, kto grał mniej musi być świeższy.

A jak ocenia pan postawę rzeszowian w Final Four?

- Jako człowiek, który zdobył z polskim klubem jedyny Puchar Europy w historii, z całego serca życzyłem Asseco Resovii powtórzenia tego sukcesu po 38 latach. W meczu z Zenitem nie miała ona jednak szans, taka jest brutalna prawda. Słychać było gdybanie, że jakby wygrali drugiego seta, to może i cały mecz ... Liczy się tylko efekt końcowy. Rzeszowianie mogli zdobyć brązowy medal, ale także nie dali rady drużynie, która musiała zrehabilitować się za kompromitującą porażkę w półfinale.

Ich lider Bartosz Kurek utrzyma najwyższy poziom fizyczny do końca sezonu?

- Gra o mistrzostw Polski wyzwala dodatkowe siły w organizmie każdego zawodnika. Pamiętam stan fizyczny moich podopiecznych w Mostostalu Azoty przed decydującym, piątym meczem finałowym z AZS-em Częstochowa w 2003 roku. Podobnie jak rywale, jechaliśmy wtedy na oparach, ale wygraliśmy i zdobyliśmy ostatnie mistrzostwo dla klubu z Kędzierzyna-Koźla. Bartek zanotował na przestrzeni sezonu kilka słabszych występów, ale przy tak dużej liczbie meczów nie da się ciągle grać na jednym poziomie. Jestem jednak przekonany, że wraz z kolegami będzie walczyć do ostatnich sił o udowodnienie swojej wyższości w finale.

W fazie zasadniczej Asseco Resovia gorzej wykorzystywała swoje instrumenty niż ZAKSA, mimo dysponowania co najmniej podobnym potencjałem.

- Asseco Resovia dysponuje większym potencjałem, ponieważ ma nie 12, a 14 bądź 15 zawodników gotowych do gry. To drużyna z Rzeszowa była upatrywana w roli głównego kandydata do mistrzostwa. Ponadto jej skład jest praktycznie taki sam jak w poprzednim sezonie. Dołączyli do niego Bartosz Kurek, Damian Wojtaszek czy Dmytro Paszycki, ale większość zawodników pozostała w klubie. ZAKSA była natomiast budowana od początku. Przed sezonem nikt nie wiedział, jak kędzierzynianie będą się prezentować. Budowali swoją markę w trakcie rozgrywek, podczas meczów i treningów. I udowodnili, że w krótkim czasie można stworzyć bardzo ciekawy zespół.

Rozmawiał Wiktor Gumiński

Zobacz wideo: Milik bohaterem! Heerenveen - Ajax 0:2 (gole) Milik bohaterem! Heerenveen - Ajax 0:2 (gole)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×