Dawid Konarski: Atmosfera w hali "Azoty" była niesamowita

Trzynaście lat minęło od czasu, gdy w Kędzierzynie-Koźlu kibice cieszyli się z mistrzostwa Polski. W tym sezonie ZAKSIE brakuje do tytułu tylko jednego zwycięskiego meczu. Dawid Konarski uważa, że na Podpromiu drużynę czeka trudniejsze wyzwanie.

Anna Kardas
Anna Kardas
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

W finałowej rywalizacji do trzech zwycięstw podopieczni Ferdinando De Giorgiego prowadzą już 2:0. Natomiast siatkarze Asseco Resovii Rzeszów w żadnym z dotychczas rozegranych spotkań nie zaprezentowali się na boisku z dobrej strony. Szczególnie w drugim meczu drużyna Andrzeja Kowala była totalnie rozbita. Dawid Konarski mówi o determinacji, jaka kieruje ZAKSĄ w tym finale oraz o atmosferze,  która podczas dwumeczu panowała w hali "Azoty".

- Rywalizację finałową rozpoczęliśmy dwoma meczami u siebie i tę szansę w pełni wykorzystaliśmy. Dopingowała nas cudowna publiczność i atmosfera była wspaniała. Jednak nie zapominajmy - aby zdobyć złoto należy wygrać trzy mecze. Na razie, jak to trener powiedział, mamy dwa sety i potrzebny jest nam ten trzeci. Mamy chwilę czasu na regenerację i pojedziemy do Rzeszowa zagrać dobre spotkanie lub spotkania, takie jak w naszej hali. Mam nadzieję, że to my będziemy cieszyć się z tytułu - mówi kędzierzyński atakujący.

Dawid Konarski na początku sezonu w Kędzierzynie-Koźlu "szukał" optymalnej formy. Od dłuższego czasu natomiast prezentuje się już z bardzo dobrej strony. W pierwszym spotkaniu finałowym atakujący zdobył 13 punktów, w tym cztery zagrywką, natomiast w drugim 14 punktów i zanotował 44 proc. w ataku. - Cieszę się z tego, że gram i mogę coś zmienić swoją osobą na boisku. To był mój główny cel transferu do ZAKSY i z tego się bardzo cieszę. Myślę, że na podsumowania przyjdzie czas po zakończeniu sezonu. W tej chwili twardo stąpamy po ziemi, bo Resovia prawdopodobnie zagra lepsze spotkanie we własnej hali, przy swoich kibicach. Znają obiekt i na pewno będą lepiej zagrywać. Więc my musimy się przygotować na ciężki pojedynek i zobaczymy, co z tego wyjdzie - dodaje popularny "Konar".

ZOBACZ WIDEO - Skandia Maraton Lang Team - święto miłośników rowerów

Konarski w Rzeszowie spędził dwa poprzednie sezony i to z Asseco Resovią w zeszłym roku świętował tytuł mistrza Polski. Tym razem to koledzy z byłej drużyny stanęli po drugiej stronie siatki w rywalizacji finałowej, ale jak mówi siatkarz, o żadnych złowrogich wymianach spojrzeń nie mogło być mowy. - Mam bardzo dobry kontakt z większością drużyny. Rano przed drugim meczem wspólnie wypiliśmy kawę. Jesteśmy profesjonalistami, wychodzimy na boisko żeby zagrać mecz, a jeżeli dochodzi do konfrontacji to są to bardziej takie zabawne "uszczypnięcia" z jednej lub z drugiej strony. Natomiast nikt tego nie traktuje poważnie. Taki jest sport, raz się gra w takiej drużynie, a raz w innej. Kto wie, co będzie w przyszłości, może kiedyś zagramy wszyscy razem? Nie ma co sobie robić wrogów po drugiej stronie siatki - mówi atakujący.

Na regenerację sił zawodnikom obu drużyn zostały zaledwie trzy dni. ZAKSA jest w o tyle lepszej sytuacji, że jedzie do Rzeszowa jako faworyt tego finału. Pozostaje jednak druga kwestia, czy siatkarze z Rzeszowa zdołają się jeszcze podnieść po tak sromotnych porażkach? - Na pewno będziemy chcieli wygrać jedno z tych spotkań zaplanowanych w Rzeszowie. Jeśli to się stanie we wtorek, to wspaniale, ale może być ciężko. Resovia ma teraz chwilę, aby się zresetować. Zobaczymy, czy im to pomoże. Czasu na trening nie ma, więc żadnych innych zagrań nie będą pokazywać, ale to jest cały czas bardzo dobra drużyna. Mają wielkich zawodników, całą czternastkę. Dwóch czy trzech odpali w danym dniu i naprawdę będzie nam trudno z nimi grać. Musimy po prostu trzymać swój poziom koncentracji i gry - zakończył Dawid Konarski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×